wtorek, 26 listopada 2013

Chapter 40

Mieliście wrażenie, że jak coś was popycha do przodu to i tak stoicie w miejscu? A nawet gorzej. Zatrzymujecie się.
Ja właśnie mam takie wrażenie. Czuje, że się zatrzymałam albo nawet zaczęłam się cofać. Wszystko przez ten cholerny wyjazd. Przez tą cholerną trasę z One Direction. Przez tą cholerną Amerykę.
Zaczęłam się zmieniać. Nawet nie zauważyłam kiedy. Ale nie tylko ja. ON też. MY zaczęliśmy się zmieniać. Od dłuższego czasu nie ma NAS. Jesteśmy tylko JA i ON. Jakbyśmy byli obcymi dla siebie ludźmi. Dlaczego?
Wyjazd do USA był jego pomysłem. Tylko i wyłącznie jego. Znaczy… jego i zespołu. Przecież trasa i te sprawy. Okej rozumiem wszystko. Nie rozumiałam tylko dlaczego ja muszę jechać z nimi na całe dwa miesiące. Nie chciałam tego. Pomimo to zgodziłam się. Chciałam go uszczęśliwić. Nie pomyślałam o konsekwencjach tego wyjazdu.
_______________________________________________
2 tygodnie wcześniej
- Chodź Nicky bo się spóźnimy! Van już czeka! – poganiał mnie Niall wrzeszcząc już z holu. Zbiegłam szybko ze schodów sprawdzając w torebce czy na pewno wszystko ze sobą wzięłam. Nagle zahaczyłam stopą o dywanik na schodach i runęłam w dół. Przed spotkaniem z podłogą uchroniły mnie silne ramiona  łapiące mnie w pasie.
- Powinnaś uważać, zaraz się zabijesz i co będzie? Co ja bez ciebie zrobię?- zaśmiał się Niall stawiając mnie na nogi.
- Na pewno byś się nie spóźniał. – westchnęłam – Jak przyjedziemy, pozbędziemy się tego cholerstwa  ze schodów. – warknęłam obrzucając nieszczęsny chodnik złowieszczym wzrokiem.
- Ok, ok. ale chodź już. – pogonił mnie znów. Z zewnątrz można było usłyszeć głośny dźwięk klaksonu.
Pokręciłam tylko głową i zatrzasnęłam za nami drzwi. Ostatni raz rzuciłam okiem na moją kamienicę. Mój azyl, który będę musiała  opuścić na całe dwa miesiące.
- NICKY!
- dobra przecież idę… - mruknęłam pod nosem.
Ociągając się jeszcze bardziej wsiadłam do vana zajmując miejsce obok mojego blondyna.
- Nareszcie. Długo kazaliście na siebie czekać. Szybki numerek przed wyjazdem? – Harry mrugnął do mnie oczkiem uśmiechając się złośliwie.
- Nie wtykaj tego nochala w nie swoje sprawy Pokręcony. – wystawiłam mu język w odpowiedzi.
- Nie przejmuj się Niks. Harry jest zazdrosny. Od zawsze miał chrapkę na tego blond boga koło ciebie. – zaśmiał się Lou.
Wywróciłam tylko oczami i ułożyłam się wygodnie na ramieniu Nialla. Po chwili poczułam jego delikatne usta na moim czole. Oblała mnie fala gorąca. Zawsze tak reagowałam gdy mnie dotykał.
- Wiem, że nie chciałaś jechać, ale obiecuje ci że będzie fajnie.  – usłyszałam jego cichy szept koło ucha.
- Ehh mam nadzieję Niall. Obiecałam ci że pojadę, więc jadę. Dla ciebie. – ucałowałam go delikatnie w usta.
- Kocham Cię wiesz o tym?
- Ja ciebie też kochanie. – uśmiechnęłam się do niego.
W dość szybkim tempie dotarliśmy na lotnisko, po drodze zbierając jeszcze Liama i Zayna z Perrie.
Cieszyłam się, że blondynka chociaż na chwilę jedzie do Stanów. Przynajmniej nie będę sama. Na lotnisku przywitała nas  chmara fanek i fotoreporterów. Świetnie. Niall mocno chwycił mnie za rękę i pociągnął w stronę bramek. Przyznam się, że tak dziwnego wejścia na lotnisko nigdy nie przeżyłam. Tłumy piszczących dziewczyn, faceci robiący zdjęcia i z dziesięciu ochroniarzy może przerażać. Szłam wtulona w bok Nialla przestraszona tym zamieszaniem. Czułam jak mój aniołek delikatnie gładzi kciukiem moją rękę dodając mi odwagi.
- Szaleństwo nie? Widziałaś Zayna? – przy naszym boku pojawiła się Pezz. Rozglądaliśmy się przez chwilę, lecz po chwili sam Zayn znalazł się tuż przy nas dysząc ciężko.
- Chcę być już w samolocie. Tam jest spokój. – warknął do nas. Pokiwaliśmy tylko głowami na jego słowa zgadzając się. Przyspieszyliśmy kroku.
Po 20 minutach byliśmy już w samolocie.  Wygodnie rozłożyłam się w fotelu czekając na start. Oparłam głowę o szybę okienka i zaszyłam się w swoich myślach.
A co jeśli nie wszystko pójdzie po myśli chłopców. Coś się stanie itp.? Gwałtowny start odciągnął mnie od coraz to bardziej ponurych myśli.
- Wszystko ok? – szepnął do mnie Niall przypatrując mi się ze zmartwieniem.
- Tak skarbie wszystko w porządku. Nudzę się strasznie. – uśmiechnęłam się do niego delikatnie.
- Mmmm. – wymruczał kładąc głowę na moim ramieniu i wodząc noskiem po mojej odsłoniętej szyi. Zachichotałam cicho na tą pieszczotę.
- Niall przestań, bo nas stąd wywalą. – szczypnęłam go w policzek, dalej śmiejąc się jak kretynka.
- E tam, mnie nie wywalą ! Jestem Niall Cudowny Horan! – wyprężył muskuły, na co ja zaśmiałam się jeszcze głośniej.
- Te cudowny Horanie, zamknij się w końcu. Ludzie chcą spać. – Harry kopnął nogą w nasze siedzenia uciszając nas.  Westchnęłam układając się na piersi Nialla jak na poduszce. Chłopak mocno zamknął mnie w uścisku całując w czubek głowy.
- będzie super….zobaczysz.
To ostatnie zdanie zdążyłam zarejestrować przed zapadnięciem w głęboki sen.

Kilka godzin później byliśmy w słonecznej Kalifornii a dokładnie na lotnisku LAX w Los Angeles.  Oczywiście chłopców przywitały setki fanów.  Ze względu na bezpieczeństwo i chęć chłopców na spotkanie się z Directioners to ja i Pezz wyszłyśmy tylnym wyjściem.  Same z ochroniarzem dotarłyśmy do hotelu i tam czekałyśmy na swoich mężczyzn.
Po godzinie znudzona czekaniem na Nialla i resztę wyszłam przejść się po hotelowych korytarzach. Przyznam, że choćby w środku nocy hotel wyglądał imponująco. Wielkie, obszerne hole ozdobione w antyczne kolumny i wazy. Ogromne lustra powieszone na kremowych ścianach powiększały optycznie korytarz. Stanęłam przed jednym z nich i krytycznie przyjrzałam się swojemu odbiciu, gdy nagle zostałam dosłownie staranowana przez dwójkę chłopaków na oko w moim wieku.
- Jezu tak bardzo cię przepraszam. To wina Caluma! Nic ci nie jest? – chłopak w brązowych włosach podał mi rękę, którą z chęcią przyjęłam.
- Taaaa wszystko w porządku, tylko moglibyście uważać. – warknęłam mu w twarz i odwróciłam się z zamiarem odejścia.
- Tak w ogóle jestem Ashton ślicznotko! – wrzasnął za mną chłopka. Pfff co za prostak. Nawet się nie odwróciłam, tylko ruszyłam dalej korytarzem za plecami słysząc śmiechy. Dupki.
Przez ten incydent odechciało mi się spaceru i wróciłam do pokoju. Tam zastałam rozpakowującego się Nialla.
- A cześć kocie. Wybacz, że to tyle trwało. – Nialler na mój widok zaprzestał opróżniania walizki i podszedł do mnie. Jego silne ramiona oplotły moją talię i mocno do siebie przyciągnęły. Wtuliłam nos w zagłębienie między jego szyją a ramieniem wdychając słodki zapach jego perfum.
- Coś się stało? – spytał mnie szeptem by nie zakłócić nam tej pięknej chwili.
- Nie… po prostu zostałam staranowana przez jakiś dwóch chłopaków. – odpowiedziałam.
- Poważnie? Ale nic ci nie jest tak? – spytał wpatrując mi się w oczy.
- Nie  wszystko gra. Idź się przebrać. Czekam w łóżku. – pstryknęłam go w nos uwalniając się z jego uścisku.
- W łóżku powiadasz. – Niall sugestywnie poruszył brwiami.
- W łóżku Niall. Chce spać zboczeńcu. – przewróciłam oczami.
Po 15 minutach leżałam rozwalona na Niallu pogrążona w głębokim śnie.

A śnił mi się bezczelny chłopak w brązowych włosach – Ashton…


____________________________
KABUM ! Wracam po dość długiej przerwie, za którą was przepraszam. Teraz notki powinny pojawiać się regularnie :D
Jeśli chcecie być informowani to piszcie w komentarzach swoje twittery :) 
Wszelkie info będzie zawsze podane na moim twitterze :) Kontakt ze mną jest podany xx 
Nicky x

niedziela, 24 listopada 2013

INFO !!!!

Wracam na bloga ! KABUM !:D
Postanowiłam lekko przekształcić akcję, ponieważ wcześniejszy zarys zdarzeń wydaje mi się lekko mdły i zbyt cukierkowy. Za niedługo spodziewajcie się nowej notki.

JEDEN KROK KU MARZENIOM PART 2 !! :D

info na temat notki będą dodawane na moim tt : @littlepixie06

CAŁUJE WAS NICKY xxx

niedziela, 18 sierpnia 2013

Chapter 39

Minęły dwa pełne miesiące odkąd ja i Niall znów się spotykamy. Wiele się nie zmieniło w naszym życiu. Niall przez całe dnie podróżuje i daje koncerty, a ja  cały swój czas spędzam na Sali treningowej, zakupach lub wiszeniu na telefonie i rozmowach z Danielle. Moje rachunki telefoniczne z Paryżem z każdym tygodniem wzbogacają się o kolejne zero, co strasznie irytuje  Nialla. Nie miał przecież pojęcia z ki tak namiętnie romansuję przez telefon i dlaczego ten ktoś tyle kosztuje. Harry jak dotąd wywiązywał się z obietnicy i nie pisnął ani słówka o Dan.
Dziś jak co dzień siedziałam na parapecie , patrząc w majaczący się w oddali London Eye, rozmawiałam z Dani:
- Ohh tak mi ciebie brakuje w Paryżu Niks. Dzidzia kopie coraz mocniej i chyba  śpieszy się do mamusi – psioczyła mi przez słuchawkę.
- Nie wkurzaj mnie Dan i wracaj z tym kopiącym dziwadłem do Londynu. Tatuś chciałby pewnie poczuć te kopnięcia i nie tylko.
- Ale nie poczuje! Przestań. – ucięła moje biadolenie.
Ilekroć próbowałam namówić ją do powrotu do Anglii i wyznania Liamowi prawdy zawsze się irytowała i szybko ucinała temat, co z kolei wkurzało mnie. Pokręciłam tylko głową słysząc te słowa i cicho westchnęłam.
- Jak tam sobie chcesz. Ale wiesz, że i tak będziesz musiała przyjechać z tym brzdącem prawda? – spróbowałam podejść ją z innej strony.
- A to niby po co? – spytała ironicznie.
- A po to abym mogła zobaczyć swojego chrześniaka czy chrześnicę, ha! – zaśmiałam się. W słuchawce usłyszałam ciche prychnięcie.
- Ach tak? Skoro tak stawiasz sprawę. Chociaż myślałam, że to ty przylecisz do Francji. Eh.. obiecuję, że jak maluch przyjdzie na świat to przyjadę na chwilę. Kończę już Niks. Nialler zamorduje cię za te rachunki.
- Przecież on za nie nie płaci.-  wkurzyłam się. – Nie ma nic do gadania.
- No tak, oczywiście. Ty jesteś ta normalna, niewykorzystująca swojego chłopaka dziewczyna. Luzik. – zaśmiała się .
- Bo to prawda, nie potrzebne mi jego pieniądze Dan. Po cholerę mi one. – wyprostowałam się nagle, wpatrzona w jeden punkt za oknem. Nabrałam oddechu. – Wiesz, że tak zwany mój ukochany poinformował mnie, nie zaproponował tylko poinformował, że lecę z nim do Stanów? Wyobrażasz to sobie? P-O-I-N-F-O-R-M-O-W-A-Ł!!!
- Hahahahaha to musisz być nieźle podekscytowana, że to przeliterowałaś. Nawet nie wiesz jak się cieszę! To  cudownie.
- Cudownie!? Zwariowałaś?! Postawił mnie przed faktem dokonanym! Nawet nie spytał mnie o zdanie Dan. Nic. Po prostu wyjechał przy śniadaniu „Wiesz kochanie, jedziesz z nami w trasę do Stanów, jesz te płatki?”. Tak masz rację, cudownie. Nawet nie wiesz, jaką zrobiłam mu awanturę. Doprowadziłam go do płaczu i migreny.
- Jak możesz doprowadzać go do płaczu i wszczynać awantury o takie coś? – zaśmiała się ponownie.
- Jak? Oh… bardzo proste Dan zapewniam cię. Nie robię mu awantury, że chce mnie tam zabrać, tylko o to, że kolejny raz wydaje na mnie ciężko zarobione pieniądze. Wyjazd do USA i życie tam przez dwa miesiące to dość kosztowana inwestycja przecież wiesz.
- Przesadzasz i doskonale zdajesz sobie z tego sprawę. Stać go na to Nicky. Przyjmij to zaproszenie i baw się dobrze z One Direction. A jak wrócisz to będzie na ciebie czekać chrześniak, pieluchy no i ja.
- Taaa przekonałaś mnie, zwłaszcza z tymi pieluchami. – nagle usłyszałam gdzieś trzask drzwi. – słuchaj Dan, pan domu wrócił. Muszę kończyć. Kocham Cię i trzymaj się.
- Ja ciebie też skarbie. Pa. – rozłączyła się dokładnie w tym samym czasie gdy Niall wkroczył dumnie do pokoju. Uśmiechnęłam się grzecznie do niego.
- Znowu gadałaś przez telefon? – pokręcił głową i cmoknął mnie w usta. – I co to za dziwny pomysł z tymi pieluchami. Powinienem o czymś wiedzieć huh? – uniósł jedną brew w geście zapytania, a ja momentalnie zbladłam. Nie miałam pojęcia, że aż tyle słyszał. Szybko podniosłam się z parapetu i stanęłam przed nim zatapiając palce w jego farbowanej na blond czuprynie.
- Zapewniam cię kochanie, że jak będziesz musiał o czymś wiedzieć to się dowiesz. – cmoknęłam go w nos i szybko ulotniłam się z pokoju, zostawiając lekko oniemiałego Nialla samego. Idąc w kierunku kuchni targały mną wyrzuty sumienia. Nienawidziłam go okłamywać, a robiłam to już od jakiś dwóch miesięcy. Chociaż oszukiwanie Nialla to nic z porównaniem okłamywania biednego Liama.  Weszłam do kuchni i postawiłam wodę na herbatę. Po chwili przyczłapał Niall.
- Jak tam wywiad? – spytałam go siadając na blacie stołu. Powoli do mnie podszedł i rozsunął moje  nogi by stanąć między nimi.
- Doskonale jak zawsze.  Było dość zabawnie, wiesz? Dziennikarz poprosił by Harry i Lou się pocałowali. – zaśmiał się, obejmując mnie w pasie.
- Po-pocałowali?! – zrobiłam na niego wielkie oczy.
- No tak pocałowali. O tak. – powiedziawszy to mocno wpił się w moje usta. Jego ręce zgrabnie ześlizgnęły się na moje odkryte uda, lekko je ściskając. Moje sprawne palce wplotły się z lubością w jego włosy. Niall na ten gest pogłębił pocałunek, przyciskając swoje krocze do mojego wywołując tysiące przyjemnych dreszczy. Zaśmiałam mu się w usta.
- Taki pocałunek dwóch facetów i to na wizji był chyba dość dziwny, co nie? – popatrzyłam na jego przysłonięte pożądaniem błękitne tęczówki. Zaśmiał się cicho i jeszcze raz mnie pocałował.
- Ich pocałunek był bardziej koślawy, nie włożyli w to tyle serca i pożądania co my skarbie. – kolejny czuły buziak. Matko… te jego usta w życiu mi się nie znudzą.
- Naprawdę się pocałowali? – wyjąkałam z niedowierzeniem.
- Yhym. – mruknął Horan będąc ustami przy mojej szyji. Byłam w szoku. Niemożliwe, że się pocałowali i to w telewizji. Czyżby ten pseudo „Larry” był jednak prawdziwy. Nie… to absurd. Moje myśli  szybko zeszły na drugi plan gdy poczułam ciepłe usta  mojego blond boga w zagłębieniu obojczyka.
- achh…Niall. – cicho jęknęłam, gdy zassał moją delikatną skórę. Przyciągnęłam go do siebie jeszcze bliżej. Czułam jego przyrodzenie mocno ocierające się o mnie. Zaraz chyba wybuchnę.
- Ciii maleńka, pracuję. – wyjęczał mi w szyję. Zachichotałam cicho, na co oderwał się od mojej skóry i utkwił we mnie wzrok pełen czułości, pożądania i szczęścia.
- Piękny dźwięk. – wyszeptał, głaskając mnie po policzku. – herbaty?
Głośno się zaśmiałam. Takie zagrywki były popisem Horana. Prawie doszło do czegoś, a ten wyjeżdża mi z herbatą. Pokiwałam jednak głową prosząc o napój. Zsunęłam się z blatu i usiadłam na krześle poprawiając kołnierzyk koszuli. Obserwowałam swojego chłopca jak krząta się po kuchni szykując nam herbatę. Na jego policzkach dalej widniał lekki rumieniec a spodnie w kroku unosiły się lekko. Przyglądałam mu się dalej, myślami błądząc już daleko po za granicami Londynu.
Dwa miesiące w Stanach z 1D i jakimś ich suportem 5 Seconds Of Summer. Wytrzymam? Dwa miesiące bez ciągłych treningów, rozmów z Dan. Dam radę? Dwa miesiące bez niczego. Nie dam.
Te sprzeczne kalkulację przysłoniła jeszcze jedna myśl. To będą dwa miesiące z Niallem. Będę go miała praktycznie cały czas przy sobie. Bez nudnych poranków i wieczorów, gdy czekałam na niego aż wróci. Bez ciągnących się w nieskończoność tygodni, gdy był w trasie po UK. W USA będę go miała cały czas. Zaczynało mnie kusić. Chyba się zdecyduję.
- Ziemia do Nicky! Wróć do mnie z tego kosmosu bączku. – poczułam jak Niall lekko szczypie mnie w policzek i potrząsa ramieniem.
- Już, już jestem. I w kosmosie było cudownie Niall – wytknęłam mu język, wracając momentalnie na ziemię.
- Beze mnie jest gdzieś cudownie? Pff niemożliwe. – mrugnął do mnie złośliwie.
- Byłam tam z tobą narcystyczna dupo. – pstryknęłam go w nosek.
- O czym tak intensywnie myślałaś huh? – spytał, nagle poważniejąc.
- O tobie i wyjeździe do Stanów.
- Tylko nie zaczynaj nowej awantury Nicky. Już o tym rozmawialiśmy.
- Nie zaczynam awantury Niall, ja… zgadzam się. – wyszeptałam.
- Co? Powtórz proszę. – popatrzył na mnie intensywnie. W jego oczach pojawiły się wesołe ogniki.
- Przecież słyszałeś. – skrzyżowałam ramiona patrząc mu w oczy.
- Owszem, ale chcę to usłyszeć jeszcze raz, głośniej.
Ok. Chciał to proszę. Podniosłam się ciągle obserwowana przez parę błękitnych oczu. Obeszłam go od tyłu, wtuliłam głowę w jego szyję. Lekko pocałowałam gorącą skórę chłopaka, na co zareagował głośnym nabraniem powietrza. Przybiłam sobie w myślach piątkę. Swoimi pocałunkami jechałam ku górze, aż do jego ucha, które lekko przygryzłam. Po chwili pieszczot nabrałam powietrza w płuca i wrzasnęłam mu prosto do ucha:
- ZGADZAM SIĘ POJECHAĆ Z TOBĄ DO USA!! ZADOWOLONY!? – zaśmiałam się.
Gwałtownie chwycił mnie za ramiona i nie wiem jak ale już siedziałam mu na kolanach obsypywana drobnymi pocałunkami.
Podniosłam wzrok i to co zobaczyłam zaparło mi dech w piersiach.

Mój chłopiec miał łzy w oczach i jeden z najpiękniejszych uśmiechów na świecie.

__________________________________

Witajcie ! 
Na początku wielkie sorry za taką przerwę. Nie mam nic na swoje usprawiedliwienie.
Jak pewnie zauważyliście to dodałam do akcji 5SOS. Chcecie czy nie, będą dalej uczestniczyć w tej historii. Potrzebni mi są :):) 
Sprawa organizacyjna: jeśli chcecie być informowani to piszcie w komentarzach swoje nicki do TT.
Poprzednie zgubiłam :( taaa to sem ja. 
Zostawiamy komentarze !!:D
Buziaki Nicky xx 

poniedziałek, 15 lipca 2013

Chapter 38

Z góry przepraszam za błędy, rozdział nie był sprawdzany! Więc mogą się pojawić :)
____________________________________________

Nicky’s POV

„Nic się nie stało Nicky”
Stałam oniemiała wpatrując się postać stojącą przede mną.
- Jak, jak mnie tutaj znalazłeś? – wyszeptałam w szoku. Podszedł do mnie i z rozbawieniem na twarzy zamknął palcem moje lekko uchylone usta.
- Jestem tutaj w interesach. – odpowiedział z kpiącym uśmiechem. Zirytowana tupnęłam nogą.
- Powiedz mi. Co. Tu. Robisz. Styles. – rozkazałam trzęsąc się z irytacji. On tylko poszerzył swój złośliwy uśmieszek ukazując dołeczki na policzkach.
- Powiem ci, nie tutaj. Chyba za dużo ludzi się nam przygląda nie sądzisz? – machnął ręką.
Rzeczywiście. Obecność Harrego przyciągnęła tłumy gapiów. Jak mogłam wcześniej nie zauważyć tego wielkiego zamieszania? Jak? Głupia katedra. Klęłam w myślach. Poczułam jak Hazza łapie mnie za łokieć i gdzieś ciągnie.
- Pospiesz się. I tak za długo tam staliśmy. Dziwnie to wyglądało. – syknął cicho. Posłusznie poszłam za nim w kierunku wejścia do pobliskiego hotelu. Dość drogiego hotelu. No jasne, zakpiłam, uśmiechając się w duchu.  Przeszliśmy przez ogromny hol i udaliśmy się na klatkę schodową. Rozejrzałam się za siebie z obawą, że ktoś za nami idzie, ale ujrzałam tylko znajomego ochroniarza Paula. Z uśmiechem wyrwałam się Harremu i rzuciłam się Paulowi na szyję.
- Paul! Jak dobrze cię widzieć! – cieszyłam się jak dziecko. Nie zdawałam sobie sprawy jak mi brakowało tego misiakowatego uścisku, którym mnie obdarzył.
- Ciebie też Nicky. – uśmiechnął się puszczając mnie. W tym uśmiechu było coś jednak tajemniczego. Zmarszczyłam brwi i już otwierałam usta by coś powiedzieć, ale przerwał mi Hazz:
- Jesteśmy na miejscu. Zapraszam kociaku. – ten jego wkurzający smirk. Dlaczego miałam taką straszną ochotę go uderzyć? Przeszłam obok niego przez „przypadek” dźgając go w żebra. Z bólu zgiął się w pół.
- Zawsze to samo. – wymamrotał. – czym sobie na to zasłużyłem?
- Nigdy. Tak. Do. Mnie. Nie. Mów. – warczałam na niego, dźgając go w klatę.
Kręcąc głową Loczek zamknął za nami drzwi. Od razu przeszłam do rzeczy.
- Jesteś tutaj sam?
Uśmiechnął się niby poważnie.
- Nie. Przyjechałem z Zaynem i … - mów cholera – Niallem.
Sapnęłam w szoku. Przywiózł ze sobą Nialla. Nie, nie, nie.
- Po cholerę przywlokłeś tu Nialla? – syknęłam, strzelając sztyletami z oczu. Harry wzruszył tylko ramionami.
- To był jego pomysł. Niby promocja. Jednak doskonale wiedział po co tu przyjeżdżał. Tak naprawdę nie obchodzi go żadna promocja singla. Do Paryża przyciągnęła go tylko jedna rzecz. A mianowicie. Ty.
Spojrzałam na niego ze strachem. Patrzył na mnie z powagą, pocierając palcem usta.
- Nie chcesz być znaleziona prawda? Dlaczego? Myślę, że powinniście porozmawiać. – szepnął w moją stronę.
Westchnęłam. Zwróciłam się ku oknu i wyjrzałam przez nie. W oddali majaczył się zarys wieży Eiffla.
- Nie Harry. Nie chciałam. Boję się konfrontacji z nim. Boję się kolejnej kłótni. Rozumiesz?
- Nie. – poczułam jak podchodzi do mnie i kładzie mi rękę na ramieniu. – nie rozumiem Nicky. Kochacie się. Jedna czy dwie kłótnie nie powinny przekreślać takiego związku.
- Ale przekreśliły. Nie ufamy sobie.
- Myślę, że macie fanaberie a nie brak zaufania do siebie. – zaśmiał się cicho. – Niall już taki jest. Doskonale zdaje sobie sprawę, że postąpił źle. Ty też schowaj dumę w kieszeń.
- Pfff – prychnęłam. – jaką dumę?
- Tą, która nie pozwala ci wybaczyć Niallowi. Tęsknisz za nim, a on za tobą. – potrząsnął moim ramieniem. I nie tylko nim. Zrobił mi całkowity mętlik w głowie.
- Myślisz, że powinnam z nim pogadać? Ehh to nie takie proste Hazz. Zerwałam z nim.
- I co z tego?! Jesteś tu szczęśliwa? – gorliwie pokiwałam głową. Nie patrzyłam na niego, żeby nie mógł wyczuć że kłamię.
- Wcale nie. Kłamiesz. – cholera.
- Skąd ta pewność co?
- Po prostu to wiem. Jeśli na co dzień  bez Nialla wyglądasz tak jak Niall bez ciebie. To ci powiem, że masz problem z oceną swojego stanu emocjonalnego.  – zaśmiał się ponownie.  A ja co? Stałam i stałam. Patrzyłam przez okno obserwując wieżę w oddali. Pytanie Hazzy cały czas kotłowało mi w myślach: „jesteś tu szczęśliwa?”. Byłam? Jestem? Mam dobrą pracę, mieszkam z Dan i Juanem. Mieszkam w Paryżu noo… Ale Paryż to jednak nie to samo co mieszkanie w Londynie z nim. Ehh… nie byłam szczęśliwa. Oszukiwałam samą siebie.
- Nie mogę zostawić tutaj Danielle.
- O więc Danielle też tu jest tak? Liam się ucieszy. – CHOLERA niech mnie weźmie i mój  długi język. Szybko odwróciłam się w kierunku Harrego.
- Nie waż mu się tego mówić jasne?! Ani pary z ust Pokręcony albo pożałujesz. – syknęłam. Loczuś chyba się przestraszył bo gorliwie potaknął lokatym łbem, zgadzając się.
- Nic mu nie powiem jak tam chcesz. Chociaż powinien wiedzieć.
- Nie dopóki Danielle nie zechce mu powiedzieć.
- Okey, okey. Powiedz mi jeszcze jedno. Czy Niall wiedział, że Danielle jest w Paryżu?
- Nie. – szybko pokręciłam głową. – Nawet ja nie wiedziałam. Po naszej kłótni dostałam od niej wiadomość. To tak jakby czytała mi w myślach.
- Czytała ci w myślach. – Styles powtórzył za mną tępym tonem. Wyglądał jakby się nad czymś głęboko zastanawiał. Po chwili poniósł na mnie wzrok i wykrzywił usta w uśmieszku. – Sooo… kiedy masz zamiar spotkać się z Horanem?
- Nie teraz. – opowiedziałam szybko.
- Dlaczego?
- Bo musze sobie to wszystko przemyśleć. Pogadać z Dan.
- Radzę ci się pospieszyć. Bo jesteśmy w Paryżu tylko 3 dni. Potem wracamy do Londynu by kontynuować trasę…
- Gdzie on jest? – przerwałam mu. Harry zastanowił się przez chwilę.
- Hmm myślę, że koło wieży Eiffla. – zmarszczyłam brwi. Co on tam robi? Loczek jakby czytał mi w myślach powiedział:
Poszedł cię szukać do miejsca, które lubisz najbardziej.

Niall’s POV

 Właśnie stoję pod wieżą Eiffla i na swoje nieszczęście zostałem otoczony przez fanki. Wymuszony uśmiech i wesoły ton mojego głosu miałem opanowany do perfekcji. Szybko rozdałem kilka autografów i pozowałem do zdjęć. Po jakiś 20 minutach skinąłem  głową na mojego ochroniarza, który natychmiast rozgonił zbiegowisko i zabrał mnie do jednej z wind na szczyt wieży. Chciałem chwilę pobyć sam o ile obecność ochroniarza mi na to pozwalała. Na szczycie wieży wreszcie poczułem, że żyję. Odetchnąłem pełną piersią wpuszczając zimne powietrze do płuc.
- Logan. Chodź popatrzeć na widok. – spojrzałem przez ramię przywołując ochroniarza. Ale on nie stał sam.
U jego boku stała przestraszona osóbka. Zamarłem. Znałem doskonale tą osobę. Kaskada długich ciemnych włosów, drobna postawa. Wykręcała sobie palce ze zdenerwowania. A ja? Szybko do niej podszedłem i objąłem ją w pasie, chowając twarz w jej pięknie pachnące włosy.
- Nicky. – zdołałem wydusić z siebie. Po chwili oczekiwania poczułem jak jej drobne ręce mocno obejmują mnie w pasie . Jej twarzyczka schowała mi się w zagłębieniu obojczyka. Lekko przygryzła moją odsłoniętą skórę, na co poczułem lekkie dreszcze.
- Niall ja… - usłyszałem jej cichy szept. Poczułem łzy napływające mi do oczu.  Lekko pokręciłem głową.
- Cii maleńka. Tak się cieszę, że cię znalazłem.
Po chwili zdecydowałem się na iście desperacki krok. Puściłem ją i rzuciłem się na ziemie, łapiąc ja za nogi.
- Przepraszam, przepraszam, przepraszam kochanie. Jestem skończonym idiotą. Nie chciałem cię stracić. Jestem dupkiem, głupkiem i.. brak mi słów. Proszę wybacz. – szepnąłem ostatnie słowa patrząc jej w oczy.
Stała tak bez ruchu przez chwilę, po czy otrząsnęła się i zaśmiała.
- Wybaczam ci głupku. Wstań bo siarę robisz. – pociągnęła mnie za końcówki włosów. Moją twarz rozjaśnił uśmiech, wstałem, złapałem ją w pasie i okręciłem dookoła.
- Nawet nie wiesz jaki jestem szczęśliwy! – krzyknąłem do niej. Śmiała się serdecznie cała szczęśliwa.
Po chwili ją postawiłem i spojrzałem z wielką miłością w jej oczy.
- Wróć do mnie. Proszę. – wybłagałem. Ale w odpowiedzi poczułem jej usta na swoich.
Kocham Cię Niall.

____________________________________
Cześć! Mam nadzieję, że rozdział się podobał :)
Jeśli chcecie być informowani to piszcie swoje nicki z twittera w komentarzach :)
Buziaki Nicky xx



czwartek, 4 lipca 2013

Chapter 37

Niall’s POV
Royal Road. To tutaj zatrzymał się mój van. Szybko wysiadłem nawet nie żegnając się z chłopakami. Wyciągnąłem zapasowe klucze i przystanąłem przed drzwiami. Bałem się tam wejść. Bałem się tych wszystkich wspomnień związanych z tym domem. Ale musiałem przecież od czegoś zacząć, prawda? Musiałem ją znaleźć. Nabrałem głębokiego oddechu i uchyliłem drzwi. Dziwny zapach uderzył mnie w nozdrza. Szybkim ruchem uchyliłem okna w salonie i w kuchni. Trochę świeżego powietrza. Tego tu brakowało. Poza czystym powietrzem brakowało tu czego, a raczej kogoś jeszcze.  Jej. Na samą o niej myśl zbiera mi się na łzy. Ehhh daj spokój Horan, weź się w garść, zrugałem się w myślach. Nie myśląc długo pognałem na piętro, gdzie mieściła się nasza…ehh jej sypialnia. Gdy tylko uchyliłem drzwi pokoju stanąłem jak wryty. Byłem pewny, że pomyliłem pomieszczenia.  Usiadłem niepewnie na łóżku i rozejrzałem się dookoła. Panował totalny bałagan. Jej szafa była otwarta, ciuchy powywalane, to tak jakby spieszyła się wychodząc. Zniknęły nasze wspólne zdjęcia i plakaty One Direction. Lekko mnie to zabolało. Na półce stało jedno jedyne zdjęcie. Jej zdjęcie. Wstałem ociężale i podszedłem do regału, na którym stało. Wziąłem ramkę do rąk i od razu miliony łez popłynęło mi po policzkach. Było to zdjęcie robione w Toronto. Uśmiechała się, była taka wesoła i pełna życia. Jej ciemne włosy okalały przyciemnione od słońca policzki. W rękach trzymała flagę Kanady z wielkim napisem Niall na środku liścia klonowego. Poczułem jak srebrna ramka wymyka mi się z drżących rąk i ląduje na podłodze, trzaskając się na milion kawałków. Ukucnąłem i schowałem twarz w dłonie. To było ponad moje siły. Miałem ochotę zabić się za własną głupotę. Jak mogłem stracić takie cudo? Z własnej głupoty? JAK DO CHOLERY? Odetchnąłem kilka razy starając się uspokoić. Tylko wrzuć na luz Niall, znajdziesz ją. Powtarzałem w myślach. Znajdę ją i przeproszę, chociażbym miał paść na kolana i błagać o przebaczenie. Ona musi być moja. Tylko moja. Chodziłem po pokoju jak w transie i oglądałem jak debil gołe ściany. Wszystko z nich zerwała. Widać, że w złości, ponieważ niektóre fragmenty plakatów dalej wisiały na pobielanej ścianie. Nagle usłyszałem dziwny chrup. Chyba na coś nadepnąłem. Pochyliłem się i spod stóp wyciągnąłem parę mysich, plastikowych uszu. Uszu Myszki Miki. Uśmiechnąłem się do siebie. Nicky przywiozła je prosto z Paryża. Łaziła w nich cały dzień podczas naszej wizyty w Disneylandzie. Ehh Nicky kochała Francję a szczególnie Paryż. Zawsze powtarzała, że to miasto jest dla niej azylem i w jakimś sensie ucieczką. Chwilunia. Zastygłem w miejscu. Mysie uczy wyleciały mi z rąk, ale szybko je podniosłem i porządnie się im przyjrzałem. Paryż, azyl, ucieczka. Pojedyncze słowa kotłowały mi się w głowie. Nagle dyń. Jakaś lampka zapaliła mi się w mózgu. Szybko wyciągnąłem telefon. Po trzech sygnałach usłyszałem ciche „Hallo”.
- Paul? Muszę dostać się do Paryża.
Natychmiast.

Nicky’s POV
Piękne ulice Paryża zachwycały moje oko, gdy tak przemierzałam je po raz tysięczny podczas mojej 2 tygodniowej wizyty tutaj. Tak. Jestem tu już od dwóch tygodni. I jest mi tu dobrze. Powiedzmy, że Francja stała się moim drugim domem. Juan uczy mnie francuzkiego oraz mam dobrą posadkę tancerki w tutejszej Ballet School. Wszystko byłoby wręcz idealnie gdyby nie ta przytłaczająca tęskonota. Tęsknota za moim małym mieszkankiem, Londynem, przyjaciółmi i za nim. Cholernie mi go brakowało. Ale moja duma i uparty styl życia zabroniły mi do niego zadzwonić. Nawet nie dałam znaku życia po naszej pamiętnej kłótni. Po 2 dniach pobytu w Paryżu całkowicie zapomniałam o Niallu, One Direction i o wszystkim co było z nimi związane. Przypominałam sobie o nich wieczorami, ale wtedy też szybko mi przechodziło. Smutki i tęsknotę topiła w kawie, tańcu i w wyborze dziecięcych ubranek. Właśnie tak. Dziecięcych ubranek. Ciąża Danielle zaczęła być już widoczna, a ja chciałam jej pomagać na wszelkie sposoby. Dan dała mi wolną rękę jeśli chodzi o przybory dla dziecka. A ja jak 5-letnia dziewczynka chodziłam od jednego sklepu do drugiego zatracając się w zakupach. I dziś było tak samo. Spacerowałam sobie po ulicach Paryża „wystrojona” w krótkie spodenki i zielonkawą koszulkę z napisem „free hugs”, tak dokładnie tą samą, którą podarował mi Niall podczas naszego pierwszego spotkania.
****************

Weszłam do pomieszczenia, które mi wskazał Niall . Zamknęłam drzwi i oparłam się o nie. Zjechałam w dół i ukryłam twarz w kolanach . Boże.. idiotka - karciłam się w myślach. Tylko spokojnie Nicky, to tylko zwykły chłopak, który ma miliony fanów. Taa ale ten zwykły chłopak przyprawia moje serce o palpitację . Teraz wiedziałam dlaczego nie chciałam ich spotkać . Nie przeżyłabym po prostu tego spotkania. Spojrzałam na bluzkę, którą dał mi Niall . Była zielona z napisem "Free Hugs". Jego ulubiona koszulka! I on daje ją mnie ? Zwariował!?

*******************

Otrząsnęłam się z tego nagłego wspomnienia. Poczułam jak jedna, jedyna łza bólu i tęsknoty spływa po moim bladym policzku. Brakowało mi go, ale doskonale zdawałam sobie sprawę, że nasz związek skończył się z mojej inicjatywy. To ja w wielkim wybuchu powiedziałam słowo, którego teraz tak bardzo nienawidzę. Słowo „żegnaj”.
Przysiadłam na schodkach prowadzących do jakiegoś zabytkowego kościoła. Zachwycona tym widokiem złapałam szybko za aparat, z którym się nie rozstaję i cyknęłam parę fotek. Szybko zerwałam się z miejsca i stojąc już przodem do katedr, cykałam ujęcie za ujęciem ciągle cofając się do tyłu. Nagle poczułam, że na kogoś wpadam. Odwróciłam się szybko:
- Désolé monsieur.
- Nic się nie stało Nicky.


 ___________________________________
Kogo spotkała Nicky w Paryżu? Kto wie??:):)
Witam was. Wybaczcie mały poślizg, nie miałam dostępu do komputera. :(
Teraz już mam :) Następny rozdział w przyszłym tygodniu. :)
Całuski xxx
Nicky x

wtorek, 25 czerwca 2013

Chapter 36

Niall’s POV

Leżałem na pięknej łące, w otoczeniu cudownie pachnących maków. Słońce przyjemnie ogrzewało mój nagi tors. Czułem się szczęśliwy. Nagle poczułem czyjeś delikatne place na mojej piersi. Lekki dreszcz przeszedł mi przez ciało, gdy te zwinne paluszki zjeżdżały coraz niżej i niżej, zatrzymując się na linii moich spodni. Koło ucha rozbrzmiewał cichy chichot.
- Nie przerywaj kochanie. – mruknąłem zadowolony. Podniecenie brało przewagę nad rozsądkiem.
- Jesteś pewny? – usłyszałem szept tuż nad ustami. Jej oddech objął całą mą twarz. Lekko skinąłem głową.
- Jestem cały twój.- wyszeptałem w jej usta.
- Jesteś gotowy Nial… Niall…Niall?
********************************************

- Pytałem się czy jesteś gotowy Niall? – czyiś głos wyrwał nie z pięknego snu. Otworzyłem leniwie oczy by ujrzeć nad swoją głową zaniepokojoną twarz Harrego.
- Hazz co ty tu do cholery robisz?- warknąłem całkowicie już rozbudzony.
- Miałem cię obudzić. No wiesz… wywiad – wywrócił oczami.
Westchnąłem i schowałem głowę między kolana. Ten sen był taki realistyczny, taki prawdziwy, taki piękny. Ja i ona, piękna łąka. My dwoje zatraceni w namiętnej chwili. Coś cudownego.  Jednak dlaczego ja płaczę? Jak na zawołanie moja ręka automatycznie powędrowała do mokrych oczu.
- Niall, wszystko w porządku? – usłyszałem głos Hazzy. Spojrzałem na niego z irytacją.
- Nie, nie jest w porządku. Dwa tygodnie jej nie widziałem. Dwa pieprzone tygodnie. Rozumiesz? Nie wiem gdzie jest, z kim jest i czy jest bezpieczna. Nic. Wkurwia mnie to. A jeszcze bardziej wkurwia mnie to, że to wszystko moja wina. Nie mogę bez niej żyć. Wszystko spierdoliłem Harry. – wyrzuciłem z siebie swoją złość, żałość, wszystko.
- To nie twoja wina Niall. – marne pocieszenie.- Chociaż nie, to jest twoja wina.
- Po prostu zamknij się już. Błagam. – warknąłem na niego wściekły.
- Ok, ok. Zbieraj się. Wywiad. – przypomniał mi. Po chwili już go nie było.
Niezdarnie wstałem z łóżka i podszedłem do lustra. To co zobaczyłem na bank nie spodoba się fankom a tym bardziej prezenterom telewizyjnym. Byłem blady i strasznie schudłem. Moje blond kosmyki sterczały w nieokreślonych kierunkach. Podkrążone, smutne oczy wskazywały na wiele godzin bezsenności i cholernego płaczu. Tak płakałem. Przyznaje się. Jestem słabeuszem. Ale nie ważne ile bym przepłakał i jak bardzo cierpiał, moja dupiata duma nie pozwala mi się pogodzić z Nicky. A tak cholernie za nią tęskniłem. Złapałem się za końcówki włosów i kucnąłem przed tym cholernym lustrem. To tak bolało. Czułem się bez niej jak bez tlenu. Nie potrafiłem oddychać. Trzy tygodnie bez mojego narkotyku zwanego Nicky wyniszczało mnie od środka.
- NIALL! ILE MOŻNA NA CIEBIE CZEKAĆ? – taak, wściekły Paul nie wróży niczego dobrego. Szybko się pozbierałem i wszedłem do wszechstronnego salonu szukając telefonu. Jak zwykle. Wspominałem już, że wróciłem do swego domku ? Nie? To wspominam teraz. Nienawidziłem tego domu. Wszystko przez te cholerne wspomnienia z nią związane. Przystanąłem przed ścianą, na której widniała moja osobista złota płyta UAN.

***************
Stała tam wpatrując się w płytę jak zaczarowana. Dobrze, że stała tyłem, więc nie widziała, że ją obserwuję. Była piękna. Cudowna figura i te jej długie do pasa ciemne włosy. Otrząsnąłem się z zachwytem i poszedłem do niej. W pewnym momencie zaczęła się dziwnie zachowywać. Jej ciało zesztywniało a oddech przyspieszył. Przestraszyła się czegoś? Nagle odwróciła się na pięcie i stanęła oko w oko ze mną. Widziałem to przerażenie wymalowane na jej twarzy. Szybko pokręciłem głową i wyciągnąłem rękę z t-shirtem.
- Przebierz się , chyba nie chcesz paradować po Londynie w brudnej i mokrej koszulce ?
***************

Pokręciłem głową tamując zbierające się w kącikach oczu łzy. Wybiegłem na zewnątrz nawet nie zawracając sobie głowy tym, by zamknąć drzwi. Pieprzyć to. Dołączyłem do swoich przyjaciół i szybko udaliśmy się do stacji, gdzie miał być przeprowadzony wywiad. Chciałem mieć to już z głowy.
- Niallerku, wszystko ok? – irytujący głos Louisa wyrwał mnie z zamyślenia.
- Jeszcze raz nazwiesz mnie Niallerkiem i spytasz czy wszystko ok. to przysięgam jak matkę kocham, pozbawię cię przyrodzenia. – syknąłem w jego kierunku nawet nie odwracając oczu od widoku za oknem.
***
- Powiedzcie chłopcy jak tam wasza trasa? – prezenter zadawał tak nudne i oczywiste pytania, że miałem ochotę ziewać.
- No cóż. Myślę, że idzie nam świetnie. Jesteśmy całkowicie pochłonięci pracą, ale robimy to co kochamy i z tego się cieszę. – no tak Liam i jego odpowiedzi na wszystko.
- A jak tam wasze sprawy sercowe chłopaki?- zesztywniałem słysząc te pytanie. -Który z was jest singlem a który zajęty? Ostatnio wiele się mówi o Twoim rozstaniu z Danielle Liam, czy to prawda?
- Hmm… moje życie, moja sprawa. No cóż. To prawda. Nasz rzecznik prasowy to potwierdził. Nie chcę już tego roztrząsać. – Liam sprawiał wrażenie spokojnego, ale widziałem jak jego żyła na skroni pulsuje pokazując zdenerwowanie.
- Ohh rozumiem. A ty Niall? Twój związek z Nicky wydaje się cudowny. Fanki ją pokochały, ale ostatnio rzadko pokazujecie się razem.
Myślałem, że go uderzę. Czułem na sobie pełne współczucia spojrzenia kumpli. Przełknąłem ślinę i wymusiłem krzywy uśmiech.
- Moje prywatne życie nie jest na pokaz. Tak było i będzie.
Szybka odpowiedź chyba nie zadowoliła reportera, ale nie ciągnął już drażliwego tematu. Do końca wywiadu już się nie odzywałem . Chciałem stamtąd wyjść. Iść gdzieś daleko i krzyczeć, przeklinać na tych wszystkich ludzi.
Wyszliśmy ze studia w milczeniu. Reszta chłopaków zatrzymała się by zrobić sobie kilka zdjęć z fanami i porozdawać autografy a ja? Szczerze? Miałem to teraz gdzieś. Szybko wsiadłem do vana, nie chcąc by fani zobaczyli w jak kiepskim humorze jestem. Oparłem głowę o szybę i czekałem na resztę.
Czekałem chyba ze 20 minut, ale nie przeszkadzało mi to. Mogłem w spokoju pomyśleć. Gdy reszta wsiadła już do samochodu i ruszyliśmy w drogę, cicho odezwałem się do Prestona, naszego kierowcy.
- Wysadź mnie na Royal Road.
Wszyscy na mnie dziwnie spojrzeli. Wzruszyłem tylko ramionami.
- Jesteś pewny Niall? – spytał mnie zatroskany Zayn.
- Tak jestem. Od czegoś muszę zacząć. Najlepiej od jej mieszkania.
- Ale co zacząć? – spytał zdezorientowany Harry.
- Poszukiwania Pokręcony. Musze odnaleźć miłość mojego życia. Nie ważne ile by to trwało.
Nie poddam się.




niedziela, 2 czerwca 2013

Chapter 35

Nicky

Siedziałam w paryskiej taksówce bóg wie ile czasu. Oparłam się o szybę i spoglądałam na zalane deszczem ulice Paryża. Tak, znów tu jestem. Miliony wspomnień przemykało mi przed oczami. Tutaj spędziłam swój cudowny weekend z Niallem. Niezapomniane obrazy z naszego wspólnego wyjazdu na zawsze pozostaną w mojej głowie.
- Jesteśmy na miejscu panienko. – z rozmyślań wyrwał mnie głos taksówkarza. Jego łamana angielszczyzna drażniła lekko moje ucho. Wymusiłam uśmiech.
- Dziękuję panu bardzo.
Wysiadłam z taksówki i stanęłam, w tym ulewnym deszczu przed pobielaną kamienicą. Głośno wypuściłam powietrze z płuc. Moje ręce lekko drżały pokazując moje zdenerwowanie. Stanęłam przed drzwiami i cicho zapukałam. Po chwili usłyszałam zbliżające się kroki.
- Bonjour! Ty musisz być Nicky! Wchodź a nie stój w deszczu. – zostałam pociągnięta do środka przez czyjeś silne ramię. Spojrzałam w górę i zobaczyłam chłopaka, na którego widok zaschło mi w ustach. Przystojny, dobrze zbudowany. Mogłam wyliczać jego cechy bez końca.
- Jestem Juan. – przedstawił się krótko. Uśmiechnęłam się do niego miło. Już chciałam podać mu rękę na powitanie, lecz powstrzymały mnie czyjeś ramiona, mocno oplatające mnie wokół szyi.
- Nicky! Boże kochanie! Tak się cieszę, że jesteś! – usłyszałam przy uchu wesoły głos.
- Zostałam zaproszona przecież. – stałam sztywno, lecz z każdą chwilą poddawałam się i po paru sekundach odwzajemniłam uścisk.
- Owszem zostałaś, ale nie myślałam, że przyjedziesz tak szybko. – ramiona nagle mnie puściły.
W końcu mogłam spojrzeć jej w twarz. Danielle. Stała przede mną. Wesoła i pełna energii. Uśmiechała się do mnie tak jakby nigdy nic się nie stało. Tak jakbym nigdy nic nie zrobiła.
Na widok jej twarzy wybuchłam niepochamowanym płaczem. Rzuciłam jej się na szyję szlochając jak idiotka.
- Dan…. Tak … cię …przepraszam… Ja nie chciałam… Jestem idiotką…. Niall jest idiotą…Przepraszam….przepraszam. Przepraszam. – mój urywany szloch było słychać chyba w całym mieszkaniu. Czułam na sobie przeszywający wzrok Juan’a.  Dan złapała mnie za ramiona i wyswobodziła się z uścisku.
- Niall jest idiotą tak? – spojrzała na mnie przenikliwie. A ja stałam na środku korytarza wyglądając jak wariatka wypuszczona z psychiatryka. Poplątane włosy, rozmazany makijaż, przemoczone buty i niemiłosierna czkawka. – Chodź, musimy chyba porozmawiać. – wzięła mnie za rękę i poprowadziła do drugiego pokoju. 
Usiadłyśmy na kanapie. Wreszcie mogłam się uspokoić i rozejrzeć się po mieszkaniu. Czułam jakbym cofnęła się w czasie. Mieszkanie było urządzone dokładnie tak jak te w Londynie. No…wyjątkiem był brak fotografii Liama. Za to zauważyłam swoje. Ciepło się uśmiechnęłam.
- Myślałam, że nie chcesz mnie znać. – wyszeptałam z bólem.
- Też tak myślałam. Ale widać nie potrafię. – uszczypnęła mnie w policzek. W tym czasie Juan przyniósł dwa kubki z gorącą czekoladą.
- Chciałbym z wami zostać ale muszę uciekać. Bawcie się dobrze myszki. – uśmiechnął się ciepło do mnie i do Dan, na co ona odpowiedziała tym samym. Odprowadziłam go wzrokiem do drzwi, za którymi zniknął.
- Sądząc po Twojej minie Nicky, wnioskuję, że wyciągnęłaś mylne wnioski. – spojrzałam na nią podejrzliwie na co się tylko zaśmiała. – Juan nie jest moim chłopakiem, a tym bardziej ojcem dziecka. Jest moim współlokatorem. I w dodatku jest gejem. – znów się zaśmiała.
- Ohh…- wyrwało  mi się. – Gej? Serio?
- Serio. Jest jak moja matka. Trochę przypomina mi ciebie. – poruszyła sugestywnie brwiami.
- Dzięki. – żachnęłam się, udając obrażoną kotkę.
- Nie fochaj się kociaku. – trąciła palcem mój nos, jak zawsze gdy miałam focha. – A teraz porozmawiajmy poważnie. Przyjechałaś bardzo szybko. – jej nagła zmiana nastroju wywołała u mnie lekki dreszcz zdenerwowania. Zaczęłam się wiercić w miejscu.
- Bo wiesz… tak naprawdę uratowałaś mnie. – wyszeptałam.
- Uratowałam? Przed czym? Nicky co się stało po tym jak wyjechałam? Co się działo przez te tygodnie? Gadaj. – ten ton nieznoszący sprzeciwu. Wiedziałam, że wymaga ode mnie całej prawdy. Zawsze dostawała ode mnie to co chciała. Nie umiałam się przed nią bronić.
- Niall się stał. – mój cichy szept odbijał się o ściany pokoju.  Wzięłam głęboki wdech i zaczęłam opowiadać. Powiedziałam wszystko. O kłótni z Niallem po imprezie, o tym jak wywaliłam go z domu, o tym, jak żyłam a raczej nie żyłam po tym wszystkim, o tym jak chciałam pogodzić się z Niallem i poszłam na koncert.  I o kolejnej kłótni, która skończyła się rozstaniem, zmusiła mnie do przyjazdu tutaj. Na koniec znów się rozryczałam. Jak dziecko.
- Ohh Nicky. – pełen współczucia głos Danielle drażnił moje uszy.  – Tak mi przykro. To moja wina.
- Twoja? – zastygłam w płaczu zszokowana tym wszystkim. – Jak to Twoja? Przecież to ja wywołałam to całe zamieszanie. Ja i mój długi język.
- Wcale nie Nicky. To ja. Powiedziałam ci o ciąży…
- Zaufałaś mi..
- Nie przerywaj. Tak zaufałam. Ale wiedziałam, że i tak wszystko powiesz Niallowi. Nieważne. Mogłam ci przynajmniej nie mówić  o moich wątpliwościach co do ojcostwa Liama.
Spojrzałam na nią ze zdziwieniem. Nic już nie rozumiałam.
- Wątpliwości? Przecież byłaś pewna, że ojcem na bank nie jest Liam.
- No cóż. Okazuje się jednak, że jest. – wyrzuciła  z siebie.
- Ohh Dan! – wzięłam ją w ramiona. – to cudownie! Liam będzie taki szczęśliwy!
- Ejj.. zwolnij tego konia mała. Jak na razie chcę zostać tutaj. Nic mu nie mówić.
- Ale… Dan. On myśli, że go zdradziłaś.
- Proszę, zrozum. Chcę sobie to wszystko wyprostować. Powiem mu w swoim czasie. Mam nadzieję, że mi wybaczy.
Chwyciłam ją za rękę.
- Na pewno wybaczy. Przynajmniej dla ciebie jest jakaś szansa na przyszłość. – zwiesiłam głowę.
- Ohh jestem pewna kochana, że Niall również nie odpuści tak szybko. – mrugnęła do mnie.
- Pff niby dlaczego tak sądzisz? Słowo „żegnaj” daje jednoznaczny przekaz Dan. Zerwałam z nim.
- I co z tego ? To Niall Horan. On się nigdy nie poddaje. I nikomu nie daje tak łatwo od siebie odejść.

Zwłaszcza osobom, które kocha.

_____________________________________________
Czołem! Kilka drobnych informacji: 
1. Notki będą pojawiać się już regularnie. Jedna na tydzień. Skończyłam z egzaminami, mam wakacje i dużo czasu :D
2. Jeśli chcecie być informowani o nowych norkach to piszcie nicki z tt w komentarzach! :) 
3. To tyle xD Zapraszam do komentowania.

Nicky xxxx

piątek, 17 maja 2013

Chapter 34


*Nicky*

Tonight, tonight.
Tego wieczoru miałam odzyskać ukochanego, którego przez swoją głupotę straciłam. Kazałam mu odejść i to zrobił. Teraz żałuję. Przez ostatni tydzień zdawałam sobie sprawę, że nie potrafię bez niego funkcjonować. Jego nieobecność działała na mnie jak trucizna. Niszczyłam siebie i otoczenie w którym żyłam. Potrzebowałam go jak tlenu.
Otrząsnęłam się z ciemnych myśli spoglądając w lustro. Wychudzone ciało zdecydowanie potrzebowało wielkiej porcji kurczaka z Nando’s. Uśmiechnęłam się delikatnie na tą myśl. Z powrotem utkwiłam wzrok w swym odbiciu jak księżniczka. Pfy. Z krytyką dotknęłam strzechy na głowie, zwanej włosami. Dawno nie widziały fryzjera. Przekręciłam lekko głowę. Cóż. Trzeba będzie się wziąć za siebie. Nagle poczułam, że coś miękkiego i puszystego ociera się o moją nogę. Spojrzałam w dół i ujrzałam łaszącego się białego Moruska. Przygarnęłam to biedne zwierzę dla towarzystwa. Trochę na złość Niallowi. Szybko się schyliłam i wzięłam na ręce kociaka. Wtuliłam nos w jego białe futerko i głośno westchnęłam.
- Mam nadzieję, że niczego nie zepsuję Morusku. – wyszeptałam w koci łepek. Ten tylko zmrużył oczka i głośno miauknął. Uśmiechnęłam się do niego. Uznałam to za : Daj se siana będzie ok.
- Puk, puk Nicky. – odwróciłam się i ujrzałam Eleanor stojącą w drzwiach.
- Cześć El. Już idę. – uśmiechnęłam się do mojej jedynej (teraz) przyjaciółki.
- Pośpiesz się proszę, o ile chcesz porozmawiać z Niallem przed koncertem.
- Wolałabym po. Chcę go zobaczyć bawiącego się, takiego jak zawsze a nie skrzywionego na mój widok.-  spuściłam lekko głowę.
- Jak uważasz, ale sądzę, że nasz Niall raczej się nie skrzywi na Twój widok. – posłała mi wesoły uśmiech. Lecz nagle spoważniała – Miałaś wieści od Danielle? – pokręciłam głową na „nie”. Niesforne łzy znów zapiekły mi w oczach.
- Nie. Ona nie chce mieć ze mną nic do czynienia. Zawiodłam ją El i to bardzo. – pociągnęłam nosem.
- Nie martw się. Przejdzie jej. Najważniejszy teraz jest Niall kochana. Nie zniosę dłużej twojego dąsania się w samotności. Masz się dąsać z Niallem. – szarpnęła mnie za rękę, prowadząc w kierunku drzwi.
Po chwili byłyśmy już w taksówce, która zawiozła nas na O2 Arena. Na koncert  One Direction.

*Niall*

Tonight, tonight.
Dzisiaj rozpoczynamy nową trasę. Powinienem się cieszyć, prawda? Ale się nie cieszę. Tydzień bez Nicky, był jak największa tortura. Chciałem iść do niej, przeprosić. Chciałem na kolanach błagać ją o wybaczenie. Ale za każdym razem tchórzyłem. Bałem się, że tylko rzuci mi pogardliwe spojrzenie i każe się wynosić.  Wszystko schrzaniłem. Chociaż czy na pewno wszystko?
- Niall ? Gotowy? – głowa Liama wychyliła się przez drzwi garderoby. Wykrzywiłem usta w krzywym uśmiechu. Jestem gotowy? Nie.
- Jasne Liam – skłamałem gładko – już idę. 
Z wielkim strachem postawiłem pierwsze kroki na scenie.  Wyobraziłem sobie, że jest tutaj Nicky, tak jak podczas pamiętnego koncertu w Toronto. Tym razem mój uśmiech był szczery. Czas dać czadu!

*Nicky*
Niecierpliwie przechadzałam się tam i z powrotem po garderobie Nialla, czekając aż skończy. Chciałam to mieć już za sobą. Chciałam żebyśmy znów byli razem.
- Nicky? – usłyszałam pełen niedowierzenia głos za plecami. Nabrałam powietrza w płuca i odwróciłam się.
- Cześć Niall. – wyszeptałam. Ohh stał tu przede mną. Mój Niall. Kochany blondynek. Był tak blisko, jednak czułam się tak jakby stał całe mile ode mnie.
- C-co tu robisz? – spytał ze zdumieniem a zarazem radością.
- Chciałam z Tobą porozmawiać.
- W sumie ja też. – podszedł do mnie i chwycił za dłonie. Ahh ten cudowny, znajomy dreszcz. – Przepraszam kochanie. Jestem idiotą.
- Jesteś.  – odrzekałam, zgadzając się z nim.
- Taaa.. ale to nie była tylko moja wina, przecież to ty…
- Nie twoja?! A czyja? Może moja? – ops, chyba zaczynałam tracić cierpliwość.
- No po części tak, nikt ci nie kazał mi tego mówić. – chyba go rozszarpię. Wyszarpałam swe dłonie z jego i spojrzałam mu wyzywająco w oczy.
- Nikt mi nie kazał? TY MI KAZAŁEŚ PAMIĘTASZ?! POWIEDZIAŁEŚ, ŻE MOGĘ CI UFAĆ! – straciłam cierpliwość. Złość aż się we mnie gotowała. Byłam wściekła na Nialla.
- ALE MOGŁAŚ PRZEWIDZIEĆ, ŻE MOGĘ COŚ WYGADAĆ JAK BĘDĘ NP. PIJANY! – wrzasnął na mnie. Pieprzony gnojek.
- JA? HA! DOBRE. NIE JESTEM WRÓŻKĄ NIALL! ZAUFAŁAM CI I SIĘ ZAWIODŁAM! TO WYŁĄCZNIE TWOJA WINA! – łzy złości i kolejnego rozczarowania kapały na podłogę.
- Skoro tak twierdzisz. – czerwony ze złości Niall wzruszył tylko ramionami. Walne go jak Boga kocham.
- Przyszłam się pogodzić Niall, ale widzę, że na próżno. Ty nie chcesz zgody. Żegnaj.
Odwróciłam się na pięcie i z bolącym sercem wybiegłam z garderoby. Bignąc korytarzem zderzyłam się z kimś. Dławiąc się łzami nawet nie widziałam z kim. Poznałam tylko po wołającym mnie głosie.
- NICKY WRACAJ!
Nie Zayn. Nie wrócę.
Wybiegłam z areny i przywołałam taksówkę. Chciałam do domu. Szybko. Siedząc w samochodzie, mimowolnie zgięłam się w pół. To tak bolało.  Chcąc zgody wywołaliśmy kolejną kłótnię.
Wreszcie taksówka podjechała pod mój dom. Zapłaciłam ile trzeba i wyskoczyłam  z auta. Zaryglowałam drzwi od wewnątrz tak by nikt nie mógł tu wejść. Oparłam się o nie i zjechałam ciałem w dół. Ukryłam twarz w kolanach. Mogłam tak trwać w nieskończoność, gdyby nie wibracje mojego telefonu. Ze złością przetarłam łzy i spojrzałam na wyświetlacz. Szybko przeczytałam krótką wiadomość. Mimowolnie się uśmiechnęłam. Już wiem co robić. Szybko zerwałam się i popędziłam do sypialni. Wyciągnęłam małą walizkę i zaczęłam wrzucać do niej zawartość mojej szafy. Robiłam to szybko i niestarannie. Po chwili byłam spakowana. Wyciągnęłam tylko telefon, wysłałam nadawcy szybką odpowiedź oraz zadzwoniłam po taksówkę.
Po parunastu minutach byłam  już  na dworcu Kings Cross. Sprawdziłam szybko rozkład pociągów. Miałam szczęście. Interesujący mnie pociąg odjeżdżał za pięć minut.
Po zakupieniu biletu, usiadałam w pustym przedziale. Oparłam głowę o szybę i czekała aż pociąg ruszył. W rękach trzymałam klatkę z kotem. Morusek fukał z niezadowoleniem, ale ignorowałam to. Myślami byłam już daleko poza Anglią. Nie myślałam nawet o Niallu.
Nie myślałam o niczym innym tylko o Paryżu.

__________________________________________

Jest 34 rozdział :D Mam nadzieję, że wam się podobał. Wybaczcie takie przerwy, ale ze względu na moje egzaminy nie mam czasu dodawać notki. Jeszcze tydzień i notki będą dodawane już regularnie :) 
PS. Jeśli chcecie być informowani o nowych notkach napiszcie swoje nicki TT w komentarzu :)
Nicky xx

czwartek, 2 maja 2013

Chapter 33



Nicky
To już pięć dni. Pięć chamskich, bezpłciowych dni, które przeżyłam praktycznie siedząc na parapecie okna i odżywiając się wyłącznie kawą. Byłam jak wrak człowieka. Po 3 dniach nie mogłam już na siebie patrzeć w lustrze. Coraz bardziej wyniszczone ciało i twarz przypominająca trupa odstraszała nawet kota, którego przygarnęłam dla towarzystwa. Doprowadzałam się do takiego stanu nawet nieświadomie. Wiem tylko tyle : bez Nialla nie mam po co żyć. Ale to ja kazałam mu odejść. Wyrzuciłam go wrzeszcząc, że nie chce go widzieć. Zrobił tak jak mu kazałam. Odszedł. Tak po prostu. Tak bardzo żałuję słów, które wypowiedziałam w jego kierunku. Tak bardzo żałuję straconego zaufania Danielle. Tak bardzo żałuję. Żałuję wszystkiego co zrobiłam. Nie powinnam rozmawiać o problemach Dan z Niallem. Za późno. Nie powinnam krzyczeć na Nialla. Wiedziałam, że ilość alkoholu, który wypił na imprezie spotęgowała jego i tak długi jęzor. Westchnęłam na wspomnienie tego fatalnego wieczoru. Wieczoru, który zmienił moje życie w piekło.
Spojrzałam na ulicę za oknem. Szara rzeczywistość mnie otaczała, a ja stanęłam w miejscu.
- Powinnaś zamykać drzwi jak siedzisz sama w domu. – drgnęłam na dźwięk tak znanego mi głosu. Odwróciła głowę. Stał tam , opierając się o framugę drzwi. Jego włosy były starannie ułożone, jak zawsze. Nic się nie zmienił przez te kilka dni. Cień uśmiechu przemknął mi przez twarz.
- Zayn. – szepnęłam z ulgą. Podszedł do mnie i mocno przytulił.
- Cześć mała. Jak się masz? Wyglądasz fatalnie. – usiadł naprzeciwko mnie i przyjrzał mi się z troską.
- To nic. Nic mi nie jest.
- Yhym jasne. Przecież widzę. Schudłaś, zmizerniałaś. Jesz coś w ogóle? Czy masz plan zagłodzenia się na śmierć? – pytania, te cholerne pytania. Pokręciłam głową, czując łzy pod powiekami.
- Nie chcę żyć bez niego. – samo jego imię nie umiało mi przejść przez gardło.
- To jedź do niego, wyjaśnijcie sobie wszystko. Przeproś, on też przeprosi i znów będzie jak dawniej.
- To nie takie proste Zayn. – szepnęłam z rezygnacją.
- Dla mnie bardzo proste.
- Jak się miewa Liam? A Danielle? Odzywała się? – szybko zmieniłam niewygodny dla mnie temat. Chciałam się czegoś dowiedzieć. Po  incydencie w mieszkaniu Lou i El słuch o niej zaginął. Urwała kontakt nie tylko ze mną ale i z całym 1D oraz z Eleanor.
- Liam…hmm jakoś to przełknie. Nie rusza go za bardzo to, że powiedziałaś Niallowi o ciąży Dan, tylko to że dowiedział się o zdradzie i ciąży. Ma żal do Danielle nie do ciebie. – uśmiechnął się do nie pokrzepiająco i poklepał po kolanie. – A co Danielle… przepadła bez wieści. Liam był wczoraj w jej mieszkaniu. Ale sąsiadka powiedziała, że Dan już tam nie mieszka. Wyprowadziła się Nicky i nikt nie wie gdzie.
Myślałam, że dostanę zawału słuchając Zayna. Wyprowadziła się? Nie, nie nie nie… zaczęłam kiwać się w przód i w tył jak upośledzona psychicznie. Co ja bez niej zrobię? Boże… to się nie dzieje naprawdę. Ukryłam twarz w dłoniach i na dobre się rozpłakałam.
- Co ja zrobiłam Zayn? – spytałam urywanym głosem. On tylko chwycił nie za łokcie i posadził na swoich kolanach. Wtuliłam się w niego wypłakując wszystkie żale w jego t-shirt. Kołysał mną jak małą dziewczynką co chwilę szepcząc słowa otuchy. Zaciągnęłam się zapachem jego perfum , tak różniących się od perfum Nialla. Niall. Kolejna fala łez. Jak mogłam dać mu odejść? Po tym wszystkim co przeszliśmy? Po tym jak bardzo na siebie działaliśmy? Jak?
- JAKĄ JA JESTEM IDIOTKĄ! – wrzasnęłam w szlochu.
- Wcale nie mała. Byłaś tylko uczciwa wobec Nialla….
- I nieuczciwa wobec Dan.
- Niall też nie jest bez winy. Pamiętaj. Obiecał.
Właśnie obiecał. I co z tego? Ja też obiecywałam. Mam nauczkę. Nie obiecywać nic, nikomu.
- Musisz z nim porozmawiać Nicky. Zamęczasz się. Strasznie schudłaś. Nie możesz bez niego żyć. Tak jak on bez ciebie. – podniosłam wzrok na Zayna z ciekawością. – tęskni za tobą Niks. Bardzo. Wygląda jak zombie. Muzyka nie sprawia mu już frajdy. Ciągle się obwinia. – pokręcił głową – Kocha Cię Nicky. Proszę porozmawiaj z nim. Ta rozłąka go niszczy.
- Boję się Zayn. – wyszeptałam ze strachem.
- Eh.. już kiedyś przez to przechodziliśmy pamiętasz? Strasz, ucieczki. Już to kiedyś było.
Fakt było. Ja tchórzliwa idiotka, uciekająca przed miłością swojego życia.

*retrospekcja

- Hej Niks. Chciałem pogadać o … - przywitał się , i chciał coś jeszcze powiedzieć, ale mu brutalnie przerwałam
- o Niallu ? Daruj sobie. – wkurzona weszłam do domu. Malik udał się za mną do pokoju i usiadł na łóżku.
- Nie chodziło mi o Nialla. Swoją drogą, bardzo przeżywał to twoje szybkie zniknięcie z imprezy. Ale to już wiesz. – istotnie wiedziałam. Zayn napisał mi że Niall płakał po tym jak wszyłam. Zrobiło mi się głupio. On płakał przeze mnie .
- Istotnie wiem, ja też to przeżywam . Nic na to nie poradzę.
- Nic? Naprawdę ? Do jasnej cholery Nicky ! Z wami jak z dziećmi! – chyba się wkurzył, bo podniósł głos, czego zwykle nie robił , przynajmniej przy mnie. – Kochasz go, a on Ciebie. Takie to trudne? Jak długo macie zamiar się unikać ? Jak długo macie zamiar ciągnąć tą zabawę, że niby nic się nie dzieje?- na żadne pytanie nie umiałam mu odpowiedzieć.
- Spytaj Nialla o to samo. Bo ja nie wiem. Boję się . – załamałam ręce. Strach. To mnie paraliżowało..
- Nicky on mówi to samo. Boi się. Spotkaj się z nim , wyjaśnijcie sobie wszystko.
- Już próbowaliśmy! Na imprezie . Nic to nie dało, uciekłam jak tchórz.

Tchórz. Klęłam w myślach. Ta scena powróciła do mnie całkiem niedawno. Od pięciu dni wspominam każdą chwilę z nim. Rzuciłam okiem na mojego przyjaciela, który przyglądał mi się z zaciekawieniem i lekkim poirytowaniem. Wzięłam głęboki oddech i uspokoiłam myśli.
- Porozmawiam z nim Zayn. Kocham go,  przez swoją głupotę i nagły wybuch złości mogę go stracić na zawsze. Nie dopuszczę do tego słyszysz? Nie dopuszczę.
- I o to chodzi skrzacie. Spotkajcie się jutro przed naszym koncertem. Na pewno dodasz mu skrzydeł. – wytrzeszczył się do mnie.
- O ile mi wybaczy. – spuściłam wzrok.
- Wybaczy zobaczysz. 



_________________________

mam nadzieję, że się podoba :) Jak myślicie Niall wybaczy Nicky? Czy może powinien ją przeprosić? A co z Dan i Liamem? Cóż.. zobaczymy xx

Nicky xx

czwartek, 18 kwietnia 2013

Chapter 32



 *Nicky*

Ja i Niall spotkaliśmy się z Loczkiem na Baker Street. Skąd ruszyliśmy do mieszkania Lou i Eleanor na małą, kameralną imprezę. Nie przypuszczałam, że ten miły w moim mniemaniu wieczór skończy się katastrofą. Gdy doszliśmy na miejsce, mieszkanie było już pełne ludzi. A miała być to mała impreza. Akurat. Przywitaliśmy się z wszystkimi i zaczęliśmy zabawę. Niall jak zwykle gdzieś zniknął by po chwili pojawić się z dwoma kuflami piwa.
- Wiesz, że nie piję piwa – skrzywiłam się na widok trunku.
- Oj nie marudź, jest impreza trzeba się zabawić. – uśmiechnął się rozbrajająco. – Idę pogadać z chłopakami. Wyluzuj się kocie. – cmoknął mnie w policzek i tyle go widziałam. No cóż. Stałam w kącie jak taka sierota i próbowałam wyłapać wzrokiem Eleanor czy Danielle. Wreszcie ujrzałam jedną z nich. Odetchnęłam z ulgą. W końcu znajoma twarz.
- Danielle! – krzyknęłam, machając do niej jak kretynka. Ta widząc mnie, uśmiechnęła się szeroko i w podskokach do mnie przybiegła.
-Nicky kocie ! Jak tam? Czemu stoisz tu sama? Gdzie Niall? Czemu nie pijesz? Źle się czujesz? – cała Dani. Te pytania! Aż głowa od nich bolała. Ale wzruszała mnie jej troska o mnie. Nie zawsze ma się taką przyjaciółkę.
- Ja nie piję i ty też nie powinnaś. – mówiąc to wyjęłam jej kieliszek z szampanem z dłoni.
- Ja nie piję. Stwarzam pozory. Ciężko jest być w ciąży tak by nikt tego nie poznał. – powiedziała cicho. – Poza tym szampan mi nie zaszkodzi. Nie matkuj mi smarkulo. – zaśmiała się.
- Jak uważasz. Wiesz kiedy powiesz Liamowi prawdę? – spytałam już ciszej.
- Nie. Właściwie ja….  – jej dalszą wypowiedź przerwały czyjeś wrzaski i głośna kłótnia. 
- … TAK? BŁAGAM CIĘ MOJA TO PRZYNAJMNIEJ JEST WIERNA!!!! – oops od razu poznałam wrzaski Nialla. Nie spodobało mi się to. Nawet nie patrząc na Danielle pobiegłam w kierunku mojego chłopaka. Gdy przebiłam się przez tłum oniemiałam. Niall stał na przeciwko Liama przytrzymywany przez Harrego i Zayna.
- Niall? Co się dzieje? – spytałam spłoszona. Nigdy się przecież tak nie zachowywał.
- Twój chłopak twierdzi, że moja dziewczyna jest niewierną szmatą. – odpowiedział mi Liam. Kurwa. Poczułam jak cała krew odpływa mi z głowy.
- Co takiego? Niall? – teraz byłam przerażona. Ten debil mógł powiedzieć coś czego nie powinien.
- POWIEDZ JEJ NIALL! POWIEDZ JAK ŁADNIE NAZYWASZ JEJ PRZYJACIÓŁKĘ! – krzyczał coraz bardziej zły Liam.
-JEST SZMATĄ I KURWI SIĘ PIO ROGACH. NIECH CI PIOWIE CZYJEGO BACHORA NOSI! –tego było już za wiele….
- ŻE CO PROSZĘ?- do akcji wkroczyła Danielle. Stanęła naprzeciwko Nialla ze łzami w oczach. – Powtórz. – wyszeptała.- POWTÓRZ NIALL! – krzyknęła mu w twarz. Niall tylko pokręcił głową.
- Słyszałaś. – uśmiechnął się krzywo i spojrzał na mnie. Reszta zbiegowiska również na mnie spojrzała. A ja? Nic. Stałam jak słup soli nie zdolna do żadnego ruchu. Obiecał…
- Obiecałaś… - usłyszałam. Z trudem podniosła wzrok by spojrzeć na Dani. – OBIECAŁAŚ ŻE NIKOMU NIE POWIESZ!! JAK MOGŁAŚ? UFAŁAM CI! – krzyczała, a ja stałam czując piekące mnie łzy.
- Dan ja…
- Nic nie mów. Nie chcę cię znać. – i wybiegła. Czułam jakby mi wbiła nóż w plecy. Powstrzymując  łzy, złapałam pijanego Nialla za rękaw i wyprowadziłam z mieszkania. Nie wiem co się stało za moimi plecami, nie chciałam wiedzieć. Chciałam uciec z tamtą jak najszybciej. Zamówiłam taksówkę, którą wróciliśmy do domu. Niall przez całą drogę nie odzywał się. Nawet lepiej. Jakby się odezwał chyba bym go zabiła gołymi rękami. Cała aż drżałam. Właśnie straciłam przyjaciółkę.

Gdy wróciliśmy do domu, wyszłam z auta jakby się paliło. Miałam w dupie jak wygramolił się z niego Niall. Weszłam do przedpokoju i udałam się prosto do naszej sypialni.
- Nicky zaczekaj….- usłyszałam pijacki bełkot.
- Nie chcę cię słuchać, oglądać ani znać.- odpowiedziałam mu bezlitośnie, nawet na niego nie patrząc.
- Ale..
- Żadnego ale Niall. Zawiodłeś mnie. Obiecałeś, że nikomu nie powiesz. JAK MOGŁEŚ?! – odwróciłam się i wyładowałam swą złość i rozpacz na jego prawym policzku. Nawet nie drgnął.
- Nicky, ja..
- Wyjdź.
- Słucham?
- Nie słyszałeś? Wyjdź. Chcę być sama. NIE CHCĘ CIĘ WIDZIEĆ!  WYJDŹ! ZEJDŹ MI Z OCZU! – wrzeszczałam, rozładowując złość. Z moich oczu trysnęły łzy. Upadłam na podłogę szlochając  i krzycząc. Usłyszałam trzask drzwi.  Wyszedł. Ale czy wróci?
Człowiek , w złości nie myśli o konsekwencjach...

______________________________________
I jest 32 :) tworzony hmm.. z rozmachu :D tak na żywioł xD Mam nadzieje, że się podoba :) jak tak to komentujcie :) x

Nicky x

czwartek, 4 kwietnia 2013

Chapter 31



*Niall*


Danielle w ciąży, Danielle w ciąży. JAPIERDOLE co się dzieje z tym światem? Ciekawe jak to zniesie Liam.
Była 1 w nocy, a ja nie spałem. Stałem przy oknie i przyglądałem się pięknie oświetlonemu Londynowi. W moich myślach tłukły się słowa Nicky. Jej najlepsza przyjaciółka i dziewczyna mojego przyjaciela jest w ciąży. Tylko że….nie z Liamem. Wściekłość jaka mnie ogarnęła jest trudna do opisania. Miałem ochotę jechać do Danielle i zrobić jej awanturę. Ale nie mogłem. Przecież ja teoretycznie nic nie wiem prawda? Westchnąłem cicho i odwróciłem się w stronę łóżka. Na samym jego środku spała, rozwalona jak królewna moja Nicky. Podszedłem bliżej i usiadłem na skraju łóżka. Przyglądałem się jej niespokojnemu obliczu. Bardzo się martwiła ta sprawą z Dan. Nawet za bardzo. Ale kiedy wypominałem jej to , w zamian obrywałem zabójczym spojrzeniem. Auć.
Tak czy siak. Sprawy skomplikowały się w najmniej sprzyjającym momencie. Już w przyszłym tygodniu rozpoczynamy kolejną trasę. Tamtej niestety nie dokończyliśmy ze względu na rehabilitację Nicky. Promocja nowej płyty i koncerty miały rozpoczynać się tu, w Londynie. Całe szczęście.
Ehh.. wiedząc, że nie zasnę, wziąłem z kurtki paczkę papierosów i wyszedłem na balkon.
-Nie powinienem tego robić. Nicky się wścieknie. – gadałem sam do siebie (brawo Horan zaczynasz świrować).
- Tak nie powinieneś. Wściekłam się. – usłyszałem za plecami anielski, lekko podirytowany głos. Cholera. Przywołałem na usta szeroki, typowy Horanowy uśmiech i odwróciłem się do posiadaczki tego głosiku.
- Nicky, kochanie ! Czemu nie śpisz?
- Obudził mnie smród z peta…kochanie. Teraz wyrzuć go proszę. – jej irytacje można było wyłapać na odległość. I ten wzrok ! Jak bazyliszek ; O Ale jestem grzeczny, więc zrobiłem to co kazała.
- Teraz powiesz mi dlaczego tak naprawdę nie śpisz? – przytuliłem do siebie mojego skrzata.  Czułem jak jej delikatne ręce oplatają mnie w pasie. Jej głowa chowa się w moim nagim obojczyku.
- Nie umiem. To mnie przerasta. Jak jutro spojrzę Liamowi w twarz? – usłyszałem stłumiony jęk Niks.
- Ehh normalnie kocie. Przecież to nie twój problem. Już ci to powtarzam tysiąc razy. Danielle sama musi się uporać z piwem, którego sobie nawarzyła. Nie pomożesz jej w tym. A teraz…zanim zaczniesz się kłócić proponuje iść spać. – to mówiąc wziąłem skrzata na ręce i udałem się w kierunku łóżka. Delikatnie ułożyłem ją na pościeli i przykryłem kołdrą. Ja sam ułożyłem się obok.
- Fuuj Niall ale od ciebie wali. – słucham? W odpowiedzi  ugryzłem ją w ucho i bezczelnie chuchnąłem jej prosto w twarz.
- Teraz lepiej? – wiem, jestem złośliwy. Ale sama się prosi.
- Wieśniak. – z udawanym fochem odwróciła się do mnie plecami.
Zaśmiałem się cicho i już po chwili odpłynąłem w  krainę Morfeusza.


*Nicky*


Kolejny ranek. Po nocnej przeprawie z fajką Nialla cała cuchnęłam petowym odorem. O zgrozo. Wstałam szybko i popędziłam pod prysznic by zmyć z siebie ten potworny fetor. Stojąc pod prysznicem rozmyślałam nad dzisiejszym dniem. Miałam go spędzić z One Direction w domu Lou i Eleanor. Wszystko by było pięknie , gdyby nie Liam. Boję się mu spojrzeć w twarz po tym jak dowiedziałam się prawdy. Ciekawe kiedy on sam dowie się prawdy lub czy w ogóle się dowie? Westchnęłam. Niall miał chyba racje, za bardzo się przejmuję. Przecież to ich życie prawda? Ja mam własne.
Po prysznicu, który lekko poprawił mi humor zeszłam na dół zrobić śniadanie.  Włączyłam radio i wsłuchałam się melodię. Nagle poczułam ciepłe dłonie na swej tali i lekki całus w szyję.
- Dzień dobry słońce ty moje. Co na śniadanie? – mój żarłok raczył wstać i jak zawsze co rano zadać to samo pytanie.
- Cześć. Tosty z serem mogą być? Nie mam koncepcji na wymyślne śniadanie. I proszę pospiesz się. O 11 jesteśmy umówieni z Harrym na Baker Street.
- Wiem przecież. Jestem już prawie gotowy. Zjem tylko te nieszczęsne tosty. Swoją droga trzeba zrobić zakupy. Nie ma nic do jedzenia.
- Przecież wczoraj robiłam zakupy Niall. Ile ty chcesz jeść? Lodówkę mamy za małą. – poczochrałam go po blond kosmykach uśmiechając się.
- To kupimy nową. W starej już nic nie ma. – wytrzeszczył ząbki. Pokręciłam głową i udałam się wyszykować na spotkanie z Hazzą.
Razem z Lokersem mieliśmy się udać do Lou i El. Zapowiada się cudowne popłudnie. 



________________________________________
HEEEJ :) Na początku bardzo, ale to bardzo chciałam was przeprosić za tak długa przerwę. Spowodowana była moim kompletnym brakiem czasu i totalną pustką w głowie. Ale teraz juz sobie wszystko poukładałam i myślę, że kontynuacja historii będzie się Wam podobać :):) 
Zapraszam do komentowania <3<3 

Nicky xxxx