piątek, 7 marca 2014

PART II, Chapter 41

Hejo !!
Na wstępie chcę podziękować za cierpliwość :) Zdziwiłam się ile osób jeszcze czyta tego bloga i czeka na nowy rozdział :) Wielkie dzięki !!! <3
Dalej... od dziś do akcji wkroczy kilka nowych postaci! Za niedługo postaram się dodać zakładkę z bohaterami :)
Tak czy inaczej notki będą dzielone na kilka osób. Mam nadzieję, że wyjdzie to ok. 
Miłego czytania !!!
_______________________________________________




Nicky

Jak to jest, że kilkumiesięczna podróż potrafi wywrócić mój idealnie poukładane życie do góry nogami? Życie, które ułożyłam sobie od nowa. Po utracie pamięci starałam się na nowo poustawiać fundamenty zaufania, przyjaźni, miłości. Miłości, właśnie. Niall był spełnieniem mojego najskrytszego marzenia. Przypadek, który nas połączył był jak wygraniem losu na loterii. Nie zawsze tak było. O nie. Nasza znajomość nie układała się na początku pomyślnie. Moja wina. Tak. Tylko moja. Z czasem nasza relacja zaczęła zmierzać w dziwnym kierunku. Przerażającym kierunku. I bum! Wszyscy mieli racje, jak Niall czegoś chce to to dostaje. Więc dostał mnie. Po czasie sądziłam, że nasz związek to nić nierozerwalna. Myliłam się. I to bardzo.
Pierwszy tydzień w Stanach minął zaskakująco szybko. Obyło się bez większych problemów czy też kłótni.
Dziś odbyć się miała jakaś ważna „narada wojenna” jak to mawiał Louis. Równo o 20 cała ekipa, razem z ich nowym suportem 5 Seconds Of Summer miała się stawić w pokoju Paula.
- Nicky, wychodzimy! – wrzeszczał Niall, waląc pięściami w drzwi łazienki, którą okupowałam od ponad 20 minut.
- Czekaj ! Już wychodzę, pali się czy co? – odpowiedziałam mu uśmiechając się wrednie do lustra, przy którym stałam. Od 15 minut próbowałam okiełznać te moje niesforne włosy lecz z marnym skutkiem.
- Nie czekaj, tylko natychmiast! Znów dostanie mi się za spóźnienie. – denerwował się Niall.
Zachichotałam cicho. No tak. Jego notoryczne spóźnienia na ważne imprezy, wyjazdy czy głupie narady działały Paulowi oraz chłopakom na nerwy.
- To idź już. Dogonię cię. W ogóle nie rozumiem po co ja mam tam iść. – warknęłam z łazienki.
- Bo tak i już. Przyjdź jak będziesz gotowa. Ja wychodzę. – usłyszałam tylko trzask drzwi. Pokręciłam głową z politowaniem. Bo tak i już. Pff co to za odpowiedź? Szybko ubrałam przygotowane ciuchy i byłam gotowa na naradę.

Niall

„Paranoja ile można siedzieć w łazience?” kląłem w myślach idąc wzdłuż korytarza w kierunki pokoju Paula. Wparowałem do pokoju chłopaków bez jakiegokolwiek ostrzeżenia, co skoczyło się głośnym „Auu” po drugiej stronie.
- Upps sorry Luke nie chciałem. – uśmiechnąłem się przepraszająco do kolegi z 5SOS.
- Spóźniony jak…
- Zwykle? Tak, tak wiem. Wybacz Paul czekałem na Nicky. – przeprosiłem szybko naszego tatusia.
- To gdzie ta twoja panna Niall? Ciągle o niej gadasz a jeszcze nie mieliśmy okazji jej poznać. – wypowiedział się Calum, drugi członek 5SOS.
- Zaraz przyjdzie. – usiadłem między Calem a Joshem czekając aż Paul zacznie swój wywód na temat wywiadów, koncertów i ogólnie całej trasy.

Ashton

Siedziałem w kącie pokoju bawiąc się ciągle telefonem. Nie umiałem skupić się na żadnym słowie wypowiedzianym przez menagera One Direction. Dobrze, że to nie ja jestem tu od myślenia. Nasza robota miała być prosta: grasz koncert, uśmiechasz i dobrze się bawisz. Easy. Co jakiś czas rozglądałem się po wszystkich uczestnikach tej dziwnej narady. Wszyscy byli skupieni na Paulu, no wszyscy oprócz Nialla. Ciągle spoglądał na zegarek i na drzwi. Ta jego panna spóźniała się już dobre pół godziny. Coś mi się wydaje, że nie chciała tutaj w ogóle przychodzić. Nie dziwie jej się. Żadna z dziewczyn czy to Zayna czy Louisa nie pojawiła się na zebraniu. Bo po jakiego grzyba? Ale Niall się uparł, by ta cała Nicky była tutaj obecna. To ciekawe jak Nialler o nią dbał. Phi dbał. Kontrolował ją. Udało mi się dowiedzieć o niej parę rzeczy od Zayna, z którym laska trzymała się dosyć blisko. Podobno Niall zabierał ją wszędzie chociaż ona nie miała na to najmniejszej ochoty. Nawet do tego wyjazdu ją poniekąd zmusił. Ale po chuj? Bał się, że ktoś mu ją zabierze czy jak? Pokręciłem głową z politowaniem.
Po godzinie monologu Paula prawie usypiałem. Tylko jedna myśl trzymała  mnie w jakimś stanie przytomności. Ona. Ta dziewczyna, którą niecały tydzień temu potrąciłem w hotelowym holu. Jak dotąd jej nie widziałem a szkoda. Piękne ciało i wredny charakter, który pokazała na wstępie zaimponował mi  i to bardzo. Ciekawe dlaczego jak dotąd jej nie spotkałem? Może wyjechała?
Moje przemyślenia przerwały otwierane drzwi wejściowe. Nawet nie podniosłem głowy. Nie obchodziło mnie kto przyszedł i po co, do czasu gdy nie usłyszałem krzyku.
- Nicky cholera nareszcie! Gdzie ty byłaś tyle czasu? – krzyczał Niall w akompaniamencie chichotów reszty grupy.
- Byłam na grzybach. – usłyszałem głos, na który w momencie zareagowałem. Podniosłem oczy i ujrzałem ją!! To ta laska!! Przełknąłem głośno ślinę. To niemożliwe. ŻE ONA JEST DZIEWCZYNĄ NIALLA???!!! Niee…
- Kurwa… - wyrwało mi się przypadkowo.
Tym jednym słowem zwróciłem na siebie uwagę całego zgromadzenia włącznie z nią.
Gdy tylko mnie ujrzała jej policzki natychmiast zbladły a usta wykrzywił wyraz obrzydzenia i złości. Wow nie wiedziałem, że aż takie emocje u niej wywołuje.
- Martwiłem się o ciebie. Gdzie byłaś? – dopytywał się nieświadomy zmiany nastroju swojej ukochanej Niall.
- Mówiłam ci byłam na grzybach. W sąsiednim stanie. – odgryzła się zwracając w końcu uwagę na swojego chłopaka.
Hahaha dobra jest. Wredna i do tego piękna. Taka jak lubię. Nie spuszczałem z niej oka, gdy ta podążyła przez pokój (kompletnie mnie ignorując) w kierunku Horana. Lecz spuściłem wzrok, gdy tylko usiadła mu na kolanach. Nie mogłem tego znieść. Musiałem wyjść. Ochłonąć.
- Wychodzę. – oznajmiłem reszcie wstając z kanapy.
- Ale my jeszcze nie skończyliśmy. – odezwał się Calum, który chyba nie skojarzył dziewczyny Nialla z tamtym zajściem.
- Nie obchodzi mnie to. Powiesz mi co było dalej. Wychodzę. – warknąłem w jego kierunku i wyszedłem z pokoju trzaskając drzwiami. Szybkim krokiem podążyłem w kierunku balkonu na końcu korytarza.
Z radością oparłem się o barierkę i wciągnąłem do płuc wilgotne, kalifornijskie powietrze.
Myślami znów powróciłem do tej cudownej istoty, która właśnie siedziała na kolanach mojego kumpla.
- Kurwa, kurwa, kurwa. – powtarzałem na głos, wyrzucając z siebie emocje – dlaczego ty? Dlaczego z nim? JAPIERDOLE!! – krzyczałem waląc pięścią w barierkę.

Ale wpadłem. 

_________________________________________
Jeśli ktoś chce być informowany wysyła swojego twittera w komentarzach !! Następna notka ukaże się gdy pod tym rozdziałem będzie 10 komentów :D

Buziaki Nicky x

poniedziałek, 3 marca 2014

PART II !

Hej !
Długa przerwa, wiem wiem. Przepraszam :)
Studia, jak się okazało to nie przelewki ;/
ALE już jest ok :)
Teraz najważniejsze info :

CZEKA NA WAS JUŻ DRUGA CZĘŚĆ OPOWIADANIA.
Nie będę rozpisywała się na jej temat za dużo. Nie chcę was wprowadzać w akcję, która...cóż... trochę się zmieni.
Nie będzie to już ten sam, cukierkowy scenariusz, którym szczerze sama wymiotuje. ; )

Najnowszy rozdział z II części pojawi się w piątek/sobotę :)
___________________
Jeśli ktoś chce zostać poinformowany niech wpisze swojego Twittera w komentarzu :):)
Ja na swoim TT postaram się co jakiś czas do pt dodawać cytaty z najnowszego rozdziału :)

Mój twitter oraz ask są na stronie :) Zapraszam, ja nie gryzę anie nie połykam w całości ; )

Buziaki Nicky x

wtorek, 26 listopada 2013

Chapter 40

Mieliście wrażenie, że jak coś was popycha do przodu to i tak stoicie w miejscu? A nawet gorzej. Zatrzymujecie się.
Ja właśnie mam takie wrażenie. Czuje, że się zatrzymałam albo nawet zaczęłam się cofać. Wszystko przez ten cholerny wyjazd. Przez tą cholerną trasę z One Direction. Przez tą cholerną Amerykę.
Zaczęłam się zmieniać. Nawet nie zauważyłam kiedy. Ale nie tylko ja. ON też. MY zaczęliśmy się zmieniać. Od dłuższego czasu nie ma NAS. Jesteśmy tylko JA i ON. Jakbyśmy byli obcymi dla siebie ludźmi. Dlaczego?
Wyjazd do USA był jego pomysłem. Tylko i wyłącznie jego. Znaczy… jego i zespołu. Przecież trasa i te sprawy. Okej rozumiem wszystko. Nie rozumiałam tylko dlaczego ja muszę jechać z nimi na całe dwa miesiące. Nie chciałam tego. Pomimo to zgodziłam się. Chciałam go uszczęśliwić. Nie pomyślałam o konsekwencjach tego wyjazdu.
_______________________________________________
2 tygodnie wcześniej
- Chodź Nicky bo się spóźnimy! Van już czeka! – poganiał mnie Niall wrzeszcząc już z holu. Zbiegłam szybko ze schodów sprawdzając w torebce czy na pewno wszystko ze sobą wzięłam. Nagle zahaczyłam stopą o dywanik na schodach i runęłam w dół. Przed spotkaniem z podłogą uchroniły mnie silne ramiona  łapiące mnie w pasie.
- Powinnaś uważać, zaraz się zabijesz i co będzie? Co ja bez ciebie zrobię?- zaśmiał się Niall stawiając mnie na nogi.
- Na pewno byś się nie spóźniał. – westchnęłam – Jak przyjedziemy, pozbędziemy się tego cholerstwa  ze schodów. – warknęłam obrzucając nieszczęsny chodnik złowieszczym wzrokiem.
- Ok, ok. ale chodź już. – pogonił mnie znów. Z zewnątrz można było usłyszeć głośny dźwięk klaksonu.
Pokręciłam tylko głową i zatrzasnęłam za nami drzwi. Ostatni raz rzuciłam okiem na moją kamienicę. Mój azyl, który będę musiała  opuścić na całe dwa miesiące.
- NICKY!
- dobra przecież idę… - mruknęłam pod nosem.
Ociągając się jeszcze bardziej wsiadłam do vana zajmując miejsce obok mojego blondyna.
- Nareszcie. Długo kazaliście na siebie czekać. Szybki numerek przed wyjazdem? – Harry mrugnął do mnie oczkiem uśmiechając się złośliwie.
- Nie wtykaj tego nochala w nie swoje sprawy Pokręcony. – wystawiłam mu język w odpowiedzi.
- Nie przejmuj się Niks. Harry jest zazdrosny. Od zawsze miał chrapkę na tego blond boga koło ciebie. – zaśmiał się Lou.
Wywróciłam tylko oczami i ułożyłam się wygodnie na ramieniu Nialla. Po chwili poczułam jego delikatne usta na moim czole. Oblała mnie fala gorąca. Zawsze tak reagowałam gdy mnie dotykał.
- Wiem, że nie chciałaś jechać, ale obiecuje ci że będzie fajnie.  – usłyszałam jego cichy szept koło ucha.
- Ehh mam nadzieję Niall. Obiecałam ci że pojadę, więc jadę. Dla ciebie. – ucałowałam go delikatnie w usta.
- Kocham Cię wiesz o tym?
- Ja ciebie też kochanie. – uśmiechnęłam się do niego.
W dość szybkim tempie dotarliśmy na lotnisko, po drodze zbierając jeszcze Liama i Zayna z Perrie.
Cieszyłam się, że blondynka chociaż na chwilę jedzie do Stanów. Przynajmniej nie będę sama. Na lotnisku przywitała nas  chmara fanek i fotoreporterów. Świetnie. Niall mocno chwycił mnie za rękę i pociągnął w stronę bramek. Przyznam się, że tak dziwnego wejścia na lotnisko nigdy nie przeżyłam. Tłumy piszczących dziewczyn, faceci robiący zdjęcia i z dziesięciu ochroniarzy może przerażać. Szłam wtulona w bok Nialla przestraszona tym zamieszaniem. Czułam jak mój aniołek delikatnie gładzi kciukiem moją rękę dodając mi odwagi.
- Szaleństwo nie? Widziałaś Zayna? – przy naszym boku pojawiła się Pezz. Rozglądaliśmy się przez chwilę, lecz po chwili sam Zayn znalazł się tuż przy nas dysząc ciężko.
- Chcę być już w samolocie. Tam jest spokój. – warknął do nas. Pokiwaliśmy tylko głowami na jego słowa zgadzając się. Przyspieszyliśmy kroku.
Po 20 minutach byliśmy już w samolocie.  Wygodnie rozłożyłam się w fotelu czekając na start. Oparłam głowę o szybę okienka i zaszyłam się w swoich myślach.
A co jeśli nie wszystko pójdzie po myśli chłopców. Coś się stanie itp.? Gwałtowny start odciągnął mnie od coraz to bardziej ponurych myśli.
- Wszystko ok? – szepnął do mnie Niall przypatrując mi się ze zmartwieniem.
- Tak skarbie wszystko w porządku. Nudzę się strasznie. – uśmiechnęłam się do niego delikatnie.
- Mmmm. – wymruczał kładąc głowę na moim ramieniu i wodząc noskiem po mojej odsłoniętej szyi. Zachichotałam cicho na tą pieszczotę.
- Niall przestań, bo nas stąd wywalą. – szczypnęłam go w policzek, dalej śmiejąc się jak kretynka.
- E tam, mnie nie wywalą ! Jestem Niall Cudowny Horan! – wyprężył muskuły, na co ja zaśmiałam się jeszcze głośniej.
- Te cudowny Horanie, zamknij się w końcu. Ludzie chcą spać. – Harry kopnął nogą w nasze siedzenia uciszając nas.  Westchnęłam układając się na piersi Nialla jak na poduszce. Chłopak mocno zamknął mnie w uścisku całując w czubek głowy.
- będzie super….zobaczysz.
To ostatnie zdanie zdążyłam zarejestrować przed zapadnięciem w głęboki sen.

Kilka godzin później byliśmy w słonecznej Kalifornii a dokładnie na lotnisku LAX w Los Angeles.  Oczywiście chłopców przywitały setki fanów.  Ze względu na bezpieczeństwo i chęć chłopców na spotkanie się z Directioners to ja i Pezz wyszłyśmy tylnym wyjściem.  Same z ochroniarzem dotarłyśmy do hotelu i tam czekałyśmy na swoich mężczyzn.
Po godzinie znudzona czekaniem na Nialla i resztę wyszłam przejść się po hotelowych korytarzach. Przyznam, że choćby w środku nocy hotel wyglądał imponująco. Wielkie, obszerne hole ozdobione w antyczne kolumny i wazy. Ogromne lustra powieszone na kremowych ścianach powiększały optycznie korytarz. Stanęłam przed jednym z nich i krytycznie przyjrzałam się swojemu odbiciu, gdy nagle zostałam dosłownie staranowana przez dwójkę chłopaków na oko w moim wieku.
- Jezu tak bardzo cię przepraszam. To wina Caluma! Nic ci nie jest? – chłopak w brązowych włosach podał mi rękę, którą z chęcią przyjęłam.
- Taaaa wszystko w porządku, tylko moglibyście uważać. – warknęłam mu w twarz i odwróciłam się z zamiarem odejścia.
- Tak w ogóle jestem Ashton ślicznotko! – wrzasnął za mną chłopka. Pfff co za prostak. Nawet się nie odwróciłam, tylko ruszyłam dalej korytarzem za plecami słysząc śmiechy. Dupki.
Przez ten incydent odechciało mi się spaceru i wróciłam do pokoju. Tam zastałam rozpakowującego się Nialla.
- A cześć kocie. Wybacz, że to tyle trwało. – Nialler na mój widok zaprzestał opróżniania walizki i podszedł do mnie. Jego silne ramiona oplotły moją talię i mocno do siebie przyciągnęły. Wtuliłam nos w zagłębienie między jego szyją a ramieniem wdychając słodki zapach jego perfum.
- Coś się stało? – spytał mnie szeptem by nie zakłócić nam tej pięknej chwili.
- Nie… po prostu zostałam staranowana przez jakiś dwóch chłopaków. – odpowiedziałam.
- Poważnie? Ale nic ci nie jest tak? – spytał wpatrując mi się w oczy.
- Nie  wszystko gra. Idź się przebrać. Czekam w łóżku. – pstryknęłam go w nos uwalniając się z jego uścisku.
- W łóżku powiadasz. – Niall sugestywnie poruszył brwiami.
- W łóżku Niall. Chce spać zboczeńcu. – przewróciłam oczami.
Po 15 minutach leżałam rozwalona na Niallu pogrążona w głębokim śnie.

A śnił mi się bezczelny chłopak w brązowych włosach – Ashton…


____________________________
KABUM ! Wracam po dość długiej przerwie, za którą was przepraszam. Teraz notki powinny pojawiać się regularnie :D
Jeśli chcecie być informowani to piszcie w komentarzach swoje twittery :) 
Wszelkie info będzie zawsze podane na moim twitterze :) Kontakt ze mną jest podany xx 
Nicky x

niedziela, 24 listopada 2013

INFO !!!!

Wracam na bloga ! KABUM !:D
Postanowiłam lekko przekształcić akcję, ponieważ wcześniejszy zarys zdarzeń wydaje mi się lekko mdły i zbyt cukierkowy. Za niedługo spodziewajcie się nowej notki.

JEDEN KROK KU MARZENIOM PART 2 !! :D

info na temat notki będą dodawane na moim tt : @littlepixie06

CAŁUJE WAS NICKY xxx

niedziela, 18 sierpnia 2013

Chapter 39

Minęły dwa pełne miesiące odkąd ja i Niall znów się spotykamy. Wiele się nie zmieniło w naszym życiu. Niall przez całe dnie podróżuje i daje koncerty, a ja  cały swój czas spędzam na Sali treningowej, zakupach lub wiszeniu na telefonie i rozmowach z Danielle. Moje rachunki telefoniczne z Paryżem z każdym tygodniem wzbogacają się o kolejne zero, co strasznie irytuje  Nialla. Nie miał przecież pojęcia z ki tak namiętnie romansuję przez telefon i dlaczego ten ktoś tyle kosztuje. Harry jak dotąd wywiązywał się z obietnicy i nie pisnął ani słówka o Dan.
Dziś jak co dzień siedziałam na parapecie , patrząc w majaczący się w oddali London Eye, rozmawiałam z Dani:
- Ohh tak mi ciebie brakuje w Paryżu Niks. Dzidzia kopie coraz mocniej i chyba  śpieszy się do mamusi – psioczyła mi przez słuchawkę.
- Nie wkurzaj mnie Dan i wracaj z tym kopiącym dziwadłem do Londynu. Tatuś chciałby pewnie poczuć te kopnięcia i nie tylko.
- Ale nie poczuje! Przestań. – ucięła moje biadolenie.
Ilekroć próbowałam namówić ją do powrotu do Anglii i wyznania Liamowi prawdy zawsze się irytowała i szybko ucinała temat, co z kolei wkurzało mnie. Pokręciłam tylko głową słysząc te słowa i cicho westchnęłam.
- Jak tam sobie chcesz. Ale wiesz, że i tak będziesz musiała przyjechać z tym brzdącem prawda? – spróbowałam podejść ją z innej strony.
- A to niby po co? – spytała ironicznie.
- A po to abym mogła zobaczyć swojego chrześniaka czy chrześnicę, ha! – zaśmiałam się. W słuchawce usłyszałam ciche prychnięcie.
- Ach tak? Skoro tak stawiasz sprawę. Chociaż myślałam, że to ty przylecisz do Francji. Eh.. obiecuję, że jak maluch przyjdzie na świat to przyjadę na chwilę. Kończę już Niks. Nialler zamorduje cię za te rachunki.
- Przecież on za nie nie płaci.-  wkurzyłam się. – Nie ma nic do gadania.
- No tak, oczywiście. Ty jesteś ta normalna, niewykorzystująca swojego chłopaka dziewczyna. Luzik. – zaśmiała się .
- Bo to prawda, nie potrzebne mi jego pieniądze Dan. Po cholerę mi one. – wyprostowałam się nagle, wpatrzona w jeden punkt za oknem. Nabrałam oddechu. – Wiesz, że tak zwany mój ukochany poinformował mnie, nie zaproponował tylko poinformował, że lecę z nim do Stanów? Wyobrażasz to sobie? P-O-I-N-F-O-R-M-O-W-A-Ł!!!
- Hahahahaha to musisz być nieźle podekscytowana, że to przeliterowałaś. Nawet nie wiesz jak się cieszę! To  cudownie.
- Cudownie!? Zwariowałaś?! Postawił mnie przed faktem dokonanym! Nawet nie spytał mnie o zdanie Dan. Nic. Po prostu wyjechał przy śniadaniu „Wiesz kochanie, jedziesz z nami w trasę do Stanów, jesz te płatki?”. Tak masz rację, cudownie. Nawet nie wiesz, jaką zrobiłam mu awanturę. Doprowadziłam go do płaczu i migreny.
- Jak możesz doprowadzać go do płaczu i wszczynać awantury o takie coś? – zaśmiała się ponownie.
- Jak? Oh… bardzo proste Dan zapewniam cię. Nie robię mu awantury, że chce mnie tam zabrać, tylko o to, że kolejny raz wydaje na mnie ciężko zarobione pieniądze. Wyjazd do USA i życie tam przez dwa miesiące to dość kosztowana inwestycja przecież wiesz.
- Przesadzasz i doskonale zdajesz sobie z tego sprawę. Stać go na to Nicky. Przyjmij to zaproszenie i baw się dobrze z One Direction. A jak wrócisz to będzie na ciebie czekać chrześniak, pieluchy no i ja.
- Taaa przekonałaś mnie, zwłaszcza z tymi pieluchami. – nagle usłyszałam gdzieś trzask drzwi. – słuchaj Dan, pan domu wrócił. Muszę kończyć. Kocham Cię i trzymaj się.
- Ja ciebie też skarbie. Pa. – rozłączyła się dokładnie w tym samym czasie gdy Niall wkroczył dumnie do pokoju. Uśmiechnęłam się grzecznie do niego.
- Znowu gadałaś przez telefon? – pokręcił głową i cmoknął mnie w usta. – I co to za dziwny pomysł z tymi pieluchami. Powinienem o czymś wiedzieć huh? – uniósł jedną brew w geście zapytania, a ja momentalnie zbladłam. Nie miałam pojęcia, że aż tyle słyszał. Szybko podniosłam się z parapetu i stanęłam przed nim zatapiając palce w jego farbowanej na blond czuprynie.
- Zapewniam cię kochanie, że jak będziesz musiał o czymś wiedzieć to się dowiesz. – cmoknęłam go w nos i szybko ulotniłam się z pokoju, zostawiając lekko oniemiałego Nialla samego. Idąc w kierunku kuchni targały mną wyrzuty sumienia. Nienawidziłam go okłamywać, a robiłam to już od jakiś dwóch miesięcy. Chociaż oszukiwanie Nialla to nic z porównaniem okłamywania biednego Liama.  Weszłam do kuchni i postawiłam wodę na herbatę. Po chwili przyczłapał Niall.
- Jak tam wywiad? – spytałam go siadając na blacie stołu. Powoli do mnie podszedł i rozsunął moje  nogi by stanąć między nimi.
- Doskonale jak zawsze.  Było dość zabawnie, wiesz? Dziennikarz poprosił by Harry i Lou się pocałowali. – zaśmiał się, obejmując mnie w pasie.
- Po-pocałowali?! – zrobiłam na niego wielkie oczy.
- No tak pocałowali. O tak. – powiedziawszy to mocno wpił się w moje usta. Jego ręce zgrabnie ześlizgnęły się na moje odkryte uda, lekko je ściskając. Moje sprawne palce wplotły się z lubością w jego włosy. Niall na ten gest pogłębił pocałunek, przyciskając swoje krocze do mojego wywołując tysiące przyjemnych dreszczy. Zaśmiałam mu się w usta.
- Taki pocałunek dwóch facetów i to na wizji był chyba dość dziwny, co nie? – popatrzyłam na jego przysłonięte pożądaniem błękitne tęczówki. Zaśmiał się cicho i jeszcze raz mnie pocałował.
- Ich pocałunek był bardziej koślawy, nie włożyli w to tyle serca i pożądania co my skarbie. – kolejny czuły buziak. Matko… te jego usta w życiu mi się nie znudzą.
- Naprawdę się pocałowali? – wyjąkałam z niedowierzeniem.
- Yhym. – mruknął Horan będąc ustami przy mojej szyji. Byłam w szoku. Niemożliwe, że się pocałowali i to w telewizji. Czyżby ten pseudo „Larry” był jednak prawdziwy. Nie… to absurd. Moje myśli  szybko zeszły na drugi plan gdy poczułam ciepłe usta  mojego blond boga w zagłębieniu obojczyka.
- achh…Niall. – cicho jęknęłam, gdy zassał moją delikatną skórę. Przyciągnęłam go do siebie jeszcze bliżej. Czułam jego przyrodzenie mocno ocierające się o mnie. Zaraz chyba wybuchnę.
- Ciii maleńka, pracuję. – wyjęczał mi w szyję. Zachichotałam cicho, na co oderwał się od mojej skóry i utkwił we mnie wzrok pełen czułości, pożądania i szczęścia.
- Piękny dźwięk. – wyszeptał, głaskając mnie po policzku. – herbaty?
Głośno się zaśmiałam. Takie zagrywki były popisem Horana. Prawie doszło do czegoś, a ten wyjeżdża mi z herbatą. Pokiwałam jednak głową prosząc o napój. Zsunęłam się z blatu i usiadłam na krześle poprawiając kołnierzyk koszuli. Obserwowałam swojego chłopca jak krząta się po kuchni szykując nam herbatę. Na jego policzkach dalej widniał lekki rumieniec a spodnie w kroku unosiły się lekko. Przyglądałam mu się dalej, myślami błądząc już daleko po za granicami Londynu.
Dwa miesiące w Stanach z 1D i jakimś ich suportem 5 Seconds Of Summer. Wytrzymam? Dwa miesiące bez ciągłych treningów, rozmów z Dan. Dam radę? Dwa miesiące bez niczego. Nie dam.
Te sprzeczne kalkulację przysłoniła jeszcze jedna myśl. To będą dwa miesiące z Niallem. Będę go miała praktycznie cały czas przy sobie. Bez nudnych poranków i wieczorów, gdy czekałam na niego aż wróci. Bez ciągnących się w nieskończoność tygodni, gdy był w trasie po UK. W USA będę go miała cały czas. Zaczynało mnie kusić. Chyba się zdecyduję.
- Ziemia do Nicky! Wróć do mnie z tego kosmosu bączku. – poczułam jak Niall lekko szczypie mnie w policzek i potrząsa ramieniem.
- Już, już jestem. I w kosmosie było cudownie Niall – wytknęłam mu język, wracając momentalnie na ziemię.
- Beze mnie jest gdzieś cudownie? Pff niemożliwe. – mrugnął do mnie złośliwie.
- Byłam tam z tobą narcystyczna dupo. – pstryknęłam go w nosek.
- O czym tak intensywnie myślałaś huh? – spytał, nagle poważniejąc.
- O tobie i wyjeździe do Stanów.
- Tylko nie zaczynaj nowej awantury Nicky. Już o tym rozmawialiśmy.
- Nie zaczynam awantury Niall, ja… zgadzam się. – wyszeptałam.
- Co? Powtórz proszę. – popatrzył na mnie intensywnie. W jego oczach pojawiły się wesołe ogniki.
- Przecież słyszałeś. – skrzyżowałam ramiona patrząc mu w oczy.
- Owszem, ale chcę to usłyszeć jeszcze raz, głośniej.
Ok. Chciał to proszę. Podniosłam się ciągle obserwowana przez parę błękitnych oczu. Obeszłam go od tyłu, wtuliłam głowę w jego szyję. Lekko pocałowałam gorącą skórę chłopaka, na co zareagował głośnym nabraniem powietrza. Przybiłam sobie w myślach piątkę. Swoimi pocałunkami jechałam ku górze, aż do jego ucha, które lekko przygryzłam. Po chwili pieszczot nabrałam powietrza w płuca i wrzasnęłam mu prosto do ucha:
- ZGADZAM SIĘ POJECHAĆ Z TOBĄ DO USA!! ZADOWOLONY!? – zaśmiałam się.
Gwałtownie chwycił mnie za ramiona i nie wiem jak ale już siedziałam mu na kolanach obsypywana drobnymi pocałunkami.
Podniosłam wzrok i to co zobaczyłam zaparło mi dech w piersiach.

Mój chłopiec miał łzy w oczach i jeden z najpiękniejszych uśmiechów na świecie.

__________________________________

Witajcie ! 
Na początku wielkie sorry za taką przerwę. Nie mam nic na swoje usprawiedliwienie.
Jak pewnie zauważyliście to dodałam do akcji 5SOS. Chcecie czy nie, będą dalej uczestniczyć w tej historii. Potrzebni mi są :):) 
Sprawa organizacyjna: jeśli chcecie być informowani to piszcie w komentarzach swoje nicki do TT.
Poprzednie zgubiłam :( taaa to sem ja. 
Zostawiamy komentarze !!:D
Buziaki Nicky xx 

poniedziałek, 15 lipca 2013

Chapter 38

Z góry przepraszam za błędy, rozdział nie był sprawdzany! Więc mogą się pojawić :)
____________________________________________

Nicky’s POV

„Nic się nie stało Nicky”
Stałam oniemiała wpatrując się postać stojącą przede mną.
- Jak, jak mnie tutaj znalazłeś? – wyszeptałam w szoku. Podszedł do mnie i z rozbawieniem na twarzy zamknął palcem moje lekko uchylone usta.
- Jestem tutaj w interesach. – odpowiedział z kpiącym uśmiechem. Zirytowana tupnęłam nogą.
- Powiedz mi. Co. Tu. Robisz. Styles. – rozkazałam trzęsąc się z irytacji. On tylko poszerzył swój złośliwy uśmieszek ukazując dołeczki na policzkach.
- Powiem ci, nie tutaj. Chyba za dużo ludzi się nam przygląda nie sądzisz? – machnął ręką.
Rzeczywiście. Obecność Harrego przyciągnęła tłumy gapiów. Jak mogłam wcześniej nie zauważyć tego wielkiego zamieszania? Jak? Głupia katedra. Klęłam w myślach. Poczułam jak Hazza łapie mnie za łokieć i gdzieś ciągnie.
- Pospiesz się. I tak za długo tam staliśmy. Dziwnie to wyglądało. – syknął cicho. Posłusznie poszłam za nim w kierunku wejścia do pobliskiego hotelu. Dość drogiego hotelu. No jasne, zakpiłam, uśmiechając się w duchu.  Przeszliśmy przez ogromny hol i udaliśmy się na klatkę schodową. Rozejrzałam się za siebie z obawą, że ktoś za nami idzie, ale ujrzałam tylko znajomego ochroniarza Paula. Z uśmiechem wyrwałam się Harremu i rzuciłam się Paulowi na szyję.
- Paul! Jak dobrze cię widzieć! – cieszyłam się jak dziecko. Nie zdawałam sobie sprawy jak mi brakowało tego misiakowatego uścisku, którym mnie obdarzył.
- Ciebie też Nicky. – uśmiechnął się puszczając mnie. W tym uśmiechu było coś jednak tajemniczego. Zmarszczyłam brwi i już otwierałam usta by coś powiedzieć, ale przerwał mi Hazz:
- Jesteśmy na miejscu. Zapraszam kociaku. – ten jego wkurzający smirk. Dlaczego miałam taką straszną ochotę go uderzyć? Przeszłam obok niego przez „przypadek” dźgając go w żebra. Z bólu zgiął się w pół.
- Zawsze to samo. – wymamrotał. – czym sobie na to zasłużyłem?
- Nigdy. Tak. Do. Mnie. Nie. Mów. – warczałam na niego, dźgając go w klatę.
Kręcąc głową Loczek zamknął za nami drzwi. Od razu przeszłam do rzeczy.
- Jesteś tutaj sam?
Uśmiechnął się niby poważnie.
- Nie. Przyjechałem z Zaynem i … - mów cholera – Niallem.
Sapnęłam w szoku. Przywiózł ze sobą Nialla. Nie, nie, nie.
- Po cholerę przywlokłeś tu Nialla? – syknęłam, strzelając sztyletami z oczu. Harry wzruszył tylko ramionami.
- To był jego pomysł. Niby promocja. Jednak doskonale wiedział po co tu przyjeżdżał. Tak naprawdę nie obchodzi go żadna promocja singla. Do Paryża przyciągnęła go tylko jedna rzecz. A mianowicie. Ty.
Spojrzałam na niego ze strachem. Patrzył na mnie z powagą, pocierając palcem usta.
- Nie chcesz być znaleziona prawda? Dlaczego? Myślę, że powinniście porozmawiać. – szepnął w moją stronę.
Westchnęłam. Zwróciłam się ku oknu i wyjrzałam przez nie. W oddali majaczył się zarys wieży Eiffla.
- Nie Harry. Nie chciałam. Boję się konfrontacji z nim. Boję się kolejnej kłótni. Rozumiesz?
- Nie. – poczułam jak podchodzi do mnie i kładzie mi rękę na ramieniu. – nie rozumiem Nicky. Kochacie się. Jedna czy dwie kłótnie nie powinny przekreślać takiego związku.
- Ale przekreśliły. Nie ufamy sobie.
- Myślę, że macie fanaberie a nie brak zaufania do siebie. – zaśmiał się cicho. – Niall już taki jest. Doskonale zdaje sobie sprawę, że postąpił źle. Ty też schowaj dumę w kieszeń.
- Pfff – prychnęłam. – jaką dumę?
- Tą, która nie pozwala ci wybaczyć Niallowi. Tęsknisz za nim, a on za tobą. – potrząsnął moim ramieniem. I nie tylko nim. Zrobił mi całkowity mętlik w głowie.
- Myślisz, że powinnam z nim pogadać? Ehh to nie takie proste Hazz. Zerwałam z nim.
- I co z tego?! Jesteś tu szczęśliwa? – gorliwie pokiwałam głową. Nie patrzyłam na niego, żeby nie mógł wyczuć że kłamię.
- Wcale nie. Kłamiesz. – cholera.
- Skąd ta pewność co?
- Po prostu to wiem. Jeśli na co dzień  bez Nialla wyglądasz tak jak Niall bez ciebie. To ci powiem, że masz problem z oceną swojego stanu emocjonalnego.  – zaśmiał się ponownie.  A ja co? Stałam i stałam. Patrzyłam przez okno obserwując wieżę w oddali. Pytanie Hazzy cały czas kotłowało mi w myślach: „jesteś tu szczęśliwa?”. Byłam? Jestem? Mam dobrą pracę, mieszkam z Dan i Juanem. Mieszkam w Paryżu noo… Ale Paryż to jednak nie to samo co mieszkanie w Londynie z nim. Ehh… nie byłam szczęśliwa. Oszukiwałam samą siebie.
- Nie mogę zostawić tutaj Danielle.
- O więc Danielle też tu jest tak? Liam się ucieszy. – CHOLERA niech mnie weźmie i mój  długi język. Szybko odwróciłam się w kierunku Harrego.
- Nie waż mu się tego mówić jasne?! Ani pary z ust Pokręcony albo pożałujesz. – syknęłam. Loczuś chyba się przestraszył bo gorliwie potaknął lokatym łbem, zgadzając się.
- Nic mu nie powiem jak tam chcesz. Chociaż powinien wiedzieć.
- Nie dopóki Danielle nie zechce mu powiedzieć.
- Okey, okey. Powiedz mi jeszcze jedno. Czy Niall wiedział, że Danielle jest w Paryżu?
- Nie. – szybko pokręciłam głową. – Nawet ja nie wiedziałam. Po naszej kłótni dostałam od niej wiadomość. To tak jakby czytała mi w myślach.
- Czytała ci w myślach. – Styles powtórzył za mną tępym tonem. Wyglądał jakby się nad czymś głęboko zastanawiał. Po chwili poniósł na mnie wzrok i wykrzywił usta w uśmieszku. – Sooo… kiedy masz zamiar spotkać się z Horanem?
- Nie teraz. – opowiedziałam szybko.
- Dlaczego?
- Bo musze sobie to wszystko przemyśleć. Pogadać z Dan.
- Radzę ci się pospieszyć. Bo jesteśmy w Paryżu tylko 3 dni. Potem wracamy do Londynu by kontynuować trasę…
- Gdzie on jest? – przerwałam mu. Harry zastanowił się przez chwilę.
- Hmm myślę, że koło wieży Eiffla. – zmarszczyłam brwi. Co on tam robi? Loczek jakby czytał mi w myślach powiedział:
Poszedł cię szukać do miejsca, które lubisz najbardziej.

Niall’s POV

 Właśnie stoję pod wieżą Eiffla i na swoje nieszczęście zostałem otoczony przez fanki. Wymuszony uśmiech i wesoły ton mojego głosu miałem opanowany do perfekcji. Szybko rozdałem kilka autografów i pozowałem do zdjęć. Po jakiś 20 minutach skinąłem  głową na mojego ochroniarza, który natychmiast rozgonił zbiegowisko i zabrał mnie do jednej z wind na szczyt wieży. Chciałem chwilę pobyć sam o ile obecność ochroniarza mi na to pozwalała. Na szczycie wieży wreszcie poczułem, że żyję. Odetchnąłem pełną piersią wpuszczając zimne powietrze do płuc.
- Logan. Chodź popatrzeć na widok. – spojrzałem przez ramię przywołując ochroniarza. Ale on nie stał sam.
U jego boku stała przestraszona osóbka. Zamarłem. Znałem doskonale tą osobę. Kaskada długich ciemnych włosów, drobna postawa. Wykręcała sobie palce ze zdenerwowania. A ja? Szybko do niej podszedłem i objąłem ją w pasie, chowając twarz w jej pięknie pachnące włosy.
- Nicky. – zdołałem wydusić z siebie. Po chwili oczekiwania poczułem jak jej drobne ręce mocno obejmują mnie w pasie . Jej twarzyczka schowała mi się w zagłębieniu obojczyka. Lekko przygryzła moją odsłoniętą skórę, na co poczułem lekkie dreszcze.
- Niall ja… - usłyszałem jej cichy szept. Poczułem łzy napływające mi do oczu.  Lekko pokręciłem głową.
- Cii maleńka. Tak się cieszę, że cię znalazłem.
Po chwili zdecydowałem się na iście desperacki krok. Puściłem ją i rzuciłem się na ziemie, łapiąc ja za nogi.
- Przepraszam, przepraszam, przepraszam kochanie. Jestem skończonym idiotą. Nie chciałem cię stracić. Jestem dupkiem, głupkiem i.. brak mi słów. Proszę wybacz. – szepnąłem ostatnie słowa patrząc jej w oczy.
Stała tak bez ruchu przez chwilę, po czy otrząsnęła się i zaśmiała.
- Wybaczam ci głupku. Wstań bo siarę robisz. – pociągnęła mnie za końcówki włosów. Moją twarz rozjaśnił uśmiech, wstałem, złapałem ją w pasie i okręciłem dookoła.
- Nawet nie wiesz jaki jestem szczęśliwy! – krzyknąłem do niej. Śmiała się serdecznie cała szczęśliwa.
Po chwili ją postawiłem i spojrzałem z wielką miłością w jej oczy.
- Wróć do mnie. Proszę. – wybłagałem. Ale w odpowiedzi poczułem jej usta na swoich.
Kocham Cię Niall.

____________________________________
Cześć! Mam nadzieję, że rozdział się podobał :)
Jeśli chcecie być informowani to piszcie swoje nicki z twittera w komentarzach :)
Buziaki Nicky xx



czwartek, 4 lipca 2013

Chapter 37

Niall’s POV
Royal Road. To tutaj zatrzymał się mój van. Szybko wysiadłem nawet nie żegnając się z chłopakami. Wyciągnąłem zapasowe klucze i przystanąłem przed drzwiami. Bałem się tam wejść. Bałem się tych wszystkich wspomnień związanych z tym domem. Ale musiałem przecież od czegoś zacząć, prawda? Musiałem ją znaleźć. Nabrałem głębokiego oddechu i uchyliłem drzwi. Dziwny zapach uderzył mnie w nozdrza. Szybkim ruchem uchyliłem okna w salonie i w kuchni. Trochę świeżego powietrza. Tego tu brakowało. Poza czystym powietrzem brakowało tu czego, a raczej kogoś jeszcze.  Jej. Na samą o niej myśl zbiera mi się na łzy. Ehhh daj spokój Horan, weź się w garść, zrugałem się w myślach. Nie myśląc długo pognałem na piętro, gdzie mieściła się nasza…ehh jej sypialnia. Gdy tylko uchyliłem drzwi pokoju stanąłem jak wryty. Byłem pewny, że pomyliłem pomieszczenia.  Usiadłem niepewnie na łóżku i rozejrzałem się dookoła. Panował totalny bałagan. Jej szafa była otwarta, ciuchy powywalane, to tak jakby spieszyła się wychodząc. Zniknęły nasze wspólne zdjęcia i plakaty One Direction. Lekko mnie to zabolało. Na półce stało jedno jedyne zdjęcie. Jej zdjęcie. Wstałem ociężale i podszedłem do regału, na którym stało. Wziąłem ramkę do rąk i od razu miliony łez popłynęło mi po policzkach. Było to zdjęcie robione w Toronto. Uśmiechała się, była taka wesoła i pełna życia. Jej ciemne włosy okalały przyciemnione od słońca policzki. W rękach trzymała flagę Kanady z wielkim napisem Niall na środku liścia klonowego. Poczułem jak srebrna ramka wymyka mi się z drżących rąk i ląduje na podłodze, trzaskając się na milion kawałków. Ukucnąłem i schowałem twarz w dłonie. To było ponad moje siły. Miałem ochotę zabić się za własną głupotę. Jak mogłem stracić takie cudo? Z własnej głupoty? JAK DO CHOLERY? Odetchnąłem kilka razy starając się uspokoić. Tylko wrzuć na luz Niall, znajdziesz ją. Powtarzałem w myślach. Znajdę ją i przeproszę, chociażbym miał paść na kolana i błagać o przebaczenie. Ona musi być moja. Tylko moja. Chodziłem po pokoju jak w transie i oglądałem jak debil gołe ściany. Wszystko z nich zerwała. Widać, że w złości, ponieważ niektóre fragmenty plakatów dalej wisiały na pobielanej ścianie. Nagle usłyszałem dziwny chrup. Chyba na coś nadepnąłem. Pochyliłem się i spod stóp wyciągnąłem parę mysich, plastikowych uszu. Uszu Myszki Miki. Uśmiechnąłem się do siebie. Nicky przywiozła je prosto z Paryża. Łaziła w nich cały dzień podczas naszej wizyty w Disneylandzie. Ehh Nicky kochała Francję a szczególnie Paryż. Zawsze powtarzała, że to miasto jest dla niej azylem i w jakimś sensie ucieczką. Chwilunia. Zastygłem w miejscu. Mysie uczy wyleciały mi z rąk, ale szybko je podniosłem i porządnie się im przyjrzałem. Paryż, azyl, ucieczka. Pojedyncze słowa kotłowały mi się w głowie. Nagle dyń. Jakaś lampka zapaliła mi się w mózgu. Szybko wyciągnąłem telefon. Po trzech sygnałach usłyszałem ciche „Hallo”.
- Paul? Muszę dostać się do Paryża.
Natychmiast.

Nicky’s POV
Piękne ulice Paryża zachwycały moje oko, gdy tak przemierzałam je po raz tysięczny podczas mojej 2 tygodniowej wizyty tutaj. Tak. Jestem tu już od dwóch tygodni. I jest mi tu dobrze. Powiedzmy, że Francja stała się moim drugim domem. Juan uczy mnie francuzkiego oraz mam dobrą posadkę tancerki w tutejszej Ballet School. Wszystko byłoby wręcz idealnie gdyby nie ta przytłaczająca tęskonota. Tęsknota za moim małym mieszkankiem, Londynem, przyjaciółmi i za nim. Cholernie mi go brakowało. Ale moja duma i uparty styl życia zabroniły mi do niego zadzwonić. Nawet nie dałam znaku życia po naszej pamiętnej kłótni. Po 2 dniach pobytu w Paryżu całkowicie zapomniałam o Niallu, One Direction i o wszystkim co było z nimi związane. Przypominałam sobie o nich wieczorami, ale wtedy też szybko mi przechodziło. Smutki i tęsknotę topiła w kawie, tańcu i w wyborze dziecięcych ubranek. Właśnie tak. Dziecięcych ubranek. Ciąża Danielle zaczęła być już widoczna, a ja chciałam jej pomagać na wszelkie sposoby. Dan dała mi wolną rękę jeśli chodzi o przybory dla dziecka. A ja jak 5-letnia dziewczynka chodziłam od jednego sklepu do drugiego zatracając się w zakupach. I dziś było tak samo. Spacerowałam sobie po ulicach Paryża „wystrojona” w krótkie spodenki i zielonkawą koszulkę z napisem „free hugs”, tak dokładnie tą samą, którą podarował mi Niall podczas naszego pierwszego spotkania.
****************

Weszłam do pomieszczenia, które mi wskazał Niall . Zamknęłam drzwi i oparłam się o nie. Zjechałam w dół i ukryłam twarz w kolanach . Boże.. idiotka - karciłam się w myślach. Tylko spokojnie Nicky, to tylko zwykły chłopak, który ma miliony fanów. Taa ale ten zwykły chłopak przyprawia moje serce o palpitację . Teraz wiedziałam dlaczego nie chciałam ich spotkać . Nie przeżyłabym po prostu tego spotkania. Spojrzałam na bluzkę, którą dał mi Niall . Była zielona z napisem "Free Hugs". Jego ulubiona koszulka! I on daje ją mnie ? Zwariował!?

*******************

Otrząsnęłam się z tego nagłego wspomnienia. Poczułam jak jedna, jedyna łza bólu i tęsknoty spływa po moim bladym policzku. Brakowało mi go, ale doskonale zdawałam sobie sprawę, że nasz związek skończył się z mojej inicjatywy. To ja w wielkim wybuchu powiedziałam słowo, którego teraz tak bardzo nienawidzę. Słowo „żegnaj”.
Przysiadłam na schodkach prowadzących do jakiegoś zabytkowego kościoła. Zachwycona tym widokiem złapałam szybko za aparat, z którym się nie rozstaję i cyknęłam parę fotek. Szybko zerwałam się z miejsca i stojąc już przodem do katedr, cykałam ujęcie za ujęciem ciągle cofając się do tyłu. Nagle poczułam, że na kogoś wpadam. Odwróciłam się szybko:
- Désolé monsieur.
- Nic się nie stało Nicky.


 ___________________________________
Kogo spotkała Nicky w Paryżu? Kto wie??:):)
Witam was. Wybaczcie mały poślizg, nie miałam dostępu do komputera. :(
Teraz już mam :) Następny rozdział w przyszłym tygodniu. :)
Całuski xxx
Nicky x