wtorek, 25 czerwca 2013

Chapter 36

Niall’s POV

Leżałem na pięknej łące, w otoczeniu cudownie pachnących maków. Słońce przyjemnie ogrzewało mój nagi tors. Czułem się szczęśliwy. Nagle poczułem czyjeś delikatne place na mojej piersi. Lekki dreszcz przeszedł mi przez ciało, gdy te zwinne paluszki zjeżdżały coraz niżej i niżej, zatrzymując się na linii moich spodni. Koło ucha rozbrzmiewał cichy chichot.
- Nie przerywaj kochanie. – mruknąłem zadowolony. Podniecenie brało przewagę nad rozsądkiem.
- Jesteś pewny? – usłyszałem szept tuż nad ustami. Jej oddech objął całą mą twarz. Lekko skinąłem głową.
- Jestem cały twój.- wyszeptałem w jej usta.
- Jesteś gotowy Nial… Niall…Niall?
********************************************

- Pytałem się czy jesteś gotowy Niall? – czyiś głos wyrwał nie z pięknego snu. Otworzyłem leniwie oczy by ujrzeć nad swoją głową zaniepokojoną twarz Harrego.
- Hazz co ty tu do cholery robisz?- warknąłem całkowicie już rozbudzony.
- Miałem cię obudzić. No wiesz… wywiad – wywrócił oczami.
Westchnąłem i schowałem głowę między kolana. Ten sen był taki realistyczny, taki prawdziwy, taki piękny. Ja i ona, piękna łąka. My dwoje zatraceni w namiętnej chwili. Coś cudownego.  Jednak dlaczego ja płaczę? Jak na zawołanie moja ręka automatycznie powędrowała do mokrych oczu.
- Niall, wszystko w porządku? – usłyszałem głos Hazzy. Spojrzałem na niego z irytacją.
- Nie, nie jest w porządku. Dwa tygodnie jej nie widziałem. Dwa pieprzone tygodnie. Rozumiesz? Nie wiem gdzie jest, z kim jest i czy jest bezpieczna. Nic. Wkurwia mnie to. A jeszcze bardziej wkurwia mnie to, że to wszystko moja wina. Nie mogę bez niej żyć. Wszystko spierdoliłem Harry. – wyrzuciłem z siebie swoją złość, żałość, wszystko.
- To nie twoja wina Niall. – marne pocieszenie.- Chociaż nie, to jest twoja wina.
- Po prostu zamknij się już. Błagam. – warknąłem na niego wściekły.
- Ok, ok. Zbieraj się. Wywiad. – przypomniał mi. Po chwili już go nie było.
Niezdarnie wstałem z łóżka i podszedłem do lustra. To co zobaczyłem na bank nie spodoba się fankom a tym bardziej prezenterom telewizyjnym. Byłem blady i strasznie schudłem. Moje blond kosmyki sterczały w nieokreślonych kierunkach. Podkrążone, smutne oczy wskazywały na wiele godzin bezsenności i cholernego płaczu. Tak płakałem. Przyznaje się. Jestem słabeuszem. Ale nie ważne ile bym przepłakał i jak bardzo cierpiał, moja dupiata duma nie pozwala mi się pogodzić z Nicky. A tak cholernie za nią tęskniłem. Złapałem się za końcówki włosów i kucnąłem przed tym cholernym lustrem. To tak bolało. Czułem się bez niej jak bez tlenu. Nie potrafiłem oddychać. Trzy tygodnie bez mojego narkotyku zwanego Nicky wyniszczało mnie od środka.
- NIALL! ILE MOŻNA NA CIEBIE CZEKAĆ? – taak, wściekły Paul nie wróży niczego dobrego. Szybko się pozbierałem i wszedłem do wszechstronnego salonu szukając telefonu. Jak zwykle. Wspominałem już, że wróciłem do swego domku ? Nie? To wspominam teraz. Nienawidziłem tego domu. Wszystko przez te cholerne wspomnienia z nią związane. Przystanąłem przed ścianą, na której widniała moja osobista złota płyta UAN.

***************
Stała tam wpatrując się w płytę jak zaczarowana. Dobrze, że stała tyłem, więc nie widziała, że ją obserwuję. Była piękna. Cudowna figura i te jej długie do pasa ciemne włosy. Otrząsnąłem się z zachwytem i poszedłem do niej. W pewnym momencie zaczęła się dziwnie zachowywać. Jej ciało zesztywniało a oddech przyspieszył. Przestraszyła się czegoś? Nagle odwróciła się na pięcie i stanęła oko w oko ze mną. Widziałem to przerażenie wymalowane na jej twarzy. Szybko pokręciłem głową i wyciągnąłem rękę z t-shirtem.
- Przebierz się , chyba nie chcesz paradować po Londynie w brudnej i mokrej koszulce ?
***************

Pokręciłem głową tamując zbierające się w kącikach oczu łzy. Wybiegłem na zewnątrz nawet nie zawracając sobie głowy tym, by zamknąć drzwi. Pieprzyć to. Dołączyłem do swoich przyjaciół i szybko udaliśmy się do stacji, gdzie miał być przeprowadzony wywiad. Chciałem mieć to już z głowy.
- Niallerku, wszystko ok? – irytujący głos Louisa wyrwał mnie z zamyślenia.
- Jeszcze raz nazwiesz mnie Niallerkiem i spytasz czy wszystko ok. to przysięgam jak matkę kocham, pozbawię cię przyrodzenia. – syknąłem w jego kierunku nawet nie odwracając oczu od widoku za oknem.
***
- Powiedzcie chłopcy jak tam wasza trasa? – prezenter zadawał tak nudne i oczywiste pytania, że miałem ochotę ziewać.
- No cóż. Myślę, że idzie nam świetnie. Jesteśmy całkowicie pochłonięci pracą, ale robimy to co kochamy i z tego się cieszę. – no tak Liam i jego odpowiedzi na wszystko.
- A jak tam wasze sprawy sercowe chłopaki?- zesztywniałem słysząc te pytanie. -Który z was jest singlem a który zajęty? Ostatnio wiele się mówi o Twoim rozstaniu z Danielle Liam, czy to prawda?
- Hmm… moje życie, moja sprawa. No cóż. To prawda. Nasz rzecznik prasowy to potwierdził. Nie chcę już tego roztrząsać. – Liam sprawiał wrażenie spokojnego, ale widziałem jak jego żyła na skroni pulsuje pokazując zdenerwowanie.
- Ohh rozumiem. A ty Niall? Twój związek z Nicky wydaje się cudowny. Fanki ją pokochały, ale ostatnio rzadko pokazujecie się razem.
Myślałem, że go uderzę. Czułem na sobie pełne współczucia spojrzenia kumpli. Przełknąłem ślinę i wymusiłem krzywy uśmiech.
- Moje prywatne życie nie jest na pokaz. Tak było i będzie.
Szybka odpowiedź chyba nie zadowoliła reportera, ale nie ciągnął już drażliwego tematu. Do końca wywiadu już się nie odzywałem . Chciałem stamtąd wyjść. Iść gdzieś daleko i krzyczeć, przeklinać na tych wszystkich ludzi.
Wyszliśmy ze studia w milczeniu. Reszta chłopaków zatrzymała się by zrobić sobie kilka zdjęć z fanami i porozdawać autografy a ja? Szczerze? Miałem to teraz gdzieś. Szybko wsiadłem do vana, nie chcąc by fani zobaczyli w jak kiepskim humorze jestem. Oparłem głowę o szybę i czekałem na resztę.
Czekałem chyba ze 20 minut, ale nie przeszkadzało mi to. Mogłem w spokoju pomyśleć. Gdy reszta wsiadła już do samochodu i ruszyliśmy w drogę, cicho odezwałem się do Prestona, naszego kierowcy.
- Wysadź mnie na Royal Road.
Wszyscy na mnie dziwnie spojrzeli. Wzruszyłem tylko ramionami.
- Jesteś pewny Niall? – spytał mnie zatroskany Zayn.
- Tak jestem. Od czegoś muszę zacząć. Najlepiej od jej mieszkania.
- Ale co zacząć? – spytał zdezorientowany Harry.
- Poszukiwania Pokręcony. Musze odnaleźć miłość mojego życia. Nie ważne ile by to trwało.
Nie poddam się.




niedziela, 2 czerwca 2013

Chapter 35

Nicky

Siedziałam w paryskiej taksówce bóg wie ile czasu. Oparłam się o szybę i spoglądałam na zalane deszczem ulice Paryża. Tak, znów tu jestem. Miliony wspomnień przemykało mi przed oczami. Tutaj spędziłam swój cudowny weekend z Niallem. Niezapomniane obrazy z naszego wspólnego wyjazdu na zawsze pozostaną w mojej głowie.
- Jesteśmy na miejscu panienko. – z rozmyślań wyrwał mnie głos taksówkarza. Jego łamana angielszczyzna drażniła lekko moje ucho. Wymusiłam uśmiech.
- Dziękuję panu bardzo.
Wysiadłam z taksówki i stanęłam, w tym ulewnym deszczu przed pobielaną kamienicą. Głośno wypuściłam powietrze z płuc. Moje ręce lekko drżały pokazując moje zdenerwowanie. Stanęłam przed drzwiami i cicho zapukałam. Po chwili usłyszałam zbliżające się kroki.
- Bonjour! Ty musisz być Nicky! Wchodź a nie stój w deszczu. – zostałam pociągnięta do środka przez czyjeś silne ramię. Spojrzałam w górę i zobaczyłam chłopaka, na którego widok zaschło mi w ustach. Przystojny, dobrze zbudowany. Mogłam wyliczać jego cechy bez końca.
- Jestem Juan. – przedstawił się krótko. Uśmiechnęłam się do niego miło. Już chciałam podać mu rękę na powitanie, lecz powstrzymały mnie czyjeś ramiona, mocno oplatające mnie wokół szyi.
- Nicky! Boże kochanie! Tak się cieszę, że jesteś! – usłyszałam przy uchu wesoły głos.
- Zostałam zaproszona przecież. – stałam sztywno, lecz z każdą chwilą poddawałam się i po paru sekundach odwzajemniłam uścisk.
- Owszem zostałaś, ale nie myślałam, że przyjedziesz tak szybko. – ramiona nagle mnie puściły.
W końcu mogłam spojrzeć jej w twarz. Danielle. Stała przede mną. Wesoła i pełna energii. Uśmiechała się do mnie tak jakby nigdy nic się nie stało. Tak jakbym nigdy nic nie zrobiła.
Na widok jej twarzy wybuchłam niepochamowanym płaczem. Rzuciłam jej się na szyję szlochając jak idiotka.
- Dan…. Tak … cię …przepraszam… Ja nie chciałam… Jestem idiotką…. Niall jest idiotą…Przepraszam….przepraszam. Przepraszam. – mój urywany szloch było słychać chyba w całym mieszkaniu. Czułam na sobie przeszywający wzrok Juan’a.  Dan złapała mnie za ramiona i wyswobodziła się z uścisku.
- Niall jest idiotą tak? – spojrzała na mnie przenikliwie. A ja stałam na środku korytarza wyglądając jak wariatka wypuszczona z psychiatryka. Poplątane włosy, rozmazany makijaż, przemoczone buty i niemiłosierna czkawka. – Chodź, musimy chyba porozmawiać. – wzięła mnie za rękę i poprowadziła do drugiego pokoju. 
Usiadłyśmy na kanapie. Wreszcie mogłam się uspokoić i rozejrzeć się po mieszkaniu. Czułam jakbym cofnęła się w czasie. Mieszkanie było urządzone dokładnie tak jak te w Londynie. No…wyjątkiem był brak fotografii Liama. Za to zauważyłam swoje. Ciepło się uśmiechnęłam.
- Myślałam, że nie chcesz mnie znać. – wyszeptałam z bólem.
- Też tak myślałam. Ale widać nie potrafię. – uszczypnęła mnie w policzek. W tym czasie Juan przyniósł dwa kubki z gorącą czekoladą.
- Chciałbym z wami zostać ale muszę uciekać. Bawcie się dobrze myszki. – uśmiechnął się ciepło do mnie i do Dan, na co ona odpowiedziała tym samym. Odprowadziłam go wzrokiem do drzwi, za którymi zniknął.
- Sądząc po Twojej minie Nicky, wnioskuję, że wyciągnęłaś mylne wnioski. – spojrzałam na nią podejrzliwie na co się tylko zaśmiała. – Juan nie jest moim chłopakiem, a tym bardziej ojcem dziecka. Jest moim współlokatorem. I w dodatku jest gejem. – znów się zaśmiała.
- Ohh…- wyrwało  mi się. – Gej? Serio?
- Serio. Jest jak moja matka. Trochę przypomina mi ciebie. – poruszyła sugestywnie brwiami.
- Dzięki. – żachnęłam się, udając obrażoną kotkę.
- Nie fochaj się kociaku. – trąciła palcem mój nos, jak zawsze gdy miałam focha. – A teraz porozmawiajmy poważnie. Przyjechałaś bardzo szybko. – jej nagła zmiana nastroju wywołała u mnie lekki dreszcz zdenerwowania. Zaczęłam się wiercić w miejscu.
- Bo wiesz… tak naprawdę uratowałaś mnie. – wyszeptałam.
- Uratowałam? Przed czym? Nicky co się stało po tym jak wyjechałam? Co się działo przez te tygodnie? Gadaj. – ten ton nieznoszący sprzeciwu. Wiedziałam, że wymaga ode mnie całej prawdy. Zawsze dostawała ode mnie to co chciała. Nie umiałam się przed nią bronić.
- Niall się stał. – mój cichy szept odbijał się o ściany pokoju.  Wzięłam głęboki wdech i zaczęłam opowiadać. Powiedziałam wszystko. O kłótni z Niallem po imprezie, o tym jak wywaliłam go z domu, o tym, jak żyłam a raczej nie żyłam po tym wszystkim, o tym jak chciałam pogodzić się z Niallem i poszłam na koncert.  I o kolejnej kłótni, która skończyła się rozstaniem, zmusiła mnie do przyjazdu tutaj. Na koniec znów się rozryczałam. Jak dziecko.
- Ohh Nicky. – pełen współczucia głos Danielle drażnił moje uszy.  – Tak mi przykro. To moja wina.
- Twoja? – zastygłam w płaczu zszokowana tym wszystkim. – Jak to Twoja? Przecież to ja wywołałam to całe zamieszanie. Ja i mój długi język.
- Wcale nie Nicky. To ja. Powiedziałam ci o ciąży…
- Zaufałaś mi..
- Nie przerywaj. Tak zaufałam. Ale wiedziałam, że i tak wszystko powiesz Niallowi. Nieważne. Mogłam ci przynajmniej nie mówić  o moich wątpliwościach co do ojcostwa Liama.
Spojrzałam na nią ze zdziwieniem. Nic już nie rozumiałam.
- Wątpliwości? Przecież byłaś pewna, że ojcem na bank nie jest Liam.
- No cóż. Okazuje się jednak, że jest. – wyrzuciła  z siebie.
- Ohh Dan! – wzięłam ją w ramiona. – to cudownie! Liam będzie taki szczęśliwy!
- Ejj.. zwolnij tego konia mała. Jak na razie chcę zostać tutaj. Nic mu nie mówić.
- Ale… Dan. On myśli, że go zdradziłaś.
- Proszę, zrozum. Chcę sobie to wszystko wyprostować. Powiem mu w swoim czasie. Mam nadzieję, że mi wybaczy.
Chwyciłam ją za rękę.
- Na pewno wybaczy. Przynajmniej dla ciebie jest jakaś szansa na przyszłość. – zwiesiłam głowę.
- Ohh jestem pewna kochana, że Niall również nie odpuści tak szybko. – mrugnęła do mnie.
- Pff niby dlaczego tak sądzisz? Słowo „żegnaj” daje jednoznaczny przekaz Dan. Zerwałam z nim.
- I co z tego ? To Niall Horan. On się nigdy nie poddaje. I nikomu nie daje tak łatwo od siebie odejść.

Zwłaszcza osobom, które kocha.

_____________________________________________
Czołem! Kilka drobnych informacji: 
1. Notki będą pojawiać się już regularnie. Jedna na tydzień. Skończyłam z egzaminami, mam wakacje i dużo czasu :D
2. Jeśli chcecie być informowani o nowych norkach to piszcie nicki z tt w komentarzach! :) 
3. To tyle xD Zapraszam do komentowania.

Nicky xxxx

piątek, 17 maja 2013

Chapter 34


*Nicky*

Tonight, tonight.
Tego wieczoru miałam odzyskać ukochanego, którego przez swoją głupotę straciłam. Kazałam mu odejść i to zrobił. Teraz żałuję. Przez ostatni tydzień zdawałam sobie sprawę, że nie potrafię bez niego funkcjonować. Jego nieobecność działała na mnie jak trucizna. Niszczyłam siebie i otoczenie w którym żyłam. Potrzebowałam go jak tlenu.
Otrząsnęłam się z ciemnych myśli spoglądając w lustro. Wychudzone ciało zdecydowanie potrzebowało wielkiej porcji kurczaka z Nando’s. Uśmiechnęłam się delikatnie na tą myśl. Z powrotem utkwiłam wzrok w swym odbiciu jak księżniczka. Pfy. Z krytyką dotknęłam strzechy na głowie, zwanej włosami. Dawno nie widziały fryzjera. Przekręciłam lekko głowę. Cóż. Trzeba będzie się wziąć za siebie. Nagle poczułam, że coś miękkiego i puszystego ociera się o moją nogę. Spojrzałam w dół i ujrzałam łaszącego się białego Moruska. Przygarnęłam to biedne zwierzę dla towarzystwa. Trochę na złość Niallowi. Szybko się schyliłam i wzięłam na ręce kociaka. Wtuliłam nos w jego białe futerko i głośno westchnęłam.
- Mam nadzieję, że niczego nie zepsuję Morusku. – wyszeptałam w koci łepek. Ten tylko zmrużył oczka i głośno miauknął. Uśmiechnęłam się do niego. Uznałam to za : Daj se siana będzie ok.
- Puk, puk Nicky. – odwróciłam się i ujrzałam Eleanor stojącą w drzwiach.
- Cześć El. Już idę. – uśmiechnęłam się do mojej jedynej (teraz) przyjaciółki.
- Pośpiesz się proszę, o ile chcesz porozmawiać z Niallem przed koncertem.
- Wolałabym po. Chcę go zobaczyć bawiącego się, takiego jak zawsze a nie skrzywionego na mój widok.-  spuściłam lekko głowę.
- Jak uważasz, ale sądzę, że nasz Niall raczej się nie skrzywi na Twój widok. – posłała mi wesoły uśmiech. Lecz nagle spoważniała – Miałaś wieści od Danielle? – pokręciłam głową na „nie”. Niesforne łzy znów zapiekły mi w oczach.
- Nie. Ona nie chce mieć ze mną nic do czynienia. Zawiodłam ją El i to bardzo. – pociągnęłam nosem.
- Nie martw się. Przejdzie jej. Najważniejszy teraz jest Niall kochana. Nie zniosę dłużej twojego dąsania się w samotności. Masz się dąsać z Niallem. – szarpnęła mnie za rękę, prowadząc w kierunku drzwi.
Po chwili byłyśmy już w taksówce, która zawiozła nas na O2 Arena. Na koncert  One Direction.

*Niall*

Tonight, tonight.
Dzisiaj rozpoczynamy nową trasę. Powinienem się cieszyć, prawda? Ale się nie cieszę. Tydzień bez Nicky, był jak największa tortura. Chciałem iść do niej, przeprosić. Chciałem na kolanach błagać ją o wybaczenie. Ale za każdym razem tchórzyłem. Bałem się, że tylko rzuci mi pogardliwe spojrzenie i każe się wynosić.  Wszystko schrzaniłem. Chociaż czy na pewno wszystko?
- Niall ? Gotowy? – głowa Liama wychyliła się przez drzwi garderoby. Wykrzywiłem usta w krzywym uśmiechu. Jestem gotowy? Nie.
- Jasne Liam – skłamałem gładko – już idę. 
Z wielkim strachem postawiłem pierwsze kroki na scenie.  Wyobraziłem sobie, że jest tutaj Nicky, tak jak podczas pamiętnego koncertu w Toronto. Tym razem mój uśmiech był szczery. Czas dać czadu!

*Nicky*
Niecierpliwie przechadzałam się tam i z powrotem po garderobie Nialla, czekając aż skończy. Chciałam to mieć już za sobą. Chciałam żebyśmy znów byli razem.
- Nicky? – usłyszałam pełen niedowierzenia głos za plecami. Nabrałam powietrza w płuca i odwróciłam się.
- Cześć Niall. – wyszeptałam. Ohh stał tu przede mną. Mój Niall. Kochany blondynek. Był tak blisko, jednak czułam się tak jakby stał całe mile ode mnie.
- C-co tu robisz? – spytał ze zdumieniem a zarazem radością.
- Chciałam z Tobą porozmawiać.
- W sumie ja też. – podszedł do mnie i chwycił za dłonie. Ahh ten cudowny, znajomy dreszcz. – Przepraszam kochanie. Jestem idiotą.
- Jesteś.  – odrzekałam, zgadzając się z nim.
- Taaa.. ale to nie była tylko moja wina, przecież to ty…
- Nie twoja?! A czyja? Może moja? – ops, chyba zaczynałam tracić cierpliwość.
- No po części tak, nikt ci nie kazał mi tego mówić. – chyba go rozszarpię. Wyszarpałam swe dłonie z jego i spojrzałam mu wyzywająco w oczy.
- Nikt mi nie kazał? TY MI KAZAŁEŚ PAMIĘTASZ?! POWIEDZIAŁEŚ, ŻE MOGĘ CI UFAĆ! – straciłam cierpliwość. Złość aż się we mnie gotowała. Byłam wściekła na Nialla.
- ALE MOGŁAŚ PRZEWIDZIEĆ, ŻE MOGĘ COŚ WYGADAĆ JAK BĘDĘ NP. PIJANY! – wrzasnął na mnie. Pieprzony gnojek.
- JA? HA! DOBRE. NIE JESTEM WRÓŻKĄ NIALL! ZAUFAŁAM CI I SIĘ ZAWIODŁAM! TO WYŁĄCZNIE TWOJA WINA! – łzy złości i kolejnego rozczarowania kapały na podłogę.
- Skoro tak twierdzisz. – czerwony ze złości Niall wzruszył tylko ramionami. Walne go jak Boga kocham.
- Przyszłam się pogodzić Niall, ale widzę, że na próżno. Ty nie chcesz zgody. Żegnaj.
Odwróciłam się na pięcie i z bolącym sercem wybiegłam z garderoby. Bignąc korytarzem zderzyłam się z kimś. Dławiąc się łzami nawet nie widziałam z kim. Poznałam tylko po wołającym mnie głosie.
- NICKY WRACAJ!
Nie Zayn. Nie wrócę.
Wybiegłam z areny i przywołałam taksówkę. Chciałam do domu. Szybko. Siedząc w samochodzie, mimowolnie zgięłam się w pół. To tak bolało.  Chcąc zgody wywołaliśmy kolejną kłótnię.
Wreszcie taksówka podjechała pod mój dom. Zapłaciłam ile trzeba i wyskoczyłam  z auta. Zaryglowałam drzwi od wewnątrz tak by nikt nie mógł tu wejść. Oparłam się o nie i zjechałam ciałem w dół. Ukryłam twarz w kolanach. Mogłam tak trwać w nieskończoność, gdyby nie wibracje mojego telefonu. Ze złością przetarłam łzy i spojrzałam na wyświetlacz. Szybko przeczytałam krótką wiadomość. Mimowolnie się uśmiechnęłam. Już wiem co robić. Szybko zerwałam się i popędziłam do sypialni. Wyciągnęłam małą walizkę i zaczęłam wrzucać do niej zawartość mojej szafy. Robiłam to szybko i niestarannie. Po chwili byłam spakowana. Wyciągnęłam tylko telefon, wysłałam nadawcy szybką odpowiedź oraz zadzwoniłam po taksówkę.
Po parunastu minutach byłam  już  na dworcu Kings Cross. Sprawdziłam szybko rozkład pociągów. Miałam szczęście. Interesujący mnie pociąg odjeżdżał za pięć minut.
Po zakupieniu biletu, usiadałam w pustym przedziale. Oparłam głowę o szybę i czekała aż pociąg ruszył. W rękach trzymałam klatkę z kotem. Morusek fukał z niezadowoleniem, ale ignorowałam to. Myślami byłam już daleko poza Anglią. Nie myślałam nawet o Niallu.
Nie myślałam o niczym innym tylko o Paryżu.

__________________________________________

Jest 34 rozdział :D Mam nadzieję, że wam się podobał. Wybaczcie takie przerwy, ale ze względu na moje egzaminy nie mam czasu dodawać notki. Jeszcze tydzień i notki będą dodawane już regularnie :) 
PS. Jeśli chcecie być informowani o nowych notkach napiszcie swoje nicki TT w komentarzu :)
Nicky xx

czwartek, 2 maja 2013

Chapter 33



Nicky
To już pięć dni. Pięć chamskich, bezpłciowych dni, które przeżyłam praktycznie siedząc na parapecie okna i odżywiając się wyłącznie kawą. Byłam jak wrak człowieka. Po 3 dniach nie mogłam już na siebie patrzeć w lustrze. Coraz bardziej wyniszczone ciało i twarz przypominająca trupa odstraszała nawet kota, którego przygarnęłam dla towarzystwa. Doprowadzałam się do takiego stanu nawet nieświadomie. Wiem tylko tyle : bez Nialla nie mam po co żyć. Ale to ja kazałam mu odejść. Wyrzuciłam go wrzeszcząc, że nie chce go widzieć. Zrobił tak jak mu kazałam. Odszedł. Tak po prostu. Tak bardzo żałuję słów, które wypowiedziałam w jego kierunku. Tak bardzo żałuję straconego zaufania Danielle. Tak bardzo żałuję. Żałuję wszystkiego co zrobiłam. Nie powinnam rozmawiać o problemach Dan z Niallem. Za późno. Nie powinnam krzyczeć na Nialla. Wiedziałam, że ilość alkoholu, który wypił na imprezie spotęgowała jego i tak długi jęzor. Westchnęłam na wspomnienie tego fatalnego wieczoru. Wieczoru, który zmienił moje życie w piekło.
Spojrzałam na ulicę za oknem. Szara rzeczywistość mnie otaczała, a ja stanęłam w miejscu.
- Powinnaś zamykać drzwi jak siedzisz sama w domu. – drgnęłam na dźwięk tak znanego mi głosu. Odwróciła głowę. Stał tam , opierając się o framugę drzwi. Jego włosy były starannie ułożone, jak zawsze. Nic się nie zmienił przez te kilka dni. Cień uśmiechu przemknął mi przez twarz.
- Zayn. – szepnęłam z ulgą. Podszedł do mnie i mocno przytulił.
- Cześć mała. Jak się masz? Wyglądasz fatalnie. – usiadł naprzeciwko mnie i przyjrzał mi się z troską.
- To nic. Nic mi nie jest.
- Yhym jasne. Przecież widzę. Schudłaś, zmizerniałaś. Jesz coś w ogóle? Czy masz plan zagłodzenia się na śmierć? – pytania, te cholerne pytania. Pokręciłam głową, czując łzy pod powiekami.
- Nie chcę żyć bez niego. – samo jego imię nie umiało mi przejść przez gardło.
- To jedź do niego, wyjaśnijcie sobie wszystko. Przeproś, on też przeprosi i znów będzie jak dawniej.
- To nie takie proste Zayn. – szepnęłam z rezygnacją.
- Dla mnie bardzo proste.
- Jak się miewa Liam? A Danielle? Odzywała się? – szybko zmieniłam niewygodny dla mnie temat. Chciałam się czegoś dowiedzieć. Po  incydencie w mieszkaniu Lou i El słuch o niej zaginął. Urwała kontakt nie tylko ze mną ale i z całym 1D oraz z Eleanor.
- Liam…hmm jakoś to przełknie. Nie rusza go za bardzo to, że powiedziałaś Niallowi o ciąży Dan, tylko to że dowiedział się o zdradzie i ciąży. Ma żal do Danielle nie do ciebie. – uśmiechnął się do nie pokrzepiająco i poklepał po kolanie. – A co Danielle… przepadła bez wieści. Liam był wczoraj w jej mieszkaniu. Ale sąsiadka powiedziała, że Dan już tam nie mieszka. Wyprowadziła się Nicky i nikt nie wie gdzie.
Myślałam, że dostanę zawału słuchając Zayna. Wyprowadziła się? Nie, nie nie nie… zaczęłam kiwać się w przód i w tył jak upośledzona psychicznie. Co ja bez niej zrobię? Boże… to się nie dzieje naprawdę. Ukryłam twarz w dłoniach i na dobre się rozpłakałam.
- Co ja zrobiłam Zayn? – spytałam urywanym głosem. On tylko chwycił nie za łokcie i posadził na swoich kolanach. Wtuliłam się w niego wypłakując wszystkie żale w jego t-shirt. Kołysał mną jak małą dziewczynką co chwilę szepcząc słowa otuchy. Zaciągnęłam się zapachem jego perfum , tak różniących się od perfum Nialla. Niall. Kolejna fala łez. Jak mogłam dać mu odejść? Po tym wszystkim co przeszliśmy? Po tym jak bardzo na siebie działaliśmy? Jak?
- JAKĄ JA JESTEM IDIOTKĄ! – wrzasnęłam w szlochu.
- Wcale nie mała. Byłaś tylko uczciwa wobec Nialla….
- I nieuczciwa wobec Dan.
- Niall też nie jest bez winy. Pamiętaj. Obiecał.
Właśnie obiecał. I co z tego? Ja też obiecywałam. Mam nauczkę. Nie obiecywać nic, nikomu.
- Musisz z nim porozmawiać Nicky. Zamęczasz się. Strasznie schudłaś. Nie możesz bez niego żyć. Tak jak on bez ciebie. – podniosłam wzrok na Zayna z ciekawością. – tęskni za tobą Niks. Bardzo. Wygląda jak zombie. Muzyka nie sprawia mu już frajdy. Ciągle się obwinia. – pokręcił głową – Kocha Cię Nicky. Proszę porozmawiaj z nim. Ta rozłąka go niszczy.
- Boję się Zayn. – wyszeptałam ze strachem.
- Eh.. już kiedyś przez to przechodziliśmy pamiętasz? Strasz, ucieczki. Już to kiedyś było.
Fakt było. Ja tchórzliwa idiotka, uciekająca przed miłością swojego życia.

*retrospekcja

- Hej Niks. Chciałem pogadać o … - przywitał się , i chciał coś jeszcze powiedzieć, ale mu brutalnie przerwałam
- o Niallu ? Daruj sobie. – wkurzona weszłam do domu. Malik udał się za mną do pokoju i usiadł na łóżku.
- Nie chodziło mi o Nialla. Swoją drogą, bardzo przeżywał to twoje szybkie zniknięcie z imprezy. Ale to już wiesz. – istotnie wiedziałam. Zayn napisał mi że Niall płakał po tym jak wszyłam. Zrobiło mi się głupio. On płakał przeze mnie .
- Istotnie wiem, ja też to przeżywam . Nic na to nie poradzę.
- Nic? Naprawdę ? Do jasnej cholery Nicky ! Z wami jak z dziećmi! – chyba się wkurzył, bo podniósł głos, czego zwykle nie robił , przynajmniej przy mnie. – Kochasz go, a on Ciebie. Takie to trudne? Jak długo macie zamiar się unikać ? Jak długo macie zamiar ciągnąć tą zabawę, że niby nic się nie dzieje?- na żadne pytanie nie umiałam mu odpowiedzieć.
- Spytaj Nialla o to samo. Bo ja nie wiem. Boję się . – załamałam ręce. Strach. To mnie paraliżowało..
- Nicky on mówi to samo. Boi się. Spotkaj się z nim , wyjaśnijcie sobie wszystko.
- Już próbowaliśmy! Na imprezie . Nic to nie dało, uciekłam jak tchórz.

Tchórz. Klęłam w myślach. Ta scena powróciła do mnie całkiem niedawno. Od pięciu dni wspominam każdą chwilę z nim. Rzuciłam okiem na mojego przyjaciela, który przyglądał mi się z zaciekawieniem i lekkim poirytowaniem. Wzięłam głęboki oddech i uspokoiłam myśli.
- Porozmawiam z nim Zayn. Kocham go,  przez swoją głupotę i nagły wybuch złości mogę go stracić na zawsze. Nie dopuszczę do tego słyszysz? Nie dopuszczę.
- I o to chodzi skrzacie. Spotkajcie się jutro przed naszym koncertem. Na pewno dodasz mu skrzydeł. – wytrzeszczył się do mnie.
- O ile mi wybaczy. – spuściłam wzrok.
- Wybaczy zobaczysz. 



_________________________

mam nadzieję, że się podoba :) Jak myślicie Niall wybaczy Nicky? Czy może powinien ją przeprosić? A co z Dan i Liamem? Cóż.. zobaczymy xx

Nicky xx

czwartek, 18 kwietnia 2013

Chapter 32



 *Nicky*

Ja i Niall spotkaliśmy się z Loczkiem na Baker Street. Skąd ruszyliśmy do mieszkania Lou i Eleanor na małą, kameralną imprezę. Nie przypuszczałam, że ten miły w moim mniemaniu wieczór skończy się katastrofą. Gdy doszliśmy na miejsce, mieszkanie było już pełne ludzi. A miała być to mała impreza. Akurat. Przywitaliśmy się z wszystkimi i zaczęliśmy zabawę. Niall jak zwykle gdzieś zniknął by po chwili pojawić się z dwoma kuflami piwa.
- Wiesz, że nie piję piwa – skrzywiłam się na widok trunku.
- Oj nie marudź, jest impreza trzeba się zabawić. – uśmiechnął się rozbrajająco. – Idę pogadać z chłopakami. Wyluzuj się kocie. – cmoknął mnie w policzek i tyle go widziałam. No cóż. Stałam w kącie jak taka sierota i próbowałam wyłapać wzrokiem Eleanor czy Danielle. Wreszcie ujrzałam jedną z nich. Odetchnęłam z ulgą. W końcu znajoma twarz.
- Danielle! – krzyknęłam, machając do niej jak kretynka. Ta widząc mnie, uśmiechnęła się szeroko i w podskokach do mnie przybiegła.
-Nicky kocie ! Jak tam? Czemu stoisz tu sama? Gdzie Niall? Czemu nie pijesz? Źle się czujesz? – cała Dani. Te pytania! Aż głowa od nich bolała. Ale wzruszała mnie jej troska o mnie. Nie zawsze ma się taką przyjaciółkę.
- Ja nie piję i ty też nie powinnaś. – mówiąc to wyjęłam jej kieliszek z szampanem z dłoni.
- Ja nie piję. Stwarzam pozory. Ciężko jest być w ciąży tak by nikt tego nie poznał. – powiedziała cicho. – Poza tym szampan mi nie zaszkodzi. Nie matkuj mi smarkulo. – zaśmiała się.
- Jak uważasz. Wiesz kiedy powiesz Liamowi prawdę? – spytałam już ciszej.
- Nie. Właściwie ja….  – jej dalszą wypowiedź przerwały czyjeś wrzaski i głośna kłótnia. 
- … TAK? BŁAGAM CIĘ MOJA TO PRZYNAJMNIEJ JEST WIERNA!!!! – oops od razu poznałam wrzaski Nialla. Nie spodobało mi się to. Nawet nie patrząc na Danielle pobiegłam w kierunku mojego chłopaka. Gdy przebiłam się przez tłum oniemiałam. Niall stał na przeciwko Liama przytrzymywany przez Harrego i Zayna.
- Niall? Co się dzieje? – spytałam spłoszona. Nigdy się przecież tak nie zachowywał.
- Twój chłopak twierdzi, że moja dziewczyna jest niewierną szmatą. – odpowiedział mi Liam. Kurwa. Poczułam jak cała krew odpływa mi z głowy.
- Co takiego? Niall? – teraz byłam przerażona. Ten debil mógł powiedzieć coś czego nie powinien.
- POWIEDZ JEJ NIALL! POWIEDZ JAK ŁADNIE NAZYWASZ JEJ PRZYJACIÓŁKĘ! – krzyczał coraz bardziej zły Liam.
-JEST SZMATĄ I KURWI SIĘ PIO ROGACH. NIECH CI PIOWIE CZYJEGO BACHORA NOSI! –tego było już za wiele….
- ŻE CO PROSZĘ?- do akcji wkroczyła Danielle. Stanęła naprzeciwko Nialla ze łzami w oczach. – Powtórz. – wyszeptała.- POWTÓRZ NIALL! – krzyknęła mu w twarz. Niall tylko pokręcił głową.
- Słyszałaś. – uśmiechnął się krzywo i spojrzał na mnie. Reszta zbiegowiska również na mnie spojrzała. A ja? Nic. Stałam jak słup soli nie zdolna do żadnego ruchu. Obiecał…
- Obiecałaś… - usłyszałam. Z trudem podniosła wzrok by spojrzeć na Dani. – OBIECAŁAŚ ŻE NIKOMU NIE POWIESZ!! JAK MOGŁAŚ? UFAŁAM CI! – krzyczała, a ja stałam czując piekące mnie łzy.
- Dan ja…
- Nic nie mów. Nie chcę cię znać. – i wybiegła. Czułam jakby mi wbiła nóż w plecy. Powstrzymując  łzy, złapałam pijanego Nialla za rękaw i wyprowadziłam z mieszkania. Nie wiem co się stało za moimi plecami, nie chciałam wiedzieć. Chciałam uciec z tamtą jak najszybciej. Zamówiłam taksówkę, którą wróciliśmy do domu. Niall przez całą drogę nie odzywał się. Nawet lepiej. Jakby się odezwał chyba bym go zabiła gołymi rękami. Cała aż drżałam. Właśnie straciłam przyjaciółkę.

Gdy wróciliśmy do domu, wyszłam z auta jakby się paliło. Miałam w dupie jak wygramolił się z niego Niall. Weszłam do przedpokoju i udałam się prosto do naszej sypialni.
- Nicky zaczekaj….- usłyszałam pijacki bełkot.
- Nie chcę cię słuchać, oglądać ani znać.- odpowiedziałam mu bezlitośnie, nawet na niego nie patrząc.
- Ale..
- Żadnego ale Niall. Zawiodłeś mnie. Obiecałeś, że nikomu nie powiesz. JAK MOGŁEŚ?! – odwróciłam się i wyładowałam swą złość i rozpacz na jego prawym policzku. Nawet nie drgnął.
- Nicky, ja..
- Wyjdź.
- Słucham?
- Nie słyszałeś? Wyjdź. Chcę być sama. NIE CHCĘ CIĘ WIDZIEĆ!  WYJDŹ! ZEJDŹ MI Z OCZU! – wrzeszczałam, rozładowując złość. Z moich oczu trysnęły łzy. Upadłam na podłogę szlochając  i krzycząc. Usłyszałam trzask drzwi.  Wyszedł. Ale czy wróci?
Człowiek , w złości nie myśli o konsekwencjach...

______________________________________
I jest 32 :) tworzony hmm.. z rozmachu :D tak na żywioł xD Mam nadzieje, że się podoba :) jak tak to komentujcie :) x

Nicky x

czwartek, 4 kwietnia 2013

Chapter 31



*Niall*


Danielle w ciąży, Danielle w ciąży. JAPIERDOLE co się dzieje z tym światem? Ciekawe jak to zniesie Liam.
Była 1 w nocy, a ja nie spałem. Stałem przy oknie i przyglądałem się pięknie oświetlonemu Londynowi. W moich myślach tłukły się słowa Nicky. Jej najlepsza przyjaciółka i dziewczyna mojego przyjaciela jest w ciąży. Tylko że….nie z Liamem. Wściekłość jaka mnie ogarnęła jest trudna do opisania. Miałem ochotę jechać do Danielle i zrobić jej awanturę. Ale nie mogłem. Przecież ja teoretycznie nic nie wiem prawda? Westchnąłem cicho i odwróciłem się w stronę łóżka. Na samym jego środku spała, rozwalona jak królewna moja Nicky. Podszedłem bliżej i usiadłem na skraju łóżka. Przyglądałem się jej niespokojnemu obliczu. Bardzo się martwiła ta sprawą z Dan. Nawet za bardzo. Ale kiedy wypominałem jej to , w zamian obrywałem zabójczym spojrzeniem. Auć.
Tak czy siak. Sprawy skomplikowały się w najmniej sprzyjającym momencie. Już w przyszłym tygodniu rozpoczynamy kolejną trasę. Tamtej niestety nie dokończyliśmy ze względu na rehabilitację Nicky. Promocja nowej płyty i koncerty miały rozpoczynać się tu, w Londynie. Całe szczęście.
Ehh.. wiedząc, że nie zasnę, wziąłem z kurtki paczkę papierosów i wyszedłem na balkon.
-Nie powinienem tego robić. Nicky się wścieknie. – gadałem sam do siebie (brawo Horan zaczynasz świrować).
- Tak nie powinieneś. Wściekłam się. – usłyszałem za plecami anielski, lekko podirytowany głos. Cholera. Przywołałem na usta szeroki, typowy Horanowy uśmiech i odwróciłem się do posiadaczki tego głosiku.
- Nicky, kochanie ! Czemu nie śpisz?
- Obudził mnie smród z peta…kochanie. Teraz wyrzuć go proszę. – jej irytacje można było wyłapać na odległość. I ten wzrok ! Jak bazyliszek ; O Ale jestem grzeczny, więc zrobiłem to co kazała.
- Teraz powiesz mi dlaczego tak naprawdę nie śpisz? – przytuliłem do siebie mojego skrzata.  Czułem jak jej delikatne ręce oplatają mnie w pasie. Jej głowa chowa się w moim nagim obojczyku.
- Nie umiem. To mnie przerasta. Jak jutro spojrzę Liamowi w twarz? – usłyszałem stłumiony jęk Niks.
- Ehh normalnie kocie. Przecież to nie twój problem. Już ci to powtarzam tysiąc razy. Danielle sama musi się uporać z piwem, którego sobie nawarzyła. Nie pomożesz jej w tym. A teraz…zanim zaczniesz się kłócić proponuje iść spać. – to mówiąc wziąłem skrzata na ręce i udałem się w kierunku łóżka. Delikatnie ułożyłem ją na pościeli i przykryłem kołdrą. Ja sam ułożyłem się obok.
- Fuuj Niall ale od ciebie wali. – słucham? W odpowiedzi  ugryzłem ją w ucho i bezczelnie chuchnąłem jej prosto w twarz.
- Teraz lepiej? – wiem, jestem złośliwy. Ale sama się prosi.
- Wieśniak. – z udawanym fochem odwróciła się do mnie plecami.
Zaśmiałem się cicho i już po chwili odpłynąłem w  krainę Morfeusza.


*Nicky*


Kolejny ranek. Po nocnej przeprawie z fajką Nialla cała cuchnęłam petowym odorem. O zgrozo. Wstałam szybko i popędziłam pod prysznic by zmyć z siebie ten potworny fetor. Stojąc pod prysznicem rozmyślałam nad dzisiejszym dniem. Miałam go spędzić z One Direction w domu Lou i Eleanor. Wszystko by było pięknie , gdyby nie Liam. Boję się mu spojrzeć w twarz po tym jak dowiedziałam się prawdy. Ciekawe kiedy on sam dowie się prawdy lub czy w ogóle się dowie? Westchnęłam. Niall miał chyba racje, za bardzo się przejmuję. Przecież to ich życie prawda? Ja mam własne.
Po prysznicu, który lekko poprawił mi humor zeszłam na dół zrobić śniadanie.  Włączyłam radio i wsłuchałam się melodię. Nagle poczułam ciepłe dłonie na swej tali i lekki całus w szyję.
- Dzień dobry słońce ty moje. Co na śniadanie? – mój żarłok raczył wstać i jak zawsze co rano zadać to samo pytanie.
- Cześć. Tosty z serem mogą być? Nie mam koncepcji na wymyślne śniadanie. I proszę pospiesz się. O 11 jesteśmy umówieni z Harrym na Baker Street.
- Wiem przecież. Jestem już prawie gotowy. Zjem tylko te nieszczęsne tosty. Swoją droga trzeba zrobić zakupy. Nie ma nic do jedzenia.
- Przecież wczoraj robiłam zakupy Niall. Ile ty chcesz jeść? Lodówkę mamy za małą. – poczochrałam go po blond kosmykach uśmiechając się.
- To kupimy nową. W starej już nic nie ma. – wytrzeszczył ząbki. Pokręciłam głową i udałam się wyszykować na spotkanie z Hazzą.
Razem z Lokersem mieliśmy się udać do Lou i El. Zapowiada się cudowne popłudnie. 



________________________________________
HEEEJ :) Na początku bardzo, ale to bardzo chciałam was przeprosić za tak długa przerwę. Spowodowana była moim kompletnym brakiem czasu i totalną pustką w głowie. Ale teraz juz sobie wszystko poukładałam i myślę, że kontynuacja historii będzie się Wam podobać :):) 
Zapraszam do komentowania <3<3 

Nicky xxxx

sobota, 2 lutego 2013

Chapter 30



*Nicky*

„To niemożliwe” powtarzałam w kółko  w myślach, siedząc  w totalnym szoku na kanapie w mieszkaniu Danielle. Delikatnie obejmowałam moja płaczącą przyjaciółkę…jednak myślami byłam poza tym pokojem. Jak to się stało?
Ale wróć….
Do Londynu wróciłam dzisiaj wieczorem. Od razu popędziłam do mieszkania Dan. Dobrze, że Niall nie robił żadnych wyrzutów na ten przedwczesny powrót z Paryża. Wiedział, że dziwny telefon ryczącej w słuchawkę Dan wróżył kłopoty. Żywo pamiętał ten z dnia mojego wypadku.  Ta sama osoba, ta sama historia, ten sam płacz.
Otrząsnęłam się z myśli wracając na ziemię.  Spostrzegła, że Danielle zasnęła wykończona płaczem. Przykryłam ją kocem, wzięłam ze stolika telefon i cichaczem wyszłam z pokoju na balkon. Postanowiłam zadzwonić do Nialla.
*Hallo?* - odebrał po dwóch sygnałach.
- To ja. Wybacz.. długo to trwało. – wyszeptałam do słuchawki.
*Nicky! Miałaś zadzwonić godzinę temu! Co się stało? Jak Danielle?*
- Kiepsko.. Powiem ci w domu. Sprawy się lekko… ehh pokomplikowały. Nawet nie lekko ale bardzo.  – poczułam słone łzy spływające mi po policzkach. Po drugiej stronie była cisza. – Niall… ja nie wiem co mam robić, jak jej pomóc. Nie wiem. – wybuchłam płaczem
*Spokojnie…wróć do domu to pogadamy. Mam po Ciebie przyjechać?*
- Tak przyjedź. Dam znać Dan.
*Ok., będę za 15minut* - rozłączył się.
Wiedziałam, że jest zdenerwowany. Jak mam mu powiedzieć co się stało? Od razu poleci do Liama, a tego Dan nie chciała.  Ale nie mogłam go okłamywać…nie mogłam. Nie potrafiłam. Wiedziałam, że i tak wcześniej czy później się dowie i będzie miał do mnie żal. Weszłam z powrotem do salonu. Dan się nie obudziła, więc napisałam jej szybko notkę, że wpadnę do niej jutro rano i wyszłam z mieszkania.
Na dole czekał już na mnie Niall oparty o swoją terenówkę. Wyglądał naprawdę… hmmm sexownie? Tak chyba tak. Uśmiechnęłam się delikatnie do niego.  Dałam mu lekkiego buziaka w usta i wskoczyłam na fotel pasażera. Niall w tym czasie zajął fotel kierowcy. Po wyjechaniu na ruchliwą ulicę Londynu, zadał po raz setny to samo pytanie.
- Co się stało Nicky?
 - Powiem ci w domu. – nie miałam ochoty tłumaczyć mu tego wszystkiego w aucie. Obróciłam głowę w kierunku okna i oparłam czoło o szybę. Czułam na sobie wzrok Horana, który co jakiś czas na mnie spoglądał.
- Coś się stało. Coś poważnego. Inaczej nie byłabyś taka markotna.  – wyszeptał.
Ja tylko pokręciłam głową, tłumiąc kolejne łzy.
Po przyjeździe do domu popędziłam od razu do Sali ćwiczeń. Nawet nie spojrzałam na Nialla. Musiałam być sama. A moja sala baletowa była idealnym miejscem. Wparowałam jak strzała do pomieszczenia i stanęłam przed lustrem. To co zobaczyłam wstrząsnęło mną dogłębnie. Widziałam małą, przestraszoną dziewczynę z workami pod oczami, drżącą wargą i zmartwionym wyrazem twarzy.  Tak martwiłam się. I to jak. Wszystko się zmieni.  Nie tylko dla mnie.. pff ja byłam mało ważna. Wszystko zmieni się dla Danielle, Liama i ich karier.  Pokręciłam głową.  Zrozpaczona usiadłam na podłodze, ukrywając twarz w dłoniach.
- Przyniosłem ci herbaty. – usłyszałam delikatny irlandzki akcent za plecami. Spojrzałam w lutro i zauważyłam mojego blond anioła z dwoma kubkami w rękach. Usiadł koło mnie na podłodze. Postawił parujące kubki przed nami i objął mnie swymi silnymi ramionami. Wtuliłam się w niego jak mała dziewczynka. Tego było mi chyba trzeba. Ciepła z jego strony. Podniosłam wzrok i napotkałam jego piękne błękitne tęczówki. Pocałowałam go delikatnie w usta.
-Dziękuję za herbatę.- pogładziłam go po policzku.
- Cała przyjemność po mojej stronie. Powiesz mi w końcu co się stało? Proszę nie kłam.
- Ehh.. – westchnęłam.-  ok. Tylko obiecaj mi jedno.
- Co takiego? – był poważny.
- Że nie powiesz nikomu. Nikomu Niall. Zwłaszcza Liamowi. Nikomu. To ma zostać między nami. Danielle zabroniła mi komukolwiek mówić… ale nie mogę cię oszukiwać. -  w pokoju była taka cisza, że doskonale słyszałam swój własny szept. Niall milczał wpatrując się we mnie intensywnie. Wiedziałam, że dotrzyma słowa. Mogłam mu zaufać. Wzięłam głęboki oddech.
- Danielle jest w ciąży.
- CO TAKIEGO? – wiedziałam. Znałam jego porywczą reakcję.
- No właśnie to co ci powiedziałam. W ciąży.
- Jak to w ciąży?
- Normalnie Niall. Będzie miała dziecko. Chyba wiesz jak się robi dzieci prawda?- zirytowałam się.
- Tak wiem. Ale z kim? Z Liamem?
- No właśnie…. Tu może być problem….

CDN.