poniedziałek, 15 lipca 2013

Chapter 38

Z góry przepraszam za błędy, rozdział nie był sprawdzany! Więc mogą się pojawić :)
____________________________________________

Nicky’s POV

„Nic się nie stało Nicky”
Stałam oniemiała wpatrując się postać stojącą przede mną.
- Jak, jak mnie tutaj znalazłeś? – wyszeptałam w szoku. Podszedł do mnie i z rozbawieniem na twarzy zamknął palcem moje lekko uchylone usta.
- Jestem tutaj w interesach. – odpowiedział z kpiącym uśmiechem. Zirytowana tupnęłam nogą.
- Powiedz mi. Co. Tu. Robisz. Styles. – rozkazałam trzęsąc się z irytacji. On tylko poszerzył swój złośliwy uśmieszek ukazując dołeczki na policzkach.
- Powiem ci, nie tutaj. Chyba za dużo ludzi się nam przygląda nie sądzisz? – machnął ręką.
Rzeczywiście. Obecność Harrego przyciągnęła tłumy gapiów. Jak mogłam wcześniej nie zauważyć tego wielkiego zamieszania? Jak? Głupia katedra. Klęłam w myślach. Poczułam jak Hazza łapie mnie za łokieć i gdzieś ciągnie.
- Pospiesz się. I tak za długo tam staliśmy. Dziwnie to wyglądało. – syknął cicho. Posłusznie poszłam za nim w kierunku wejścia do pobliskiego hotelu. Dość drogiego hotelu. No jasne, zakpiłam, uśmiechając się w duchu.  Przeszliśmy przez ogromny hol i udaliśmy się na klatkę schodową. Rozejrzałam się za siebie z obawą, że ktoś za nami idzie, ale ujrzałam tylko znajomego ochroniarza Paula. Z uśmiechem wyrwałam się Harremu i rzuciłam się Paulowi na szyję.
- Paul! Jak dobrze cię widzieć! – cieszyłam się jak dziecko. Nie zdawałam sobie sprawy jak mi brakowało tego misiakowatego uścisku, którym mnie obdarzył.
- Ciebie też Nicky. – uśmiechnął się puszczając mnie. W tym uśmiechu było coś jednak tajemniczego. Zmarszczyłam brwi i już otwierałam usta by coś powiedzieć, ale przerwał mi Hazz:
- Jesteśmy na miejscu. Zapraszam kociaku. – ten jego wkurzający smirk. Dlaczego miałam taką straszną ochotę go uderzyć? Przeszłam obok niego przez „przypadek” dźgając go w żebra. Z bólu zgiął się w pół.
- Zawsze to samo. – wymamrotał. – czym sobie na to zasłużyłem?
- Nigdy. Tak. Do. Mnie. Nie. Mów. – warczałam na niego, dźgając go w klatę.
Kręcąc głową Loczek zamknął za nami drzwi. Od razu przeszłam do rzeczy.
- Jesteś tutaj sam?
Uśmiechnął się niby poważnie.
- Nie. Przyjechałem z Zaynem i … - mów cholera – Niallem.
Sapnęłam w szoku. Przywiózł ze sobą Nialla. Nie, nie, nie.
- Po cholerę przywlokłeś tu Nialla? – syknęłam, strzelając sztyletami z oczu. Harry wzruszył tylko ramionami.
- To był jego pomysł. Niby promocja. Jednak doskonale wiedział po co tu przyjeżdżał. Tak naprawdę nie obchodzi go żadna promocja singla. Do Paryża przyciągnęła go tylko jedna rzecz. A mianowicie. Ty.
Spojrzałam na niego ze strachem. Patrzył na mnie z powagą, pocierając palcem usta.
- Nie chcesz być znaleziona prawda? Dlaczego? Myślę, że powinniście porozmawiać. – szepnął w moją stronę.
Westchnęłam. Zwróciłam się ku oknu i wyjrzałam przez nie. W oddali majaczył się zarys wieży Eiffla.
- Nie Harry. Nie chciałam. Boję się konfrontacji z nim. Boję się kolejnej kłótni. Rozumiesz?
- Nie. – poczułam jak podchodzi do mnie i kładzie mi rękę na ramieniu. – nie rozumiem Nicky. Kochacie się. Jedna czy dwie kłótnie nie powinny przekreślać takiego związku.
- Ale przekreśliły. Nie ufamy sobie.
- Myślę, że macie fanaberie a nie brak zaufania do siebie. – zaśmiał się cicho. – Niall już taki jest. Doskonale zdaje sobie sprawę, że postąpił źle. Ty też schowaj dumę w kieszeń.
- Pfff – prychnęłam. – jaką dumę?
- Tą, która nie pozwala ci wybaczyć Niallowi. Tęsknisz za nim, a on za tobą. – potrząsnął moim ramieniem. I nie tylko nim. Zrobił mi całkowity mętlik w głowie.
- Myślisz, że powinnam z nim pogadać? Ehh to nie takie proste Hazz. Zerwałam z nim.
- I co z tego?! Jesteś tu szczęśliwa? – gorliwie pokiwałam głową. Nie patrzyłam na niego, żeby nie mógł wyczuć że kłamię.
- Wcale nie. Kłamiesz. – cholera.
- Skąd ta pewność co?
- Po prostu to wiem. Jeśli na co dzień  bez Nialla wyglądasz tak jak Niall bez ciebie. To ci powiem, że masz problem z oceną swojego stanu emocjonalnego.  – zaśmiał się ponownie.  A ja co? Stałam i stałam. Patrzyłam przez okno obserwując wieżę w oddali. Pytanie Hazzy cały czas kotłowało mi w myślach: „jesteś tu szczęśliwa?”. Byłam? Jestem? Mam dobrą pracę, mieszkam z Dan i Juanem. Mieszkam w Paryżu noo… Ale Paryż to jednak nie to samo co mieszkanie w Londynie z nim. Ehh… nie byłam szczęśliwa. Oszukiwałam samą siebie.
- Nie mogę zostawić tutaj Danielle.
- O więc Danielle też tu jest tak? Liam się ucieszy. – CHOLERA niech mnie weźmie i mój  długi język. Szybko odwróciłam się w kierunku Harrego.
- Nie waż mu się tego mówić jasne?! Ani pary z ust Pokręcony albo pożałujesz. – syknęłam. Loczuś chyba się przestraszył bo gorliwie potaknął lokatym łbem, zgadzając się.
- Nic mu nie powiem jak tam chcesz. Chociaż powinien wiedzieć.
- Nie dopóki Danielle nie zechce mu powiedzieć.
- Okey, okey. Powiedz mi jeszcze jedno. Czy Niall wiedział, że Danielle jest w Paryżu?
- Nie. – szybko pokręciłam głową. – Nawet ja nie wiedziałam. Po naszej kłótni dostałam od niej wiadomość. To tak jakby czytała mi w myślach.
- Czytała ci w myślach. – Styles powtórzył za mną tępym tonem. Wyglądał jakby się nad czymś głęboko zastanawiał. Po chwili poniósł na mnie wzrok i wykrzywił usta w uśmieszku. – Sooo… kiedy masz zamiar spotkać się z Horanem?
- Nie teraz. – opowiedziałam szybko.
- Dlaczego?
- Bo musze sobie to wszystko przemyśleć. Pogadać z Dan.
- Radzę ci się pospieszyć. Bo jesteśmy w Paryżu tylko 3 dni. Potem wracamy do Londynu by kontynuować trasę…
- Gdzie on jest? – przerwałam mu. Harry zastanowił się przez chwilę.
- Hmm myślę, że koło wieży Eiffla. – zmarszczyłam brwi. Co on tam robi? Loczek jakby czytał mi w myślach powiedział:
Poszedł cię szukać do miejsca, które lubisz najbardziej.

Niall’s POV

 Właśnie stoję pod wieżą Eiffla i na swoje nieszczęście zostałem otoczony przez fanki. Wymuszony uśmiech i wesoły ton mojego głosu miałem opanowany do perfekcji. Szybko rozdałem kilka autografów i pozowałem do zdjęć. Po jakiś 20 minutach skinąłem  głową na mojego ochroniarza, który natychmiast rozgonił zbiegowisko i zabrał mnie do jednej z wind na szczyt wieży. Chciałem chwilę pobyć sam o ile obecność ochroniarza mi na to pozwalała. Na szczycie wieży wreszcie poczułem, że żyję. Odetchnąłem pełną piersią wpuszczając zimne powietrze do płuc.
- Logan. Chodź popatrzeć na widok. – spojrzałem przez ramię przywołując ochroniarza. Ale on nie stał sam.
U jego boku stała przestraszona osóbka. Zamarłem. Znałem doskonale tą osobę. Kaskada długich ciemnych włosów, drobna postawa. Wykręcała sobie palce ze zdenerwowania. A ja? Szybko do niej podszedłem i objąłem ją w pasie, chowając twarz w jej pięknie pachnące włosy.
- Nicky. – zdołałem wydusić z siebie. Po chwili oczekiwania poczułem jak jej drobne ręce mocno obejmują mnie w pasie . Jej twarzyczka schowała mi się w zagłębieniu obojczyka. Lekko przygryzła moją odsłoniętą skórę, na co poczułem lekkie dreszcze.
- Niall ja… - usłyszałem jej cichy szept. Poczułem łzy napływające mi do oczu.  Lekko pokręciłem głową.
- Cii maleńka. Tak się cieszę, że cię znalazłem.
Po chwili zdecydowałem się na iście desperacki krok. Puściłem ją i rzuciłem się na ziemie, łapiąc ja za nogi.
- Przepraszam, przepraszam, przepraszam kochanie. Jestem skończonym idiotą. Nie chciałem cię stracić. Jestem dupkiem, głupkiem i.. brak mi słów. Proszę wybacz. – szepnąłem ostatnie słowa patrząc jej w oczy.
Stała tak bez ruchu przez chwilę, po czy otrząsnęła się i zaśmiała.
- Wybaczam ci głupku. Wstań bo siarę robisz. – pociągnęła mnie za końcówki włosów. Moją twarz rozjaśnił uśmiech, wstałem, złapałem ją w pasie i okręciłem dookoła.
- Nawet nie wiesz jaki jestem szczęśliwy! – krzyknąłem do niej. Śmiała się serdecznie cała szczęśliwa.
Po chwili ją postawiłem i spojrzałem z wielką miłością w jej oczy.
- Wróć do mnie. Proszę. – wybłagałem. Ale w odpowiedzi poczułem jej usta na swoich.
Kocham Cię Niall.

____________________________________
Cześć! Mam nadzieję, że rozdział się podobał :)
Jeśli chcecie być informowani to piszcie swoje nicki z twittera w komentarzach :)
Buziaki Nicky xx



czwartek, 4 lipca 2013

Chapter 37

Niall’s POV
Royal Road. To tutaj zatrzymał się mój van. Szybko wysiadłem nawet nie żegnając się z chłopakami. Wyciągnąłem zapasowe klucze i przystanąłem przed drzwiami. Bałem się tam wejść. Bałem się tych wszystkich wspomnień związanych z tym domem. Ale musiałem przecież od czegoś zacząć, prawda? Musiałem ją znaleźć. Nabrałem głębokiego oddechu i uchyliłem drzwi. Dziwny zapach uderzył mnie w nozdrza. Szybkim ruchem uchyliłem okna w salonie i w kuchni. Trochę świeżego powietrza. Tego tu brakowało. Poza czystym powietrzem brakowało tu czego, a raczej kogoś jeszcze.  Jej. Na samą o niej myśl zbiera mi się na łzy. Ehhh daj spokój Horan, weź się w garść, zrugałem się w myślach. Nie myśląc długo pognałem na piętro, gdzie mieściła się nasza…ehh jej sypialnia. Gdy tylko uchyliłem drzwi pokoju stanąłem jak wryty. Byłem pewny, że pomyliłem pomieszczenia.  Usiadłem niepewnie na łóżku i rozejrzałem się dookoła. Panował totalny bałagan. Jej szafa była otwarta, ciuchy powywalane, to tak jakby spieszyła się wychodząc. Zniknęły nasze wspólne zdjęcia i plakaty One Direction. Lekko mnie to zabolało. Na półce stało jedno jedyne zdjęcie. Jej zdjęcie. Wstałem ociężale i podszedłem do regału, na którym stało. Wziąłem ramkę do rąk i od razu miliony łez popłynęło mi po policzkach. Było to zdjęcie robione w Toronto. Uśmiechała się, była taka wesoła i pełna życia. Jej ciemne włosy okalały przyciemnione od słońca policzki. W rękach trzymała flagę Kanady z wielkim napisem Niall na środku liścia klonowego. Poczułem jak srebrna ramka wymyka mi się z drżących rąk i ląduje na podłodze, trzaskając się na milion kawałków. Ukucnąłem i schowałem twarz w dłonie. To było ponad moje siły. Miałem ochotę zabić się za własną głupotę. Jak mogłem stracić takie cudo? Z własnej głupoty? JAK DO CHOLERY? Odetchnąłem kilka razy starając się uspokoić. Tylko wrzuć na luz Niall, znajdziesz ją. Powtarzałem w myślach. Znajdę ją i przeproszę, chociażbym miał paść na kolana i błagać o przebaczenie. Ona musi być moja. Tylko moja. Chodziłem po pokoju jak w transie i oglądałem jak debil gołe ściany. Wszystko z nich zerwała. Widać, że w złości, ponieważ niektóre fragmenty plakatów dalej wisiały na pobielanej ścianie. Nagle usłyszałem dziwny chrup. Chyba na coś nadepnąłem. Pochyliłem się i spod stóp wyciągnąłem parę mysich, plastikowych uszu. Uszu Myszki Miki. Uśmiechnąłem się do siebie. Nicky przywiozła je prosto z Paryża. Łaziła w nich cały dzień podczas naszej wizyty w Disneylandzie. Ehh Nicky kochała Francję a szczególnie Paryż. Zawsze powtarzała, że to miasto jest dla niej azylem i w jakimś sensie ucieczką. Chwilunia. Zastygłem w miejscu. Mysie uczy wyleciały mi z rąk, ale szybko je podniosłem i porządnie się im przyjrzałem. Paryż, azyl, ucieczka. Pojedyncze słowa kotłowały mi się w głowie. Nagle dyń. Jakaś lampka zapaliła mi się w mózgu. Szybko wyciągnąłem telefon. Po trzech sygnałach usłyszałem ciche „Hallo”.
- Paul? Muszę dostać się do Paryża.
Natychmiast.

Nicky’s POV
Piękne ulice Paryża zachwycały moje oko, gdy tak przemierzałam je po raz tysięczny podczas mojej 2 tygodniowej wizyty tutaj. Tak. Jestem tu już od dwóch tygodni. I jest mi tu dobrze. Powiedzmy, że Francja stała się moim drugim domem. Juan uczy mnie francuzkiego oraz mam dobrą posadkę tancerki w tutejszej Ballet School. Wszystko byłoby wręcz idealnie gdyby nie ta przytłaczająca tęskonota. Tęsknota za moim małym mieszkankiem, Londynem, przyjaciółmi i za nim. Cholernie mi go brakowało. Ale moja duma i uparty styl życia zabroniły mi do niego zadzwonić. Nawet nie dałam znaku życia po naszej pamiętnej kłótni. Po 2 dniach pobytu w Paryżu całkowicie zapomniałam o Niallu, One Direction i o wszystkim co było z nimi związane. Przypominałam sobie o nich wieczorami, ale wtedy też szybko mi przechodziło. Smutki i tęsknotę topiła w kawie, tańcu i w wyborze dziecięcych ubranek. Właśnie tak. Dziecięcych ubranek. Ciąża Danielle zaczęła być już widoczna, a ja chciałam jej pomagać na wszelkie sposoby. Dan dała mi wolną rękę jeśli chodzi o przybory dla dziecka. A ja jak 5-letnia dziewczynka chodziłam od jednego sklepu do drugiego zatracając się w zakupach. I dziś było tak samo. Spacerowałam sobie po ulicach Paryża „wystrojona” w krótkie spodenki i zielonkawą koszulkę z napisem „free hugs”, tak dokładnie tą samą, którą podarował mi Niall podczas naszego pierwszego spotkania.
****************

Weszłam do pomieszczenia, które mi wskazał Niall . Zamknęłam drzwi i oparłam się o nie. Zjechałam w dół i ukryłam twarz w kolanach . Boże.. idiotka - karciłam się w myślach. Tylko spokojnie Nicky, to tylko zwykły chłopak, który ma miliony fanów. Taa ale ten zwykły chłopak przyprawia moje serce o palpitację . Teraz wiedziałam dlaczego nie chciałam ich spotkać . Nie przeżyłabym po prostu tego spotkania. Spojrzałam na bluzkę, którą dał mi Niall . Była zielona z napisem "Free Hugs". Jego ulubiona koszulka! I on daje ją mnie ? Zwariował!?

*******************

Otrząsnęłam się z tego nagłego wspomnienia. Poczułam jak jedna, jedyna łza bólu i tęsknoty spływa po moim bladym policzku. Brakowało mi go, ale doskonale zdawałam sobie sprawę, że nasz związek skończył się z mojej inicjatywy. To ja w wielkim wybuchu powiedziałam słowo, którego teraz tak bardzo nienawidzę. Słowo „żegnaj”.
Przysiadłam na schodkach prowadzących do jakiegoś zabytkowego kościoła. Zachwycona tym widokiem złapałam szybko za aparat, z którym się nie rozstaję i cyknęłam parę fotek. Szybko zerwałam się z miejsca i stojąc już przodem do katedr, cykałam ujęcie za ujęciem ciągle cofając się do tyłu. Nagle poczułam, że na kogoś wpadam. Odwróciłam się szybko:
- Désolé monsieur.
- Nic się nie stało Nicky.


 ___________________________________
Kogo spotkała Nicky w Paryżu? Kto wie??:):)
Witam was. Wybaczcie mały poślizg, nie miałam dostępu do komputera. :(
Teraz już mam :) Następny rozdział w przyszłym tygodniu. :)
Całuski xxx
Nicky x