piątek, 12 października 2012

Chapter 26

Posłuchaj :)



*Nicky*

Piątek wieczór. Siedziałam skulona na kanapie oglądając telewizor. Znudzona do granic możliwości uruchomiłam laptopa. Dzięki Dan udało mi się odzyskać hasła do mojego twittera i facebooka J Dzięki Bogu moja pamięć dzięki moim przyjaciołom powróciła prawie całkowicie. Wracałam do życia z przed wypadku i to w niecałe 4 tygodnie. Lekarz aż sam się dziwił, że tak szybko. Ale moja pamięć wróciłam prawie całkowicie, ale  prawie robi wielką różnicę. Dlaczego prawie? To proste. Mam informację o wszystkich i o wszystkim poza moim blondwłosym towarzyszem. Wiem tylko tyle, że jak byłam w szpitalu to on sam zgłosił się na mojego współlokatora. To  jego zobaczyłam zaraz po przebudzeniu, to on pobiegł po lekarzy. To jego głos słyszałam podczas śpiączki. Ale dlaczego? Dlaczego tam był? Dlaczego trzymał mnie za rękę? Dlaczego ze mną zamieszkał i mi pomagał? I wreszcie dlaczego do cholery tak dziwnie czuję się w jego towarzystwie? Jego obecność sprawia, że miękną mi kolana. Jego głos doprowadza moje serce do palpitacji, a jego dotyk do tych dreszczy przyjemności. Szaleństwo. Tylko czemu tak się dzieje??
Moje palce bębniły o klawiaturę.  Siedząc na twitterze zauważyłam, że ktoś mnie otagował na zdjęciu. Z ciekawości weszłam, a tam byłam ja i Eleonor z grupką dziewczyn. To te same dziewczyny, które spotkałam wczoraj w Starbucksie.  Zrobiło mi się miło. Ehh nudziłam się powoli. Siedziałam w domu sama cały dzień. Blondynek ( znowu zapomniałam imienia do cholery !) wyszedł gdzieś z zespołem.
Tak siedząc i myśląc, przypomniałam sobie słowa Liama co do mojego pytania na temat miłości            ” Wkrótce sobie przypomnisz” nie znoszę takich zagadek. Ale.. czyżbym była kiedyś zakochana, że Liam powiedział że sobie przypomnę? Skoro tak to gdzie mój ukochany? Jak dotąd nigdy go nie poznałam , chociaż wiele razy o nim śniłam. Przynajmniej tak mi się wydaje, ponieważ w snach widzę rozmazane kolory i ten jeden jedyny w swoim rodzaju śmiech. Taki charakterystyczny. Jeszcze nigdy w życiu nie słyszałam tak cudownego śmiech. Nigdy? Owszem słyszałam. Ten wspaniały śmiech kojarzy mi się z moim blondwłosym lokatorem. Dlaczego? Nie wiem. Odkąd wróciłam ze szpitala nie słyszałam jak się śmieje. W ogóle nie wiem jak się śmieje. On się tylko uśmiecha… i to tak jakoś smutno lub delikatnie. Nic więcej. Strasznie mnie to denerwowało. Chłopcy mówili, że to on jest największym wesołkiem w zespole i że śmieje się 24h. Więc dlaczego przy mnie nie?  Dziwne.
Potrząsnęłam głową. Ospale rzuciłam okiem na ekran tv. Nic ciekawego. Mój wzrok machinalnie powędrował ku zegarkowi. 20. W rękach zmięłam kartkę, którą znalazłam dzisiaj rano na stole.

Wychodzę z chłopakami. Idziemy do studia. Wrócę około 8. Nie martw się i uważaj na siebie.
Xx

„Wrócę około 8” to już, a jego dalej nie ma. Stałam się niecierpliwa. Nigdy nie zostawiał mnie samą na tak długo. Zwykle wychodził do sklepu i wracał. Ja wiem, rozumiem praca ale mógłby zadzwonić czy coś. Po 5 minutach usłyszałam skrzypnięcie drzwi wejściowych i jego donośny głos :
- NICKY! WRÓCIŁEM! GDZIE JESTEŚ?
- W salonie – zawołałam w odpowiedzi.
Już po chwili do salonu wszedł młody bóg we własnej postaci. Na jego widok zaparło mi dech w piersiach. Przez ten dzień rozłąki zdążyłam zapomnieć jaki jest przystojny. Musiałam oprzytomnieć. Zamrugałam kilka razy. W tym czasie on wygodnie rozsiadł się obok mnie na kanapie.
- Jak ci minął dzień Nicky? – zagadał na wstępie.
- Jakoś - odpowiedziałam -  strasznie się nudziłam bez Ciebie – ten jeden tekst wywołał lekki uśmiech na jego twarzy – siedziałam i oglądałam Tv. A tobie jak poszło? Jak tam z chłopakami ee…- i znów próżnia !! Te jego cholerne imię !
- ehh Niall ! NAZYWAM SIĘ NIALL! – wrzasnął wściekły. Zmroziło mnie. Nigdy na mnie nie krzyczał. Zawsze był cierpliwy a tu taki wybuch. Patrzyłam z przerażeniem jak zły jak diabli blondyn zrywa się z kanapy i staje przede mną – DLACZEGO DO CHOLERY NIE POTRAFISZ TEGO ZAPAMIĘTAĆ?! INNYCH PAMIĘTASZ A MNIE NIE !- krzyczał
- NIE WIEM! – teraz to ja krzyczałam. Zerwałam się z kanapy i stanęłam przed nim- CHCĘ PAMIĘTAĆ ALE NIE UMIEM! A TY MI TEGO NIE UŁATWIASZ! – z moich oczu ciekły łzy bólu i czystej wściekłości.
- TO POZWÓL SOBIE PRZYPOMNIEĆ !
- JAK DO CHOLERY? – złapałam go dwoma rękami za koszulkę i mocno potrząsnęłam. – jak..? – wyszeptałam bezsilnie.
W tej chwili zrobił coś czego w życiu bym się po nim nie spodziewała. Pocałował mnie. Jego miękkie wargi złaknione mocno przyległy do moich ust. Całował łapczywie, namiętnie i bez opamiętania tak jakby czekał na tę chwilę od dawna. Oddawałam pocałunki z taką samą namiętnością. Poczułam jak opadamy na kanapę. Jago dłonie powili i delikatnie sunęły po moim ciele. Z każdym jego czułym dotykiem czułam ciepło rozchodzące się po skórze. Wplotłam palce w jego blond czuprynę. Jego ciałem wstrząsnął dreszcz. Widocznie to lubił. Podczas dzikiego tańca naszych języków, w mojej głowie milion obrazów i barw :

 Nasze pierwsze spotkanie. Starbucks . Drzwi I moja kawa, która wylądowała w całości na mojej koszulce w Myszkę Miki. Jego panika. „ Niall. Mam na imię Niall” to imię mnie prześladuję. Brzmi znajomo ale co tam. Zabiera mnie do swojego domu. Każe się przebrać. Dostaję jego koszulkę na własność. Uciekam… Drugie spotkanie. Impreza u One Direction. Jego ciepłe i delikatne oplatające mnie w pasie. Lecz ja panikuję i uciekam po raz drugi. Nasze trzecie spotkanie… mój występ na Wembley Arena, pocałunek w garderobie, impreza w Pink Panter i kolejny pocałunek. „Nie pij tyle proszę.”, „Pocałuj mnie Nicky, tylko tego teraz chcę”. Ich wyjazd do USA. Taki nagły. A  ja? Samotna z milionem pytań i wątpliwości. Zakochałam się… jak idiotka uciekam. Muszę go zatrzymać! Lotnisko, widzę jego blond czuprynę w tłumie. Przepycham się ale on mnie nie widzi. „NIALL!” krzyczę ile sił w płucach biegnąc w jego kierunku. Odwrócił się, na jego twarzy pojawił się wielki, piękny uśmiech. Wtulam się w jego ciało. Tak bardzo przeze mnie pożądane. Czuję jak jego ramiona zaciskają się wokół mojego pasa. „ Przepraszam”, tyle mogę mu powiedzieć. A co słyszę? „Kocham Cię Nicky jak nikogo innego” spełniają się moje największe marzenia. Wpijam się w jego wargi w cudownym pocałunku. ”Też cię kocham Nialler”. TORONTO : jedno z najpiękniejszych miejsc,   a dlaczego? Bo jestem tu z nim. Nasz pierwszy raz. Był taki delikatny. „Zrób to Horan” . Magiczne miejsce. Potem pozostało tylko pożegnanie, którego nie przewidzieliśmy.

W szoku odrywam się od chłopaka. Przerażona a zarazem szczęśliwa spoglądam w jego  błękitne oczy. Widzę tylko namiętność, radość i zaciekawienie. Pojedyncza łza spływa mi po policzku. Łza szczęścia. Pamiętam, teraz już wszystko pamiętam. Gładzę blade lico mojego ukochanego, otwieram usta by w końcu powiedzieć to jedno jedyne upragnione słowo:

- Niall….




7 komentarzy:

  1. Jezu.!
    jakie to piękne.!!! w końcu się doczekałam.!!!! dziękuje.! jest niesamowity.! kolejny.!!!!!! błagam.!!! byle szybko.!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. boże rozbeczała się przez cb *__* kocham i czekam na kolejny <33

    OdpowiedzUsuń
  3. Jakie piękne, aż łezkę uroniłam! Chyba nie przeżyję dzisiejszej nocy! ;* KOCHAM!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowny ;*
    Więcej nie dam rady powiedzieć ;*
    Koocham too!! <33

    OdpowiedzUsuń
  5. Anonimowy14/10/12

    Po prostu nie wiem co mam powiedzieć jest cudowny :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Te opowiadanie jest MEGAA ! Naprawdę ;)))))
    ` ... czekam na kolejny rozdział ^^

    OdpowiedzUsuń
  7. KOCHAAAAAAAAAAAAM <3 . Pisz szybciutko następną część . Kocham To <3

    OdpowiedzUsuń