wtorek, 25 czerwca 2013

Chapter 36

Niall’s POV

Leżałem na pięknej łące, w otoczeniu cudownie pachnących maków. Słońce przyjemnie ogrzewało mój nagi tors. Czułem się szczęśliwy. Nagle poczułem czyjeś delikatne place na mojej piersi. Lekki dreszcz przeszedł mi przez ciało, gdy te zwinne paluszki zjeżdżały coraz niżej i niżej, zatrzymując się na linii moich spodni. Koło ucha rozbrzmiewał cichy chichot.
- Nie przerywaj kochanie. – mruknąłem zadowolony. Podniecenie brało przewagę nad rozsądkiem.
- Jesteś pewny? – usłyszałem szept tuż nad ustami. Jej oddech objął całą mą twarz. Lekko skinąłem głową.
- Jestem cały twój.- wyszeptałem w jej usta.
- Jesteś gotowy Nial… Niall…Niall?
********************************************

- Pytałem się czy jesteś gotowy Niall? – czyiś głos wyrwał nie z pięknego snu. Otworzyłem leniwie oczy by ujrzeć nad swoją głową zaniepokojoną twarz Harrego.
- Hazz co ty tu do cholery robisz?- warknąłem całkowicie już rozbudzony.
- Miałem cię obudzić. No wiesz… wywiad – wywrócił oczami.
Westchnąłem i schowałem głowę między kolana. Ten sen był taki realistyczny, taki prawdziwy, taki piękny. Ja i ona, piękna łąka. My dwoje zatraceni w namiętnej chwili. Coś cudownego.  Jednak dlaczego ja płaczę? Jak na zawołanie moja ręka automatycznie powędrowała do mokrych oczu.
- Niall, wszystko w porządku? – usłyszałem głos Hazzy. Spojrzałem na niego z irytacją.
- Nie, nie jest w porządku. Dwa tygodnie jej nie widziałem. Dwa pieprzone tygodnie. Rozumiesz? Nie wiem gdzie jest, z kim jest i czy jest bezpieczna. Nic. Wkurwia mnie to. A jeszcze bardziej wkurwia mnie to, że to wszystko moja wina. Nie mogę bez niej żyć. Wszystko spierdoliłem Harry. – wyrzuciłem z siebie swoją złość, żałość, wszystko.
- To nie twoja wina Niall. – marne pocieszenie.- Chociaż nie, to jest twoja wina.
- Po prostu zamknij się już. Błagam. – warknąłem na niego wściekły.
- Ok, ok. Zbieraj się. Wywiad. – przypomniał mi. Po chwili już go nie było.
Niezdarnie wstałem z łóżka i podszedłem do lustra. To co zobaczyłem na bank nie spodoba się fankom a tym bardziej prezenterom telewizyjnym. Byłem blady i strasznie schudłem. Moje blond kosmyki sterczały w nieokreślonych kierunkach. Podkrążone, smutne oczy wskazywały na wiele godzin bezsenności i cholernego płaczu. Tak płakałem. Przyznaje się. Jestem słabeuszem. Ale nie ważne ile bym przepłakał i jak bardzo cierpiał, moja dupiata duma nie pozwala mi się pogodzić z Nicky. A tak cholernie za nią tęskniłem. Złapałem się za końcówki włosów i kucnąłem przed tym cholernym lustrem. To tak bolało. Czułem się bez niej jak bez tlenu. Nie potrafiłem oddychać. Trzy tygodnie bez mojego narkotyku zwanego Nicky wyniszczało mnie od środka.
- NIALL! ILE MOŻNA NA CIEBIE CZEKAĆ? – taak, wściekły Paul nie wróży niczego dobrego. Szybko się pozbierałem i wszedłem do wszechstronnego salonu szukając telefonu. Jak zwykle. Wspominałem już, że wróciłem do swego domku ? Nie? To wspominam teraz. Nienawidziłem tego domu. Wszystko przez te cholerne wspomnienia z nią związane. Przystanąłem przed ścianą, na której widniała moja osobista złota płyta UAN.

***************
Stała tam wpatrując się w płytę jak zaczarowana. Dobrze, że stała tyłem, więc nie widziała, że ją obserwuję. Była piękna. Cudowna figura i te jej długie do pasa ciemne włosy. Otrząsnąłem się z zachwytem i poszedłem do niej. W pewnym momencie zaczęła się dziwnie zachowywać. Jej ciało zesztywniało a oddech przyspieszył. Przestraszyła się czegoś? Nagle odwróciła się na pięcie i stanęła oko w oko ze mną. Widziałem to przerażenie wymalowane na jej twarzy. Szybko pokręciłem głową i wyciągnąłem rękę z t-shirtem.
- Przebierz się , chyba nie chcesz paradować po Londynie w brudnej i mokrej koszulce ?
***************

Pokręciłem głową tamując zbierające się w kącikach oczu łzy. Wybiegłem na zewnątrz nawet nie zawracając sobie głowy tym, by zamknąć drzwi. Pieprzyć to. Dołączyłem do swoich przyjaciół i szybko udaliśmy się do stacji, gdzie miał być przeprowadzony wywiad. Chciałem mieć to już z głowy.
- Niallerku, wszystko ok? – irytujący głos Louisa wyrwał mnie z zamyślenia.
- Jeszcze raz nazwiesz mnie Niallerkiem i spytasz czy wszystko ok. to przysięgam jak matkę kocham, pozbawię cię przyrodzenia. – syknąłem w jego kierunku nawet nie odwracając oczu od widoku za oknem.
***
- Powiedzcie chłopcy jak tam wasza trasa? – prezenter zadawał tak nudne i oczywiste pytania, że miałem ochotę ziewać.
- No cóż. Myślę, że idzie nam świetnie. Jesteśmy całkowicie pochłonięci pracą, ale robimy to co kochamy i z tego się cieszę. – no tak Liam i jego odpowiedzi na wszystko.
- A jak tam wasze sprawy sercowe chłopaki?- zesztywniałem słysząc te pytanie. -Który z was jest singlem a który zajęty? Ostatnio wiele się mówi o Twoim rozstaniu z Danielle Liam, czy to prawda?
- Hmm… moje życie, moja sprawa. No cóż. To prawda. Nasz rzecznik prasowy to potwierdził. Nie chcę już tego roztrząsać. – Liam sprawiał wrażenie spokojnego, ale widziałem jak jego żyła na skroni pulsuje pokazując zdenerwowanie.
- Ohh rozumiem. A ty Niall? Twój związek z Nicky wydaje się cudowny. Fanki ją pokochały, ale ostatnio rzadko pokazujecie się razem.
Myślałem, że go uderzę. Czułem na sobie pełne współczucia spojrzenia kumpli. Przełknąłem ślinę i wymusiłem krzywy uśmiech.
- Moje prywatne życie nie jest na pokaz. Tak było i będzie.
Szybka odpowiedź chyba nie zadowoliła reportera, ale nie ciągnął już drażliwego tematu. Do końca wywiadu już się nie odzywałem . Chciałem stamtąd wyjść. Iść gdzieś daleko i krzyczeć, przeklinać na tych wszystkich ludzi.
Wyszliśmy ze studia w milczeniu. Reszta chłopaków zatrzymała się by zrobić sobie kilka zdjęć z fanami i porozdawać autografy a ja? Szczerze? Miałem to teraz gdzieś. Szybko wsiadłem do vana, nie chcąc by fani zobaczyli w jak kiepskim humorze jestem. Oparłem głowę o szybę i czekałem na resztę.
Czekałem chyba ze 20 minut, ale nie przeszkadzało mi to. Mogłem w spokoju pomyśleć. Gdy reszta wsiadła już do samochodu i ruszyliśmy w drogę, cicho odezwałem się do Prestona, naszego kierowcy.
- Wysadź mnie na Royal Road.
Wszyscy na mnie dziwnie spojrzeli. Wzruszyłem tylko ramionami.
- Jesteś pewny Niall? – spytał mnie zatroskany Zayn.
- Tak jestem. Od czegoś muszę zacząć. Najlepiej od jej mieszkania.
- Ale co zacząć? – spytał zdezorientowany Harry.
- Poszukiwania Pokręcony. Musze odnaleźć miłość mojego życia. Nie ważne ile by to trwało.
Nie poddam się.




niedziela, 2 czerwca 2013

Chapter 35

Nicky

Siedziałam w paryskiej taksówce bóg wie ile czasu. Oparłam się o szybę i spoglądałam na zalane deszczem ulice Paryża. Tak, znów tu jestem. Miliony wspomnień przemykało mi przed oczami. Tutaj spędziłam swój cudowny weekend z Niallem. Niezapomniane obrazy z naszego wspólnego wyjazdu na zawsze pozostaną w mojej głowie.
- Jesteśmy na miejscu panienko. – z rozmyślań wyrwał mnie głos taksówkarza. Jego łamana angielszczyzna drażniła lekko moje ucho. Wymusiłam uśmiech.
- Dziękuję panu bardzo.
Wysiadłam z taksówki i stanęłam, w tym ulewnym deszczu przed pobielaną kamienicą. Głośno wypuściłam powietrze z płuc. Moje ręce lekko drżały pokazując moje zdenerwowanie. Stanęłam przed drzwiami i cicho zapukałam. Po chwili usłyszałam zbliżające się kroki.
- Bonjour! Ty musisz być Nicky! Wchodź a nie stój w deszczu. – zostałam pociągnięta do środka przez czyjeś silne ramię. Spojrzałam w górę i zobaczyłam chłopaka, na którego widok zaschło mi w ustach. Przystojny, dobrze zbudowany. Mogłam wyliczać jego cechy bez końca.
- Jestem Juan. – przedstawił się krótko. Uśmiechnęłam się do niego miło. Już chciałam podać mu rękę na powitanie, lecz powstrzymały mnie czyjeś ramiona, mocno oplatające mnie wokół szyi.
- Nicky! Boże kochanie! Tak się cieszę, że jesteś! – usłyszałam przy uchu wesoły głos.
- Zostałam zaproszona przecież. – stałam sztywno, lecz z każdą chwilą poddawałam się i po paru sekundach odwzajemniłam uścisk.
- Owszem zostałaś, ale nie myślałam, że przyjedziesz tak szybko. – ramiona nagle mnie puściły.
W końcu mogłam spojrzeć jej w twarz. Danielle. Stała przede mną. Wesoła i pełna energii. Uśmiechała się do mnie tak jakby nigdy nic się nie stało. Tak jakbym nigdy nic nie zrobiła.
Na widok jej twarzy wybuchłam niepochamowanym płaczem. Rzuciłam jej się na szyję szlochając jak idiotka.
- Dan…. Tak … cię …przepraszam… Ja nie chciałam… Jestem idiotką…. Niall jest idiotą…Przepraszam….przepraszam. Przepraszam. – mój urywany szloch było słychać chyba w całym mieszkaniu. Czułam na sobie przeszywający wzrok Juan’a.  Dan złapała mnie za ramiona i wyswobodziła się z uścisku.
- Niall jest idiotą tak? – spojrzała na mnie przenikliwie. A ja stałam na środku korytarza wyglądając jak wariatka wypuszczona z psychiatryka. Poplątane włosy, rozmazany makijaż, przemoczone buty i niemiłosierna czkawka. – Chodź, musimy chyba porozmawiać. – wzięła mnie za rękę i poprowadziła do drugiego pokoju. 
Usiadłyśmy na kanapie. Wreszcie mogłam się uspokoić i rozejrzeć się po mieszkaniu. Czułam jakbym cofnęła się w czasie. Mieszkanie było urządzone dokładnie tak jak te w Londynie. No…wyjątkiem był brak fotografii Liama. Za to zauważyłam swoje. Ciepło się uśmiechnęłam.
- Myślałam, że nie chcesz mnie znać. – wyszeptałam z bólem.
- Też tak myślałam. Ale widać nie potrafię. – uszczypnęła mnie w policzek. W tym czasie Juan przyniósł dwa kubki z gorącą czekoladą.
- Chciałbym z wami zostać ale muszę uciekać. Bawcie się dobrze myszki. – uśmiechnął się ciepło do mnie i do Dan, na co ona odpowiedziała tym samym. Odprowadziłam go wzrokiem do drzwi, za którymi zniknął.
- Sądząc po Twojej minie Nicky, wnioskuję, że wyciągnęłaś mylne wnioski. – spojrzałam na nią podejrzliwie na co się tylko zaśmiała. – Juan nie jest moim chłopakiem, a tym bardziej ojcem dziecka. Jest moim współlokatorem. I w dodatku jest gejem. – znów się zaśmiała.
- Ohh…- wyrwało  mi się. – Gej? Serio?
- Serio. Jest jak moja matka. Trochę przypomina mi ciebie. – poruszyła sugestywnie brwiami.
- Dzięki. – żachnęłam się, udając obrażoną kotkę.
- Nie fochaj się kociaku. – trąciła palcem mój nos, jak zawsze gdy miałam focha. – A teraz porozmawiajmy poważnie. Przyjechałaś bardzo szybko. – jej nagła zmiana nastroju wywołała u mnie lekki dreszcz zdenerwowania. Zaczęłam się wiercić w miejscu.
- Bo wiesz… tak naprawdę uratowałaś mnie. – wyszeptałam.
- Uratowałam? Przed czym? Nicky co się stało po tym jak wyjechałam? Co się działo przez te tygodnie? Gadaj. – ten ton nieznoszący sprzeciwu. Wiedziałam, że wymaga ode mnie całej prawdy. Zawsze dostawała ode mnie to co chciała. Nie umiałam się przed nią bronić.
- Niall się stał. – mój cichy szept odbijał się o ściany pokoju.  Wzięłam głęboki wdech i zaczęłam opowiadać. Powiedziałam wszystko. O kłótni z Niallem po imprezie, o tym jak wywaliłam go z domu, o tym, jak żyłam a raczej nie żyłam po tym wszystkim, o tym jak chciałam pogodzić się z Niallem i poszłam na koncert.  I o kolejnej kłótni, która skończyła się rozstaniem, zmusiła mnie do przyjazdu tutaj. Na koniec znów się rozryczałam. Jak dziecko.
- Ohh Nicky. – pełen współczucia głos Danielle drażnił moje uszy.  – Tak mi przykro. To moja wina.
- Twoja? – zastygłam w płaczu zszokowana tym wszystkim. – Jak to Twoja? Przecież to ja wywołałam to całe zamieszanie. Ja i mój długi język.
- Wcale nie Nicky. To ja. Powiedziałam ci o ciąży…
- Zaufałaś mi..
- Nie przerywaj. Tak zaufałam. Ale wiedziałam, że i tak wszystko powiesz Niallowi. Nieważne. Mogłam ci przynajmniej nie mówić  o moich wątpliwościach co do ojcostwa Liama.
Spojrzałam na nią ze zdziwieniem. Nic już nie rozumiałam.
- Wątpliwości? Przecież byłaś pewna, że ojcem na bank nie jest Liam.
- No cóż. Okazuje się jednak, że jest. – wyrzuciła  z siebie.
- Ohh Dan! – wzięłam ją w ramiona. – to cudownie! Liam będzie taki szczęśliwy!
- Ejj.. zwolnij tego konia mała. Jak na razie chcę zostać tutaj. Nic mu nie mówić.
- Ale… Dan. On myśli, że go zdradziłaś.
- Proszę, zrozum. Chcę sobie to wszystko wyprostować. Powiem mu w swoim czasie. Mam nadzieję, że mi wybaczy.
Chwyciłam ją za rękę.
- Na pewno wybaczy. Przynajmniej dla ciebie jest jakaś szansa na przyszłość. – zwiesiłam głowę.
- Ohh jestem pewna kochana, że Niall również nie odpuści tak szybko. – mrugnęła do mnie.
- Pff niby dlaczego tak sądzisz? Słowo „żegnaj” daje jednoznaczny przekaz Dan. Zerwałam z nim.
- I co z tego ? To Niall Horan. On się nigdy nie poddaje. I nikomu nie daje tak łatwo od siebie odejść.

Zwłaszcza osobom, które kocha.

_____________________________________________
Czołem! Kilka drobnych informacji: 
1. Notki będą pojawiać się już regularnie. Jedna na tydzień. Skończyłam z egzaminami, mam wakacje i dużo czasu :D
2. Jeśli chcecie być informowani o nowych norkach to piszcie nicki z tt w komentarzach! :) 
3. To tyle xD Zapraszam do komentowania.

Nicky xxxx